New Orleans Rush- Kelly Siskind
"Siedząc w niezbyt wygodnej skrzyni, zaczęła dostrzegać swoją misję. Nie tylko przezwycięży
swoją tremę i wprawi w zachwyt publikę Teatru Marlowa, ale zrobi wszystko, co w jej mocy,
by w poważne życie tego intrygującego mężczyzny wtłoczyć więcej radości."
"New Orleans Rush" to fajna odmiana od typowych erotyków, które wychodziły w ostatnim czasie. Jest to romans z nutą komedii, który rozbudzi zmysły czytelniczek, ale też je rozbawi. Całość osadzona jest w dość oryginalnym klimacie sztuczek magicznych, artystów, bohaterów pełnych wad. Nie jest to jakoś mocno rozbudowana i skomplikowana pozycja, także zdecydowanie coś dla czytelników, którzy pragną się odstresować.
BEATRICE to przykład takiej bohaterki fajtłapy, która nie miała łatwo w życiu. Jej przeszłość to pasmo nieszczęść, które wydaje się tylko pogłębiać. Trafiła do dużego miasta z przyjacielem, ale szybko została ze wszystkimi problemami sama. Jedna niefortunna noc dostarcza jej problemów, a jednocześnie po części ratuje tyłek. Dziewczyna niszczy auto pewnego magika i zostaje wplątana w nietypowy układ. W ramach zadośćuczynienia musi pomóc mu podnieść się z dołka, tyle, że... ma ogromną tremę przed wyjściem na scenę. HUXLEY to facet, który żyje według pewnych ideałów. Odziedziczył po ojcu budynek i pomysł na sztuki magiczne. Za wszelką cenę starał się wykonywać wszystko tak, jak było to dawniej, jednak okazuje się, że ludzie zaczęli odchodzić. Lokal popada w długi, a on z całych sił broni się przed zmianami. Zaskakującą i nieprzewidywalną zmianą jest pojawienie się dziwnej, roztrzepanej dziewczyny. Bohaterowie nie od razu przypadną sobie do gustu, ale jakoś będą musieli się dogadać.
Podobało mi się to, że Huxley nie jest postacią idealną. Wyróżnia go blizna na twarzy oraz tęczówki w dwóch kolorach. Poza tym ma cudownie wykreowany charakter, co sprawia, że i tak pokochałam go od samego początku. Beatrix nieco mnie irytowała i była taką dość stereotypową "śmieszną bohaterką". Jej żarty i decyzje czasami były lekko sztuczne, choć na ogół sprawiała dość przyjemne wrażenie. Po prostu ta postać nie zaimponowała mi niczym oryginalnym, była mi nieco obojętna. Brakowało mi rozwinięcia jej problemów z przeszłości, autorka skupia się na trudnym wprowadzeniu postaci, a następnie serwuje nam masę szczęścia. Na pozytywną uwagę za to zasługują również bohaterowie drugoplanowi, czyli bracia i przyjaciele Huxleya. Dzięki tym postaciom autorka wprowadza kilka ciekawych wątków i dodaje nieco intrygi do głównego wątku. Całość dość dobrze się ze sobą łączy, co sprawia, że raczej dobrze wspominam tę książkę na koniec.
Akcja powieści toczy się miarowo, choć nie pędzi jakoś szczególnie szybko. Jest to książka nastawiona na relaks, zabawę, żarty i pozorny spokój. Czytelnik przeżywa emocje bohaterów, ale nie są to jakoś duże huśtawki nastrojów. Zdecydowanie więcej jest tutaj tych pozytywnych, niż negatywnych emocji. "New Orleans Rush" zdecydowanie wyróżnia się ze względu na wątek magika, sztuki teatralnej i kreatywności głównej bohaterki. Zajęcia głównych bohaterów tworzą tutaj magiczny klimat, dzięki czemu dobrze się bawimy. Książkę czyta się szybko, a zakończenie nie jest jakoś mocno zaskakujące. Zdecydowanie warto przeczytać, jeśli szukacie właśnie takiego klimatu.
Za egzemplarz dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz