Sponsor t. 2 - K. N. Haner
„Dwie dusze, które nie potrafią bez siebie żyć.
Dwa serca, które wybijają wspólny rytm.”
Pierwsza część tej historii była niesamowita. Elektryzująca, ciekawa i zaskakująca. Ilość miłości, szczęścia oraz scen dramatycznych była idealnie wyważona. Pierwsza część "Sponsora" to propozycja, która łączy ze sobą delikatną, emocjonującą literaturę kobiecą z erotykiem. Zakochałam się w niej niemalże od pierwszej strony i z przyjemnością napisałam do niej rekomendację. Na kolejny tom totalnie nie mogłam się doczekać. To, że w ogóle chciałam po niego sięgnąć było pewniakiem, tak samo jak to, że miałam wobec niego naprawdę duże oczekiwania. Dodatkowym wymaganiem było dla mnie miano mojej ulubionej polskiej autorki. Zatem pytanie, czy coś się zmieniło, czy całość się sprawdziła?
Na samym początku zacznę od tego, w jakim momencie rozpoczyna się drugi tom. Kasia zastosowała pewne przejście czasowe, dzięki czemu poznajemy wydarzenia nieco dalsze, niż te, na jakich zakończyła się poprzednia część. Czy jest to plus, czy minus zależy już od osobistego gustu. Na szczęście nie musimy przypominać sobie szczegółów zakończenia, z drugiej strony "zabrano nam" część historii, która mogłaby być bardzo ciekawa. Autorka dość szybko rozpędza akcję i zrzuca nam pierwszą dużą, zaskakującą bombę już po kilku rozdziałach. Wydarzenia niemalże przez całą książkę nie zwalniają, co sprawia, że raczej trudno tutaj mówić o momentach nudy.
O BOHATERACH nie powiem zbyt wiele, aby nie narazić się na spoilery. Niestety (przynajmniej dla mnie) nie pojawiają się tutaj żadne nowe charaktery. Kalina nadal jest postacią, która musi stawić czoła największej ilości przeszkód życiowych oraz wykazać się największą ilością cierpliwości, odpowiedzialności i siły. Po rozstaniu z Nathanem ich ponowne spotkanie przynosi jeszcze więcej bólu, niepewności oraz nowych pytań o to, co dalej z ich relacją. Niestety zdarza im się równie dużo bardzo słabych momentów, co tych dobrych. I nie mam tutaj na myśli powodzeń i niepowodzeń, a... irytowanie czytelnika. Nathan musi nauczyć się odpowiedzialności i z dnia na dzień zaprzecza swoim postanowieniom. Chwilami zachowywał się gorzej, niż mała Sabrina. Jeżeli ktoś tak jak ja nie przepada za małymi dziećmi, to również może nieco zirytować się rozpieszczonym zachowaniem dziewczynki. W tym wszystkim wisienką na torcie jest Kalina, która tak jakby zapętliła się w swoim zachowaniu. Raz zmotywowana, zdesperowana, żeby poprawić swoją sytuację, innym razem (a czasami już w kolejnym rozdziale) załamana, słaba, płaczliwa i rozkapryszona. I choć raz, drugi, trzeci takie humory mogłoby się wydawać usprawiedliwione jej ciężką sytuacją, to takie zachowanie podczas prawie całej książki może zacząć przeszkadzać. Losy bohaterów są ciekawe, jeżeli polubiło się pierwszy tom, jednak brak nowych postaci sprawia wrażenie lekkiego niedoboru świeżości.
W tym miejscu nadchodzi czas na moją opinię o fabule tej książki i innych detalach. Niestety... jest w niej wiele minusów. Największym z nich jest kwestia poruszanych wątków. Miałam silne wrażenie, o tym, że całość składa się jakby z dwóch części. Pierwsza część, zainspirowana pierwszym tomem, kontynuująca tamtą historię jest bardzo ciekawa i napełnia nas entuzjazmem oraz dobrymi przeczuciami. Dalej niestety następuje jakieś bliżej niewyjaśnione BUM, jakby autorka zmieniła pomysł na całą historię i dodała nieco "hamerykańskiego" nieprawdopodobieństwa (mam tu na myśli wielkie zbiegi okoliczności, nielogiczne wydarzenia i zachowania bohaterów totalnie sprzeczne z tym co mówią, a co myślą). Kasię Haner w jej książkach kocham najbardziej za szczerość i pewien realizm postaci, który pokazuje nam bohaterów z krwi i kości i wydarzenia, które choć brutalne... są bardzo prawdopodobne. Tutaj coś nie zagrało. Pojawiły się wątki, które brały się znikąd. Poprzednie wątki, które poruszały naprawdę ważne i trudne kwestie ... zostały rozwiązane w zaledwie kilku rozdziałach, bez logicznych wyjaśnień. Nie wiem, skąd wzięła się taka tendencja (pośpiech w pisaniu, a może szukanie oryginalnego pomysłu na siłę?). Jedno jest pewne... pod względem dopracowania fabuły, szczegółów i pomysłowości jest to zdecydowanie słabszy tom, niż poprzedni.
Naprawdę trudno mi się odnieść jednogłośnie względem tej książki. Powiem Wam szczerze: po przeczytaniu pierwszego tomu nie wyobrażam sobie nie przeczytać dalszej części tej historii. Losy Kaliny są tak skomplikowane, tak trudne, tak poruszające, że mimo wszystko... jesteśmy ich ciekawi. Powiem Wam więcej: w żadnym stopniu nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, a każda chwila z nią spędzona była dla mnie ciekawa. Jednak COŚ tutaj nie zrobiło efektu wow. Wydaje mi się, że osoby, które czytały jej poprzednie książki zapewne również wyłapią tę różnicę. Teraz główne pytanie: czy polecam? Nie potrafię się określić. Pod pierwszym tomem podpisuję się jak mogę i naprawdę się w nim zakochałam. Jeżeli ktoś z Was nie przeraża się widocznym obniżeniem poziomu, to całość historii Kaliny i Nathana może Wam się spodobać. Zdecydowanie książki takie jak "Zakazany układ", "Piekielna miłość", czy "Zapomnij o mnie" to książki cuda, które sama czytałam po 2-3 razy i chętnie się do nich wraca. Ten tom to raczej historia na raz, która posiada zarówno wiele elementów ciekawych, jak i niedoskonałości. Myślę, że ta książka to propozycja obowiązkowa dla zwolenników tej autorki. Nowym czytelnikom polecam jednak chyba rozpocząć przygodę z jej twórczością od innej historii ;)
„Był zagubiony, zły, miał żal do siebie i innych, a w tym wszystkim miał
też to pieprzone serce, a ona chciała wierzyć, że chociaż w malutkiej części
biło ono właśnie dla niej.”
Za egzemplarz dziękuję:
Po tytule i okładce kojarzy mi się z Greyem.
OdpowiedzUsuńSłyszę bardzo sprzeczne opinie na temat jej książek :D
OdpowiedzUsuńCzytalysmy razem. Ja stwierdzilam to samo co ty, zresztą o tym wiesz. :D Więcej do dodania nie mam.
OdpowiedzUsuńJa nie mam ochoty na te książki, tak po prostu. Szkoda, że tutaj nie wyszło i było brak logicznych wyjaśnień, mnie to często bardzo denerwuje.
OdpowiedzUsuń