Przebaczenie- Tillie Cole
"Bo w całym tym zamęcie był iskierką nadziei. Tylko ten widok, widok
jego twarzy sprawiał, że czułam się bezpiecznie. Bo on też miał w sobie mrok.
Był moim kompanem podróży."
Jeżeli ktoś z Was kojarzy poprzednie recenzje, to powinniście wiedzieć, że ja kocham tę serię. Każdy tom oceniałam coraz lepiej i lepiej. Po skończeniu 4 części pisałam, że za kolejną książkę wezmę się z zapasem chusteczek i alkoholem dla przetrwania tych emocji. Nie mogłam się doczekać tej historii szczególnie dlatego, że byłam bardzo ciekawa postaci AK. Jak wypadło?
PHEBE to postać, która pojawiała się niejednokrotnie w poprzednich tomach. Przyjazna, uprzejma i wiernie oddana Bogu z sekty. Dla mnie była postacią neutralną, która jakoś szczególnie mnie nie interesowała. Gdy poznajemy jej historię widzimy, że przeszła wiele złego, co mocno odbiło się na jej psychice. W sekcie straciła bliską osobę, a poprzez uwodzenie mężczyzn starała się utrzymać z nią kontakt. Kiedy zostaje porwana przez Meistra wszystko się zmienia. Traci kontakt ze znanym otoczeniem, jest wielokrotnie gwałcona i uzależniona od narkotyków. Świat "na haju" jest jej jedynym ratunkiem, jedynym źródłem szczęścia. Kiedy zostaje uratowana jej życie nie staje się kolorowe i bezproblemowe. Uzależnienia dają się we znaki, a dziewczynie bardzo trudno ogarnąć swoje myśli i emocje. Staje się rozgoryczona i lekko rozhisteryzowana, co zmusza jej bliskich do drastycznych działań, aby ją uratować. XAVIER "AK" to członek Katów, który od akcji w miejscu sekty miał rudowłosą piękność w głowie. Kiedy dowiaduje się o jej porwaniu chce ją uratować. Cel zostaje osiągnięty, ale okazuje się, że dziewczyna przeszła wiele... być może zbyt wiele. Cała sytuacja budzi w nim wspomnienia, które starał się zakopać. Jego przeszłość nie daje mu spokoju, a on próbując ratować dziewczynę sam powoli traci rozum. Czy ta dwójka może być dla siebie wzajemnym ratunkiem?
Niestety ten tom nie jest lepszy, niż poprzednie. W sumie powiedziałabym, że ta część była dla mnie najsłabsza. Nie mam na myśli tego, że była zła, bo Tillie Cole mimo wszystko trzyma dobry poziom! Ale problemy głównych bohaterów tym razem były tak jakoś sztucznie wyolbrzymione. Brzemię, jakie dźwiga Phebe jest ogromne, a przeżycia AK wcale nie są mniejsze. Miałam wrażenie tego, że bohaterowie biją się o to, kto ma gorzej. Autorka chciała w tej części umieścić wiele bólu i pokazać nam istotę tytułowego przebaczenia, ale jakoś tak... przekombinowała. Historia owszem jest wzruszająca i piękna, ale nieco przesycona ilością szczegółów i nieprawdopodobieństwem pewnych wydarzeń. Owszem te książki to fikcja i to, co tam się dzieje bardzo często jest nieprawdopodobne, ale jakoś tak sensowne i dobrze przedstawione. Tutaj nieco brakło dla mnie tej logiki. Dla mnie kolejnym minusem było odejście od tematyki motocyklowej. Większość wydarzeń dzieje się poza klubem, co zabiera nam trochę magii tej serii. Ogólnie czułam się lekko zawiedziona, choć historia jest obowiązkowa dla tych, którzy znają poprzednie tomy. Nie będziecie tutaj jakoś mocno zaskoczeni, ale spędzicie czas dość emocjonalnie. Mimo minusów nie brakuje tutaj miłości, smutku, walki oraz poświęcenia. Bohaterowie nie mają łatwej drogi życiowej, a my możemy im kibicować choć przez chwilę.
"Ktoś, kto nie zaznał takiego bólu jak my, ludzie, którzy nie mają za sobą tak wyboistej
drogi, nie zobaczą w sobie towarzysza podróży, który desperacko pragnie dojąć do celu.
Do celu, którym jest przebaczenie."
Za egzemplarz dziękuję:
Mam takie samo zdanie, jak ty o tej książce, ale przecież to wiesz :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam i chyba już nie będę. Nie bardzo mnie zachęca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSeria nie jest mi znana
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wypadło słabo. Ta seria jest nie dla mnie, czytałam dwa pierwsze tomy, ale dalej już nie byłam w stanie ciągnąć..
OdpowiedzUsuń