Schemat naprawy (Ś)fiata- Grzegorz Parowicz (PATRONAT)
"Nie zażywam leków, nie palę i co najważniejsze, nie zażywam żadnych specjałów
z kuchni kolumbijskiej, jamajskiej czy fusion (czyt. fjużyn). Można by rzec, że ćpam teraz
życie, takim jakie jest, bez nadmiernego doprawiania."
OPIS:
Wychowanie w dysfunkcyjnej rodzinie, hazard, śmierć, czy chociażby zmieniający się ustrój, to tylko część ze zbioru okoliczności, które wpływają na życie Krzyśka – głównego bohatera tej opowieści. Krzysiek, bezskutecznie próbując układać sobie życie w zgodzie z powszechnie przyjętymi doktrynami, w końcu pociąga za właściwe sznurki i powoli odnajduje siebie. Zabawna i momentami mocno napisana książka, mająca za zadanie zwrócić uwagę czytelnika na to, jakimi schematami posługujemy się w życiu, tracąc czas i energie na drodze do szczęścia.
Oczywiście jako fankę motoryzacji moją uwagę złapał od razu tytuł oraz okładka. Mam sentyment do "starego, dobrego" malucha i bardzo mi się podobała taka forma wykorzystania marki nazwy w tytule. Pasuje to do całości książki, która osadza nas w takim PRL-owskim klimacie. Znajdziecie tutaj wspomnienia kolejek do sklepów, czy chociażby kultowych meblościanek, które chciał mieć w tamtych czasach każdy.
Bohaterem książki jest Krzysiek, który opowiada fragmenty swojego życia. Są to wydawałoby by się losowe sytuacje lub przypadkowe przemyślenia. Całość ułożona jest od najmłodszych lat, do momentu, kiedy bohater dorasta. Szybko jednak okazuje się, że nic tu nie jest przypadkowe, a są to momenty, które wpłynęły na jego życie i postrzeganie społeczeństwa. Krzysiek bezskutecznie przez wiele lat próbował żyć z przyjętymi przez "większość ludzi" doktrynach. W tym wszystkim okazało się, że zatracił samego siebie. Starał się być tym, kim oczekiwali od niego ludzie, a nie tym, kim rzeczywiście czuł się wewnątrz siebie. Małymi kroczkami możemy obserwować jak zmienia swój sposób myślenia, po to, aby odkryć siebie na nowo.
Bardzo podobał mi się styl, w jakim została napisana książka. Jest to cięty, momentami sarkastyczny i mocny język. Autor nie boi się pisać pewnych rzeczy wprost, żeby pokazać nam jak naprawdę funkcjonuje świat i ludzie. Momentami skojarzyłam ten styl z "Pokoleniem Ikea", które po części też wyolbrzymia pewne sytuacje, dla zobrazowania większych procesów myślowych. Książka jest stosunkowo krótka (60 stron), co sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Osobiście uważam, że mogłaby być lekko dłuższa, bo tak się wciągnęłam we własne przemyślenia, że minęła mi ona zdecydowanie za szybko.
Przy tak małej ilości stron oraz klimacie książki, który nie jest typową fabułą, a fragmentami z życia postaci, które mają nas skłaniać do przemyśleń - ciężko tutaj napisać Wam coś więcej. Z pewnością każdy z Was (lub zdecydowana większość!) choć raz w życiu postępował tak jak oczekiwali od niego inni ludzie. Z pewnością kilkoro z Was próbowało żyć po swojemu, albo cały czas walczy z utartymi schematami społeczeństwa. Uważam, że to nie jest takie proste: żyć po swojemu i totalnie olewać zdanie otoczenia. Gdzieś tam w głębi siebie zawsze się waham, jeżeli słyszę jakiś negatywny komentarz i myślę sobie, czy aby na pewno robię dobrze? Myślę, że jeżeli swoim stylem życia nie robimy krzywdy innym ludziom, a jesteśmy szczęśliwi, to tak jest dobrze. Każdy ma prawo poszukiwać własnego szczęścia i powinien to robić!
Kiedyś powiedziałam na głos, że podobają mi się motocykle i też chciałabym nauczyć się jeździć. Usłyszałam wiele negatywnych komentarzy, że to nie dla dziewczyn, że kobietom nie przystoi, to męskie zajęcie, a ja powinnam nosić szpilki i spódnice. No cóż... trafiła się tylko jedna osoba, która powiedziała mi "Możesz być kim chcesz, jeżeli tylko tego pragniesz". Stało się, zapisałam się na prawo jazdy mając 18 lat. Nie zdałam za pierwszym razem i znowu były komentarze rodziny z szyderstwami "teraz to już pewnie nie zda". Po wielu ćwiczeniach zdałam, jestem szczęśliwa. Spódnic nie noszę, bo nie lubię, ale szpilki nie są mi obce. Pozostałam kobietą i znalazłam swoje szczęście. PAMIĘTAJCIE! Żyjąc dla innych, życiem innych, wizją innych - nie żyjecie dla siebie. Popełniając na siłę utarte schematy zatracacie własną osobowość. O tym właśnie jest ta książka. Aby się zmotywować i włączyć własne myślenie o sobie :)
"Mimo mojego manifestującego się na różne sposoby indywiduum i tak wybierałem
przynależność do grupy. Pragnąłem akceptacji i dążyłem do niej, często zapominając o sobie..."
Za patronat dziękuję:
Ciekawa pozycja. Gratuluję patronatu. 😊
OdpowiedzUsuńMuszę to przeczytać koniecznie! Gratuluje patronatu!
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu! Oby było ich więcej :D
OdpowiedzUsuńA książka... no kompletnie mnie do niej nie ciągnie. Czasem tak już jest i nie ma za tym nawet argumentu, ale co ja poradzę xD Kapryśne ze mnie dziewczę ;D
Pozdrawiam ciepło :)
Niekulturalna Kasia
Gratuluję patronatu. :)
OdpowiedzUsuńPo książkę może kiedyś sięgnę, ale teraz mam za dużo innych, które czekają w kolejce. :)
Gratuluję patronatu! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje, patronat ważna sprawa:)Też jestem fanką motoryzacji najbardziej interesują mnie stare terenówki:)
OdpowiedzUsuńPięknie przesłanie na końcu recenzji. Daje dużo do myślenia. ♡
OdpowiedzUsuńTobie gratuluję samozaparcia i wytrwałości. Pokazałaś im wszystkim i zawalczyłaś o siebie!
Gratuluję również patronatu! *.*
Do samej książkę nie ciągnie mnie zbyt mocno. Nie siada mi klimat i sama fabuła, chociaż z pewnością książeczka ta ma ważne kwestie do przekazania. Nie jest jednak dla mnie.
Buziaki ;*
Nie czytam książek ale może kupię znajomej w prezencie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie recenzjebynikaa.blogspot.com
Kiedy zobaczyłam że objęłaś tę nieco kosmiczną książkę patronatem pomyślałam WOW O CO CHODZI? i czekałam na recenzję. Jestem dzieckiem przemian (89'), i wiele reform testowano na moim roczniku, dlatego też temat PRLu jest mi bliski. Wiele lat woziłam się z rodziną żółtym maluchem, który darzę sentymentem. Koniecznie muszę przeczytać tę książę. Już widzę, że również będę żałowała jej długości, która zakrawa bardziej na poradnik. Jednak lubię nawet krótkie formy z głębszymi przesłaniami.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za upór w dążeniu do celu i za pasje. Ja też z reguły płynę pod prąd i staram się nie słuchać innych tylko głosu serca. Nie warto zagubić siebie by ktoś inny poczuł się lepiej.
Gratuluję patronatu :)