Płomienie Imoren- Michał Kuszewski
"Tego gorącego poranka przez jeden cudowny moment było względnie
dobrze. I wtedy pustynia postanowiła, że kopnie ich wszystkich w dupę".
"Płomienie Imoren" trafiły na mój czytnik dzięki uprzejmości autora, który wysłał mi plik do oceny. Zgrałam go bardzo szybko i z wielką ochotą zabrałam na wakacje do Egiptu. Los jest jednak przekorny i czytnik się zawiesił, a ja w desperacji pobrałam sobie plik na telefon. I tak czytałam na małym ekranie, ale z wielkim zapałem i ciekawością. Jak widać dobra książka może pokonać wiele kilometrów i jeszcze więcej przeciwności. Dla chętnych opinię o pierwszym tomie wrzucam tutaj: klik.
ALYN po wizycie na tajemniczej wyspie Kaim, gdzie uratowała swojego brata, dopadła dziwna choroba. Toryn dłużej wystawiony na działania zagadkowej "Maszyny" czuje się jeszcze gorzej, a powrót do domu na statku załogi Szalonej Margo nie jest wcale łatwy. Jej synowie okazują się być niebezpieczni, więc rodzeństwo musi się mocno pilnować. Nigdy nie wiadomo, czy z powodu kaprysu nie trafią poza burtę. Mimo mijającego czasu, po powrocie na ląd, objawy choroby nie znikają, a ich przyjaciel zaginął. Miejscem, gdzie mogą rozwiązać obie zagadki okazuje się być miasto po środku ogromnej pustyni - Serce Imoren. Rodzeństwo z kilku powodów musi się rozdzielić, ale dziewczyna szybko nawiązuje nowe przyjaźnie. FEL staje się postacią najbardziej zbliżoną do przyjaciółki głównej bohaterki. Jest młoda, energiczna i zdecydowanie zbyt spontaniczna. Wiele decyzji podejmuje pod wpływem impulsu, co dostarcza im czasami szczypty zabawy lub ryzyka. Ta postać była bardzo ciekawa, energiczna i pełna tajemnic, zdecydowanie ją polubiłam!
Po zakończeniu pierwszego tomu spodziewałam się, że kontynuacja może kręcić się wokół choroby Alyn i Toryna. Jednak totalnie nie spodziewałam się tego, że moja wyobraźnia zostanie wysłana na pustynię oraz tereny wojenne. Trzeba przyznać, że Michał się postarał i nie ma tutaj nudy, a krwi leje się dużo. Jak na dobrą fantastykę przystało mamy zabawne dialogi, dobrze rozbudowany świat, wiele scen bijatyki oraz bombowe zakończenie. Na ogromny plus zasługuje mapka, która pojawiła się w tym tomie, bo ja lubię takie gadżety. Ponadto uważam, że tym razem słownictwo oraz opracowanie książki również poczyniło ogromny progress. "Płomienie Imoren" czytało mi się zaskakująco szybko, bez żadnych większych zgrzytów. Kolejny raz autor wypowiada się w sposób lekki, zaskakujący, luzacki. Przekleństwa użyte w genialnych momentach, dla podkreślenia powagi sytuacji, bądź wzmocnienia żartu. Wszystko z wyczuciem i sensem.
Czy były minusy? Coś bym znalazła, przykładowo lekko dłużące się opisy wspomnianych podróży przez pustynie. Autor zasięgnął informacji o realiach takich podróży, więc wszystko jest z detalami, bardzo obrazowo. Lecz kiedy Alyn wyrusza w kolejną podróż w tym samym klimacie, to ja jako czytelnik miałam już lekko dość tego piachu (wrażenie to potęgowały wakacje w Egipcie i wycieczka po piaszczystym safari). Oczywiście też wielka szkoda, że ta część na ten moment ukazała się tylko w wersji ebooka. Przygoda jest naprawdę świetna, więc życzę Michałowi, aby kiedyś udało mi się przelać całą serię na papier. "Płomienie Imoren" to był niesamowicie dobrze spędzony czas z książką. Miałam wręcz wrażenie, że dawkowałam sobie tę lekturę, bo zawsze fajnie jest mi sięgać po czytnik wiedząc, że mam tam dobrą lekturę. Teraz pozostaje mi tylko wzdychać i czekać na trzeci tom, aby poznać kolejne losy szalonej, rudowłosej Alyn!
"Miała wielką ochotę zostawić Fel na pastwę losu, który sobie sama zgotowała,
ale Kai nie wybaczyłaby jej tego. Poza tym to dzięki młodej przeżyła
wyprawę przez Pustynię Nomadów. Była jej winna przynajmniej tyle.
- Chuj, chuj, chuj - rzekła i ostrożnie zaczęła wracać po własnych śladach".
Za możliwość przeczytania dziękuję autorowi.
Nie słyszałam o pierwszym tomie tej serii, jednak wróciłam do poprzedniej recenzji i bardzo mnie to zaciekawiło. Także przepraszam Cię bardzo ale nie przeczytałam wnikliwie tej recenzji bo chce tę serię poznać i nie chciałam sobie czegoś zaspojlerować <3
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej serii. A szkoda, bo po tej recenzji uważam, że powinno być o niej naprawdę głośno, bo zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńTeż nie słyszałam nigdy o serii, a zapowiada się naprawdę dobrze! :D
OdpowiedzUsuńPierwszy tom jeszcze czeka u mnie na lekturę dzięki uprzejmości autora, ale zamierzam się za nią w najbliższym czasie wziąć. ;)
OdpowiedzUsuńLubię ten dreszczyk emocji, kiedy po zakończeniu tomu niecierpliwie wyczekuję już kolejnego. :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami przygodnymi, ale fajnie byłoby przeczytać coś w klimacie Egiptu
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tym autorze, ale coś się dziwić – codziennie wydawnictwa wydają tyle książek, że znajomość każdego pisarza jest czymś niemożliwym! Ale powiem ci, że po przeczytaniu tej recenzji zerknęłam do Twojej opinii pierwszego tomu i powiem, że jestem zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej serii, ale jakoś nie czuję się przekonana. Ta pustynia nie przemawia do mnie za bardzo, tamtejsze klimaty też nie są jakimiś moimi ulubionymi ;)
OdpowiedzUsuńJak pustynia to tylko "Buntowniczka z pustni". Jeszcze żadna Książka z Bliskim Wschodem tak mnie nie porwała. Tutaj idzie wyczuć kawałek dobrej fantastyki. Okładka współgra z treścią. Ciekawi mnie ta tajemnicza choroba. Kinga
OdpowiedzUsuńO, bardzo fajny pomysł na fabułę. Bardzo lubię takie przygodowe historie z dreszczykiem. Super!
OdpowiedzUsuńO! O tym autorze w ogóle nie słyszałam. Cieszy mnie to, że mamy takich ciekawych polskich twórców.
OdpowiedzUsuń