To, co widzę bez Ciebie- Peter Bognanni
"Kilka razy próbowaliśmy pociągnąć zabawę przez czas wideo, kierując kamerkę w laptopie
na okno i pokazując sobie to, co widzieliśmy, ale wychodziło słabo. Słowa działały lepiej.
Mogliśmy tłumaczyć sobie świat."
Wydawnictwo Bukowy Las sprawiło tym razem, że moje serce płakało i cieszyło się w trakcie lektury jednej i tej samej książki. Była ona dla mnie swego rodzaju remedium i pocieszeniem. Nie czytałam książek, do których jest porównywana, czyli "Gwiazd naszych wina", "Wszystkich jasnych miejsc" i "Trzynastu powodów", ale jeżeli te książki zmiotły Was z nóg to ta z pewnością zrobi z Wami to samo. Już w trakcie czytania zastanawiałam się, co napiszę Wam o tej książce i przyznam, że będzie mi bardzo ciężko ująć moje emocje, bo część z nich była po prostu niesamowicie prywatna.
Na uwagę i totalny aplauz zasługują słowa z tytułu książki, które również odrywają bardzo ważną rolę w całej fabule. Sprawiają, że człowiek może nieco się zastanowić i pomyśleć. Całość opowiada o 17-sto letniej dziewczynie, która po jednym spotkaniu z pewnym chłopakiem zaczyna z nim pisać przez Internet. Jak się okazuje zakochała się w nim, a ich rozmowy znaczyły dla niej bardzo wiele. Czasami nie potrzeba było im słów, przekazywali sobie obrazy, filmy, czy wiadomości prasowe. Przekazywali sobie emocje. Niestety okazuje się, że miał on własne problemy, które bardzo dobrze ukrywał i popełnił samobójstwo. Książka zaczyna się właśnie w tym momencie, kiedy dziewczyna nie radząc sobie ze stratą rzuca szkołę i wraca do rodzinnego domu, aby jakoś poukładać swoje życie.
"Wodorosty oplatają mi łydki. A potem pojawia się oślepiająco białe słońce, gdy
wierzgając mocno nogami, wynurzam się na powierzchnię i krzyczę tak głośno, że czuję,
jakby płuca miały mi zaraz pęknąć.
To tyle.
To tyle.
To co widzę bez ciebie."
Być może ktoś stwierdzi, że całość jest wyolbrzymiona: młoda dziewczyna od razu rzuca szkołę. Myślę, że nie jest to najistotniejsze w tej książce. Peter Bognanni pokazuje nam, że każdy inaczej odbiera stratę bliskiej osoby i każdy ma prawo do żałoby we własnym tempie i na własny sposób. Przeczytacie tutaj niesamowicie realną historię o tym, że osoby, które zostają na ziemi nadal muszą żyć, funkcjonować i w jakiś sposób ruszyć dalej. Autor pisze w bardzo lekki sposób, pokazuje nam pewne sprawy i pozwala, żebyśmy sami wyciągali własne wnioski, tak, by każdy czytelnik odebrał tą książkę we własny, indywidualny sposób.
Bardzo mi się podobało to, że postacie nie były idealne. Niemalże każdy z bohaterów popełnia jakiś błąd i stara się go naprawić. Relacje Tess z jej tatą również są momentami chwiejne, co pokazuje prawdziwe, rodzinne życie. Dziewczyna jak na swój wiek jest bardzo dojrzała i stara się zrozumieć pewne życiowe prawdy. Pomaga tacie w firmie pogrzebowej, ale nie traktuje klientów schematycznie, lecz poznaje historię każdej rodziny osobno. Trochę brakowało mi wyjaśnienia relacji dziewczyny z jej mamą, która gdzieś tam wyjechała, w międzyczasie dzwoni chyba do niej tylko raz na telefon, ale poza tym jest w sumie pobocznym wątkiem, który nie ma żadnego wpływu na fabułę książki. Zakończenie jest otwarte i tak naprawdę nie wiemy jak mogły potoczyć się dalsze dzieje bohaterów. Wydaje mi się to być wyjątkowo dobrym rozwiązaniem. Zwykle lubię domknięte historie, ale tutaj każdy z nas może sobie odebrać ją i pożegnać we własnym klimacie.
"Nie ma żadnych skrótów. Trzeba przeżyć najgorsze, zanim zrobi się trochę lepiej."
