Kobieta z blizną- Katarzyna Dacyszyn, Irena A. Stanisławska
"Obcowanie z bólem, ze śmiercią, z przemijaniem, sprawia, że czujesz, jak
doświadczasz życia. Już nie unosisz się lekko nad ziemią, tylko szorujesz po niej gębą".
Po książki w formie wywiadu sięgam bardzo rzadko, chyba, że temat jakoś szczególnie trafia w moje gusta. Ciężko mi tym razem powiedzieć, że temat to moje gusta, bo nieszczęście człowieka raczej nie jest gustowne. O tragedii p. Dacyszyn słyszałam jak pewnie większość z nas: z telewizji. Temat mocno mnie zaszokował, ale nie śledziłam go później w ogóle. Miałam swój własny, ciężki okres, a ponadto chyba po prostu nie jestem wścibskim człowiekiem. Gdy zobaczyłam zapowiedź książki, w której ta kobieta sama, z własnej inicjatywy chce opowiedzieć o tym, co się stało, byłam bardzo ciekawa. Ciekawa tego, jak potoczyły się jej losy i tego, co do tej całej sytuacji doprowadziło.
Nie będę zagłębiać się w mocne detale książki, gdyż sądzę, że są one jej kwintesencją, czymś, co najlepiej przeczytać samemu. Pani Katarzyna w momencie, kiedy ktoś zaczął komentować jej życie, wysyłać wiadomości, była kwitnącą kobietą biznesu. Dążyła do swoich celów, cechowała się odwagą i uporem, a w tym wszystkim zyskała w swoim otoczeniu opinię osoby przyjaznej, uśmiechniętej i ambitnej. Tematyka odzieży to totalnie nie moja sfera, ale myślę, że gdybym się tym interesowała, to z pewnością zwróciłabym na nią uwagę. Uwagę zwrócił też pewien mężczyzna, z pewnością psychicznie chory. Zaczęło się od niewinnych wiadomości przez Internet, aż Pani Katarzyna zaczęła dostrzegać go w życiu prywatnym, pod jej domem, w drodze do pracy. Sytuacją, która zmieniła jego podejście, było odrzucenie wyznań miłosnych, zdenerwowanie tego człowieka. Zaczęły się groźby na temat jej zdrowia, a nawet życia. Niestety w polskich realiach pomoc była znikoma: Policja twierdziła, że nic nie może zrobić, póki on nie zrobi jej krzywdy. Katarzyna była nieustępliwa i złożyła oskarżenie do sądu o prześladowanie. Z pewnością nie spodziewała się, że w budynku publicznym, tuż przed rozprawą on naprawdę zrobi jej krzywdę. Na tym jej losy się nie zakończyły, czekała ją długa i ciężka walka o swoje ciało oraz psychikę.
To, co zyskało niesamowicie moją aprobatę to forma książki. Pytania od Pani Ireny były trafne, wystarczająco otwarte na to, aby Katarzyna Dacyszyn opowiedziała tę historię po swojemu. Można tutaj naprawdę odczuć to, że w książce chodzi o nią, a nie o rolę redaktora, pytającego. Zaskakuje też swoboda wypowiedzi: zarówno język, życiowe sformułowania, proste i jasne przekazy, jak i podejście Katarzyny do sytuacji, jaka ją spotkała. W bardzo szczery i obrazowy sposób opisuje chwilę po oblaniu kwasem, pierwsze momenty w szpitalu jak i dalsze losy, z jakimi musiała się zmierzyć.
Historia nie jest błaha, ani przyjemna z perspektywy czytelnika, który utożsamia się z postacią Katarzyny, jednak w tym wszystkim jest pewna pozytywna energia. Dostrzegamy, że w nieszczęściu można znaleźć szczęście, a raczej po prostu doceniać małe, dobre rzeczy. Katarzyna Dacyszyn nie skupia się na użalaniu, nie przytłacza nas swoimi smutkami, wręcz przeciwnie. Sposobem, w jaki się wypowiada, informacjami, jakie nam przekazuje, pokazała, że można. Można się podnieść nawet z bardzo wielkiego dołka, znaleźć szczęście i w tym wszystkim motywować jeszcze innych. Ta ksiażka to nie tylko historia Katarzyny, ponieważ ta w swoich opowieściach zawiera również wskazówki i informacje dla osób, które znajdują się bądź mogą znajdować się w podobnej sytuacji. To nie tylko emocje i przeżycia, ale też wiedza, jaką zdobyła w tym wszystkim, co ją spotkało. Jest mi bardzo miło, że ta kobieta chciała się podzielić ze mną i z innymi swoją historią. Nie była to dla mnie przygoda kierowana chęcią plotek czy wciskaniem swojego nosa w czyjeś nieszczęście. Była to dla mnie przygoda, która pozwoliła mi spojrzeć jeszcze inaczej na ludzi cierpiących, ucząca empatii i skłaniająca do refleksji. Dziękuję i bardzo Wam polecam!
"Stalking to manipulacja lękiem. Stalkerowi zależy na tym, by tak zastraszyć
swoją ofiarę, aby ta odchodziła od zmysłów. Chce pociągać za sznurki".
Za egzemplarz dziękuję:
Zupełnie inaczej czyta się takie książki, kiedy dotyczą bohaterów z dalekich krajów, a inaczej, gdy akcja dzieje się w rodzimym kraju...
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie na pewno kiedyś zajrzę do niej :D
OdpowiedzUsuńNASZ BLOG
Lubię publikacje tego wydawnictwa :)
OdpowiedzUsuń