W domu Robaka- George R. R. Martin
"W dół. Najgorszy ze wszystkich możliwych kierunków. W dół.
Gdzie czają się jękole. W dół. Daleko od światła. Niemniej tam właśnie zmierzali."
Nie da się ukryć, że moja sympatia do tego autora zaczęła się od książek i serialu z cyklu Pieśni Lodu i Ognia. Serial czy książki "Gra o Tron" to coś, co w tych czasach kojarzy prawie każdy. Zaskakuje mnie jak to jest, że gdy ta seria obdarzana jest tak wielką uwagą, to inne książki tego autora stoją gdzieś z boku. Posiadam na swojej półce kilka dodatków do PLiO oraz kilka zbiorów opowiadań, w których ten autor wystąpił. Poza tą serią posiadam jeszcze serię Dzikie Karty, choć jeszcze całkowicie nie skończyłam jej czytać. I wiecie co Wam powiem? Dla mnie George R. R. Martin jest jak Pięćdziesiąt Twarzy Greya, tylko w pozytywnym aspekcie literackim. Każda z jego odrębnych opowieści ma swój klimat, jest unikatowa. Zdecydowanie jest to autor z wieloma pomysłami i ogromnym potencjałem.
"W domu Robaka" to książka opowiadająca o tajemniczym mieście, które znajduje się na przymierającej planecie. Mieszkańcami tego miasta jest wielowarstwowa społeczność. Na górze, uprzywilejowani mieszkają yaga-la-hai, dzieci robaka, lud żyjący w ciemności, jednak okazjonalnie spoglądający na słońce. W dole żyje lud nieznany, wrogowie, owiani nutą grozy i tajemniczymi legendami, czyli jękole oraz inne robactwo. Z perspektywy dzieci robaka jawią się jako stworzenia niemyślące, szkaradne, okrutne. Gdy młody Annelyn zmuszony jest zejść wgłąb planety odkrywa coś zaskakującego, co zmienia jego punkt postrzegania. W swej nietypowej podróży ma ze sobą kompanów, ale żaden z nich nie jest tak naprawdę tam bezpieczny. Sam Annelyn gubi drogę i pokonuje wiele przeszkód, a cała ta historia zmienia go nieodwracalnie.
Historia jest krótka, aczkolwiek niezwykle barwnie opisana. Na wyjątkowe gratulacje zasługuje gra barw oraz dźwięków, jakimi posługuje się autor. Choć jak na gatunek dark fantasy znajdziecie tu niemalże same ciemne kolory, to poznacie ich milion odcieni. George we wspaniały sposób opisuje otoczenie, pokazując nam jego wizję podziemi oraz planety skąpanej w skromnym blasku słońca, które już umiera. Dopracowany jest każdy detal: wygląd miasta, budowa pałacu, opis tuneli czy obiór postaci. W podróży Annelyna zwracamy również uwagę na dźwięki. Bohater kroczy w mroku, lecz jego przeżycia poznajemy na postawie tego, co słyszy, ewentualnie tego, jak głośno bije jego serce. Podczas całej lektury towarzyszy nam groza i dreszczyk emocji, czyli coś, co w tym gatunku jest wisienką na torcie.
Nie spodziewałam się, że tak krótka historia zdoła kupić tak mocno moje serce. Jedyny minus, jaki tutaj widzę to niewykorzystany potencjał. Pomysł na opowiadanie jest naprawdę oryginalny i bardzo mi szkoda, że jednak nie powstała z tego książka. Zakończenie tej historii jest otwarte, co zostawiło mnie z lekkim niedosytem na temat tego, co było dalej. Z drugiej strony mam wrażenie, jakby ta historia jeszcze toczyła się w mojej głowie i nigdy tak naprawdę się nie zakończyła. W środku znajdziecie też kilka ciekawych ilustracji, które fajnie dopełniają całość książki. To historia, która porusza wątek bezsensowności wojny oraz pokazuje życiową prawdę, w której ludzie preferują postrzegać swoich wrogów jako bezmyślnych, morderczych obcych. To również historia, w której bohater przekraczając pewne granice dostrzega, że istnieje wiele szarości, a nie jedynie kolor czarny i biały. Dostrzega, że informacje, w jakich dorastał, niekoniecznie były w pełni prawdziwe. Opowiadanie "W domu Robaka" jest uzależniające, ekscytujące i pełne zaskoczeń, zdecydowanie polecam!
"Było ciemno. Nie widział świateł. Było cicho. Nie słyszał dźwięków.
Echa zniknęły. W którą stronę gnał?"
Za egzemplarz dziękuję:
Po przeczytaniu Twojej recenzji mam ochotę natychmiast zabrać się do czytania tej książki. Napisałaś o niej tak zachęcająco, że po prostu nie ma innej możliwości.
OdpowiedzUsuńOmg, mam ochotę przecztać tą książkę! Zapisuję sobie tytul :D
OdpowiedzUsuńMartin trochę mnie do siebie zniechęcił ksiazka "Swiatło się mroczy", która była jego debiutem. Po tę raczej nie zamierzam siegnąć
OdpowiedzUsuńCzytałam i już niedługo napiszę o tej książce więcej, ale bardzo mi się podobała <3
OdpowiedzUsuńMam na półce, czeka na przeczytanie. Wiadomo jednak, że Martin to klasa sama w sobie. ;)
OdpowiedzUsuńMoże to szokujące, ale chociaż wiele o autorze słyszałam to jednak jego twórczość jest mi jeszcze nieznana. Po Twojej recenzji wiem, że muszę w końcu się z nim zaprzyjaźnić.
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno udało mi się zakupić prawie komplet Pieśni Lodu i Ognia :) co prawda z drugiej ręki, ale i tak się cieszę. Ten tytuł zapisze sobie na przyszłość.
OdpowiedzUsuńHm... Ja jakoś nie mogę się przekonać do Gry o tron, podchodziłam kilka razy, ale nie mogłam przez to przebrnąć, mimo że lubię fantasy. Po ten tytuł raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń