365 dni Grażynki- Michał Biarda
" - Tak przy okazji - kontynuował mężczyzna - ja mam na imię Massimo.
- Chyba: Maświnio! - ryknęłam po polsku. "
No dobra, nie spodziewałam się, że na tym blogu cokolwiek nawiązującego do "365 dni" zostanie pochwalone. Duża część z Was może kojarzyć moją antyopinię o tej powieści, która na wszystkich moich mediach zebrała największe zasięgi i największy szum. Z drugiej strony, nie spodziewałam się, że powstanie tak dobra parodia tej historii, a tym bardziej, że autorowi uda się ją wydać. Bądźmy szczerzy, rynek parodii nie jest zbyt cudowny. Choć same parodie bywają świetne, za granicą nawet ekranizowane, to u nas jeszcze jakoś ludzie nie nabrali dystansu do pewnych rzeczy. I to nie jest tak, że człowiek chce się pośmiać, bo coś mi się nie spodobało. W wieku nastoletnim byłam naprawdę wielką, zafiksowaną fanką "Zmierzchu" i całej serii (poszło, przyznałam się). Mimo to pochłaniałam wszelkie parodie jak złoto, gdyż wiedziałam, że pewne sytuacje w książce czy filmie... no nie były stworzone zbyt dokładnie czy dobrze. Tak więc dystans, dystans i zapraszam na cudowną historię z Grażynką w roli głównej! Dobra zabawa gwarantowana!
GRAŻYNKA wybiera się na znany film do kina i zdecydowanie nie spodziewa się, że akcja aż tak mocno ją pochłonie. Nagle poznajemy historię, w której Massimo ma swoją Laurę, ale obok pojawia się nieidealna, niepozorna Grażynka. Dziewczyna jest przeciwieństwem tej pierwszej niemalże w każdym calu, a jednak łączy je bardzo wiele. Grażynka ma nieco kilogramów więcej niż powinna, uwielbia jeść, jest niesamowicie niezdarna, a do tego ma cięty język i doskonałe poczucie humoru. Prosta dziewczyna z Polski wybiera się na sycylijskie wakacje z mamą, która jeszcze dolewa oliwy do ognia. Każde wyjście Grażynki z hotelu czy swojej strefy komfortu kończy się katastrofami, które finalnie prowadzą ją w stronę wielu niespodzianek. Grażynka to postać świetnie skrojona: poznajemy jej wady, zalety, dystans do świata oraz samej siebie. Śmiejemy się z niej, z jej wpadek, wygłupów, ale też razem z nią. MASSIMO część z Was już zna z oryginalnej wersji. Ta tutaj, jest nieco odmienna. Niebezpieczny mafioso szuka idealnej pani do swojego życia. Gdy poznaje Grażynkę, wszystko się zmienia. Massimo zaczyna być nawet skłonny do żartów, byleby osiągnąć swój cel. Poza tym teoretycznie nic się nie zmienia: dostaniecie przystojnego, wysportowanego faceta, który onieśmieli Was swoim seksapilem. Pozostałe różnice to tylko takie... małe detale ;)
Płakałam ze śmiechu, a brzuch bolał mnie od nieustającego chichrania się. Mąż spoglądał na mnie z naprawdę dziwnym wyrazem twarzy, aż spytał, czy ze mną wszystko w porządku. W trakcie lektury zdążyłam polecić tę książkę 5 naprawdę bliskim osobą, które po zobaczeniu dwóch fragmentów jednogłośnie orzekły "muszę to przeczytać!". Tak było, nie ściemniam! Michał Biarda zrobił coś niesamowicie zabawnego i oryginalnego. Wprowadził nas do książki, którą teoretycznie znamy z oryginału, ale wykonał to totalnie po swojemu. Najbardziej podobały mi się wszystkie przerysowane cechy głównych bohaterów, które tworzyły naprawdę dobre karykatury ich pierwowzorów. Czytając, zaczynamy krok po kroku dostrzegać kuriozalne zachowania postaci z "365 dni" Blanki Lipińskiej. Śmiejemy się z detali, które mogły nam umknąć przy filmie czy książce. Znajdziecie tutaj kilka kultowych scen, które przedstawione na nowo, powalą Was na kolana (ze śmiechu!).
Bardzo lubię lekkie pióro Michała Biardy, ale tym razem zaskoczył mnie jeszcze mocniej. Byłam przekonana, że parodia od samego początku będzie zabawna w taki dość oczywisty, przewidywalny sposób. Tymczasem autor nadał powieści dość 'poważną' narrację, która wszelkie smaczki sytuacyjne kryje miedzy wierszami, bądź w zabawnych dialogach. Zagłębiamy się w powieść teoretycznie całkiem normalną, a jednak soczyście zwariowaną. Pamiętajcie: diabeł tkwi w szczegółach i to właśnie one podbiły moje serduszko! Totalną wisienką na torcie (albo całym słojem cudownych wisienek) jest jedna scena na zakończenie. Wybuchłam niepochamowanym śmiechem, który trwa do dziś, jak tylko wspomnę sobie fragment tej książki. Michał pozamiatał, nic lepszego na te wakacje nie jest Wam potrzebne! "365 dni Grażynki" to totalnie świetna komedia, która rozbawi Was bez końca i sprawi, że to lato stanie się naprawdę wesołe! Po stokroć polecam!
Za możliwość przeczytania dziękuję autorowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz