Deep- Kylie Scott
"Cóż, niektórzy ludzie po prostu są jak samotne okręty. Dla wszystkich najlepiej,
gdy pozostają sami. Potrzebują wolności bardziej niż miłości i towarzystwa."
Seria Stage Dive podbiła moje serce od samego początku. Losy zespołu rockowego podane na tacy z nietypowymi historiami miłosnymi oraz ciekawymi charakterami to coś, co stanowiło przepis na sukces. Do tej pory uważałam, że każda z trzech części była bardzo dobra i były one na tym samym poziomie. Autorka udowodniła nam, że klątwa drugiego tomu to coś, co nie popsuło jej książek i zachęcało do dalszej lektury. Z czterech głównych bohaterów został nam najbardziej tajemniczy Ben... byłam bardzo ciekawa jego historii i niesamowicie na nią czekałam. Czy moje oczekiwania były duże? Pewnie, że tak! Czy książka je spełniła? Czytajcie dalej!
Tym razem autorka zrobiła niestety coś czego nie lubię. Zaczęła z dużej petardy, wciągnęła nas w akcję, napędziła moją ciekawość... a następnie cofnęła się w czasie kilka miesięcy. To wszystko zapewniło nam wątpliwie przyjemną powtórkę z kilku wydarzeń poprzedniej części oraz opis tego, jak doszło do pewnej bardzo ważnej sytuacji. To mogłoby być ciekawe, gdyby nie fakt, że jako czytelnik mieliśmy już swego rodzaju "spoiler", a całość wydawała się być lekko zapychaczem stron i uzupełnianiem braku pomysłu. Na szczęście później jest już o wiele lepiej i od momentu, gdy akcja rozwija się na dobre, to całość trzyma nas w ciekawości do samego końca. Nie znajdziemy tutaj zbyt wielu szokujących zwrotów akcji, ale doza ekscytacji rozłożona jest tak równomiernie, że i tak czerpiemy radość z czytania.
"Każda miłość jest inna, tak jak każda relacja dwojga ludzi. I nikt, kto
patrzy na to z boku, nie jest w stanie zrozumieć wszystkiego."
Jak przystało na Kylie Scott bohaterowie są dość realni i posiadają zarówno dobre, jak i negatywne cechy. BEN to facet, który okazał się być niezwykle przyjacielskim, wyluzowanym i uprzejmym typem. Z całej ekipy to chyba on jest najbardziej stabilny emocjonalnie i najbardziej kulturalny pod względem słownictwa. To typ z dobrymi manierami, który jednak nie stroni od alkoholu, imprez i szalonego towarzystwa. W życiu najbardziej boi się stabilizacji, więc stara się nie siedzieć zbyt sługo w jednym miejscu. Życie jednak niekoniecznie jest takie, jakby zapragnął i szybko okazuje się, że szczera rozmowa i odpowiedzialne decyzje to coś, co nie jest jego mocną stroną. LIZZY to dziewczyna, która od pierwszego spotkania traci dla niego głowę. I mam tu na myśli dziewczynę, która nie tylko buja w obłokach, ale dąży do swojego celu i sama zabiega o jego uwagę. W tym wszystkim to młoda studentka, która bardzo często słucha się starszej siostry i nie ma własnego zdania. Dla niej los również szykuje sytuację, w której będzie musiała szybko dorosnąć. Czy dwie niestabilne dusze mają szansę zbudować razem coś mocnego i trwałego?
Czwarty i zarazem ostatni tom tej serii w dużej mierze różni się od pozostałych. Relacja głównych bohaterów nie rozpoczyna się dość szczęśliwie i już na samym początku muszą oni pokonać wiele barier. Duża część ich znajomości, a raczej ich rozmów odbywa się przez SMS, więc możemy tutaj przeczytać trochę śmiesznych wiadomości. W tle poznajemy dalsze losy reszty bohaterów, których znamy już z poprzednich tomów.
Historia Bena i Lizzy jest ciekawa, ale momentami nielogiczna. Mamy tutaj zestawienie dwóch skrajnych charakterów oraz dwóch różnych wizji na życie. ON starszy, imprezowy, choć powinien się już ustabilizować. ONA młoda, spokojna, powinna się bawić, a musi się ustabilizować. Ta dwójka próbuje osiągnąć kompromis, ale czasami wychodzi im to komicznie i nierealnie. Książka jak na tę serię przystało jest krótka, lekka i przyjemna. Niestety gdybym miała być obiektywna to muszę przyznać, że jest to chyba jednak najsłabsza z części. Nie jest ona zła, ale brakuje tutaj jakiegoś efektu wow. Kolejne wydarzenia lecą, a my czekamy i czekamy na moment zaskoczenia. Mimo nieznacznych niedociągnięć, znając poprzednie tomy Stage Dive nie wyobrażam sobie, aby móc nie przeczytać tej historii. Myślę, że całość serii Kylie Scott jest godna polecenia. To propozycja dla kogoś, kto lubi szczęśliwe zakończenia, mało skomplikowane historie oraz rockowych przystojniaków!
PS. No i ta okładka, nasze o niebo lepsza, niż zagraniczna!
"Zawsze znajdą się jacyś debile powtarzający głupoty i próbujący cię sprowokować.
Ściągnąć w dół. Robią tak, bo ich własne życie jest żałosne. Nie możesz pozwolić, by wygrali."
Za egzemplarz dziękuję:
Dzięki stara. Mam to czytać, a ty już mnie zniechęciłaś.
OdpowiedzUsuńAle ja powiedziałam, że i tak warto ! :D
UsuńMyślę że kiedyś ja przeczytam, ale nie jest to moje "must read" :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSpotkałam się już z jedną recenzją tych książek i były nieco negatywne. No i tak trochę jestem zbyt uprzedzona, żeby zdecydować się na przeczytanie..
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie > https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/12/randka-pod-jemioa-vs-anio-na-sniegu.html
O mamo! Oryginalna okładka jest STRASZNA!!
OdpowiedzUsuń