Scarlet- Marissa Meyer
"Wiem, wiem, wydaje się trochę... - zrobił zeza i zakręcił palcem koło ucha - ale
po jakimś czasie człowiek uznaje, że to nawet urocze."
Pierwszy tom serii totalnie mnie w sobie rozkochał (LINK). Z powodu różnych perypetii dość długo czekałam na ponowne spotkanie z futurystycznym światem Marissy Meyer. Przyznaję się, że z ciekawości zerknęłam do tylko jednej recenzji, która... mnie zdołowała. Nie było tam ani słowa o Cinder, jedynie opis tego, że książka przedstawia losy tytułowej Scarlet. JAK MI BYŁO ŻAL! Ja chciałam znać jej dalszą historię! Okazało się, że stresowałam i smuciłam się bez powodu, bo w książce śledzimy teraz losy obu tych postaci. Kamień z serca, mówię Wam! Jak więc wypadła kontynuacja Sagi Księżycowej? Czy nadal uważam, że te książki były warte wznowienia przez Wydawnictwo Papierowy Księżyc?
Styl autorki ruszył do przodu. Słownictwo jest lepiej dopracowane i jest taka większa magia, umiejętność zaintrygowania czytelnika. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jednak tym, jak autorce udało się opisać początkową akcję w taki sposób, że czytelnik mógł poprzypominać sobie postacie oraz wydarzenia z pierwszej części. Nie było tutaj takiego sztucznego wspominania, gdzie bohaterowie mówią "robiłem to i to, bo miesiąc temu wydarzyło się to i to". Wydarzenia rozkręcają się niemalże zaraz po wydarzeniach kończących pierwszy tom, a nowe wątki są zgrabnie i lekko wplecione. Okładka nawiązuje do nowego wątku, czyli "Czerwonego kapturka", co jest cudowne! W mojej opinii jeszcze cudowniejsza jest okładka trzeciego tomu, którego wprost nie mogę się doczekać.
"Nie dziękuj mi za mówienie ci prawdy, kiedy kłamstwo
byłoby dla ciebie zbawieniem."
Akcja w tej książce ciągle zmienia miejsce. Bohaterowie podążają za zaginionymi krewnymi, próbują spełnić swoje przeznaczenie, bądź uciekają przed niebezpieczeństwem. Nie ma miejsca na nudę. Jednocześnie poznajemy dalsze losy Cinder oraz Kaia, ale też zaznajamiamy się z nowymi głównymi bohaterami, czyli Scarlet oraz Wilkiem. Całość to prawdziwy rollercoaster wrażeń. Pozbawiona dobrze znanego sobie autorytetu starszej, doświadczonej kobiety, jaką była babcia, Scarlet musi sama zacząć podejmować decyzje i nauczyć się ufać intuicji. Ta dziewczyna mimo świadomości niebezpieczeństwa jest zbyt uparta, ceni swoją babcię ponad własne życie i stara się rozwiązywać kolejne tajemnice. Wilk jest dla Scarlet tropem, jest przewodnikiem i wskazówką. Podobnie jak w baśni, to on prowadzi dziewczynę w dorosłość. Do samego końca jednak nie jesteśmy pewni, czy ON jest dla niej zagrażającą bestią, czy miłością w wilczej skórze?
W tym tomie poznajemy też trochę szczegółów na temat innych, bardzo ważnyych postaci. Kai musi zmierzyć się z odpowiedzialnością za kraj i podjąć wiele trudnych dezycji. Levana uzbraja się dosłownie i w przenośni w pazury, ponieważ wie, że nie może lekceważyć swojej nieoczekiwanie pojawiającej się przeciwniczki. Meyer po mistrzowsku ukryła detale i poprowadziła narrację w taki sposób, że nie sposób powiedzieć kto kogo zwodzi, kto kogo prowadzi dalej w las, ani nawet jak zakończy się poszukiwanie, chociaż im bliżej końca, tym bardziej oczywiste stają się zamiary bohaterów. Bohaterowie są żywi, wielowymiarowi, barwni, wyraziści. Akcja toczy się wartko, ma wiele nagłych zwrotów. Seria zdecydowanie utrzymuje bardzo dobry poziom, a autorka przykuwa uwagę czytelnika bogato wykreowanym i ciekawym światem.
Ciężko jest podsumować tę książkę bez spilerowania. Jeżeli miałabym ocenić, który tom bardziej mi się podobał to myślę, że właśnie ten, drugi. Tutaj pokochałam zarówno Cinder, jak i Scarlet, więc wrażenia były podwójnie ekscytujące. Jestem po raz kolejny zaskoczona tym, jak autorka opierając książkę na utartym schemacie baśni stworzyła coś oryginalnego i ciekawego. Żebyście wiedzieli, co się dzieje jak te dwie baśnie się spotykają! Od momentu spotkania głównych postaci w jednym miejscu akcja rozpędza się i nie pozwala czytelnikowi porzucić lektury. To taka książka, przy której zdecydowanie można zarwać nockę. Z tego miejsca muszę podziękować Wydawnictwu Papierowy Księżyc za wnowienie tej serii w tak pięknym wydaniu i ulepszonym tłumaczeniu. To dzięki nim będziemy mieli teraz okazję poznać całą historię po polsku :)
" - No to jesteśmy martwi.
- Nie, teraz już wiem. To na pewno w tę stronę.
- Nie masz adresu?
- Kapitan zawsze zna położenie swojego statku. To coś jak psychiczna więź.
- Gdyby tylko był z nami jakiś kapitan..."
Za egzemplarz dziękuję:
Nie są to moje klimaty. 😊
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś kupić tę serię, bo już tyle o niej słyszałam, że muszę ją w końcu kupić. Twoja recenzja dodatkowo mnie zachęciła. :D
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Mam cinder u siebie na półce (książka bardzo ki się podobała) jednak do tej pory nie miałam przyjemności poznać kontynuacji, muszę to nadrobić 😊
OdpowiedzUsuńKorci mnie ta seria i to bardzo, ale wciąż nie mam czasu i okazji, by do niej przysiąść :)
OdpowiedzUsuńJestem na pierwszym tomie tej serii, nie tylko okładka jest warta uwagi, ale i wnętrze też!
OdpowiedzUsuń