Ja jestem zauroczona tym, jak ta książka jest prosta, a zarazem pełna ważnych tematów. Jedyne 296 stron pochłonęłabym w mgnieniu oka, gdyby nie obowiązki, jakie mnie teraz "obsiadły". Nie potrafię sobie chyba wyobrazić kogoś, kto stwierdzi, że ta książka jest totalnie do dupy. Wydaje mi się, że jednym spodoba się mniej, jednym bardziej, ale chyba każdy odnajdzie tutaj jakieś pozytywne emocje lub chwilę na przemyślenia. Jest to w ogóle pierwsza moja recenzja, w której odeszłam od zasady, że "dwa cytaty wystarczą". Po prostu zaznaczyłam ich tym razem tyle, że musiałam się jakoś nimi z Wami podzielić. Nadal trudno mi stwierdzić, która okładka jest lepsza. Zwykle bardziej podobają mi się zagraniczne, ale tym razem uważam, że obie są naprawdę urocze. Książkę totalnie z czystym sercem polecam naprawdę każdemu. Odnajdzie się tutaj zarówno młodszy, jak i starszy czytelnik. Piszcie, jeżeli ktoś już czytał, albo ma to w planach!
"-A tymczasem wokół mamy cały świat. Szalone, wzniosłe rzeczy. I jesteśmy na
nie ślepi. A przynajmniej ja. Nie wiem jak pani - nie będę za panią mówić - lecz ja
niczego nie zauważam. Od miesięcy żyję jak pieprzone zombie. Nawet nie słyszę ptaków.
Nie słyszę ich! Tak ślicznie ćwierkają, a mnie to wcale nie obchodzi. Nie obchodzi
mnie, czy przyćwierkają sobie samiczkę. A naprawdę chcę, by mi zależało. Chcę zwracać
uwagę na wzniosłe, piękne rzeczy. Rozumie pani o czym mówię?"
Za egzemplarz dziękuję:
Chyba żyję pod kamieniem, bo pierwsze o niej słyszę, a totalnie wpisuje się w mój gust xd
OdpowiedzUsuńOkładka za to jest cudowna. Taka prosta i minimalistyczna, ale równocześnie piękna <3
Pozdrawiam!
Nie widziałam tej książki nawet na Instagramie, więc gdyby nie propozycja Wydawnictwa być może też nie wiedziałabym o niej tak szybko :)
UsuńTak, Ewo, lepiej wyleź spod tego kamienia xD
UsuńPo takiej opinii, to konieczne muszę dopisać ją do czytelniczej listy. Uwielbiam, kiedy książka skłania mnie do refleksji, a czuję, że ta taka właśnie jest :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Daria
https://papierowalowczyni.blogspot.com
ooo lubię takie książki! Ale okłądka zagraniczna jest o niebo bardziej klimatyczna niż polska!
OdpowiedzUsuńW naszej podobają mi się bardziej ptaki, które lecą do góry, a nie jakieś zawijasy. Jednak mam sentyment do jasnych okładek i właśnie kolorystyka ma plusa w zagranicznej :D
UsuńZ opisu książka nie bardzo mnie do siebie zachęca, ale zaciekawiły mnie twoje słowa, że nie wyobrażasz sobie kogoś, komu to mogłoby się nie spodobać. Być może dam jej szansę (choć rzeczywiście rzucenie szkoły mnie dziwi, ale najwyraźniej trzeba się w to wczytać :)).
OdpowiedzUsuń#SadisticWriter
Bardzo chciałabym, aby ta książka trafiła w moje ręce, czy przypadkiem nie chcesz jej oddać w bardzo dobre ręce kochana?:)
OdpowiedzUsuńOj niestety, ale chyba ciężko byłoby mi się z nią rozstać :D
Usuń'Gwiazd naszych wina' to pozycja, o której wciąż pamiętam. Jeśli ta książka jest kierowana do jej fanów to z pewnością wkrótce po nią sięgnę! Liczę, że podczas lektury będę odczuwała podobne emocje jak Ty :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale po twojej recenzji koniecznie muszę to zrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2018/03/66-recenzja-tyran-tm-frazier.html
Chyba jestem za stara na takie książki xD Nawet mimo pozytywnej recenzji nie brzmi dla mnie zachęcająco, ale cieszę się, że tak Ci się podobała :)
OdpowiedzUsuńCałuję!
korpoludka.blogspot.com
Właśnie ta książka leży u mnie na półce do recenzji, również dostałam ją od wydawnictwa i nie mogę się doczekać żeby ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/miedzy-zyciem-zyciem-jessica-shirvington.html
Mimo pozytywnej recenzji jakoś nie jestem do tej książki przekonana. Zdecydowanie nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńbiblioteka-feniksa.blogspot.com