Żywica- Ane Riel
"Gdy tata zabijał babcię, w białym pokoju panowała ciemność. Byłam tam".
Postanowiłam spróbować czegoś nowego, więc pomimo wielu niechęci, wzięłam do oceny ten thriller. Zaintrygowała mnie okładka, a skusił opis. Co prawda miałam pewne założenia, co do tej książki, więc obawiałam się, że będzie ona dla mnie dość przewidywalna. Spodziewałam się jakiejś historii o dziwnych rodzicach, zaszytych w gęstym lesie, którzy znęcają się nad swoim dzieckiem. Rzeczywistość okazała się całkiem inna, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
Początek książki jest niezwykle mocny. Tak naprawdę cytat, który widzicie u góry, to pierwsze zdanie, jakie przeczytacie w tej powieści. Autorka serwuje nam mrożący krew w żyłach opis zabójstwa, widziany z perspektywy dziecka. Szokująca jest nie tyle sama scena, co podejście i zachowanie Liv. Dziewczyna ma wypaczone postrzeganie na temat śmierci oraz relacji międzyludzkich. Następnie autorka zgłębia się w temat relacji w tej rodzinie, tego, jak zostało wychowane to dziecko, w jakim środowisku dorastało. Otwierałam oczy ze zdziwienia, byłam w mocnym szoku, ale musiałam czytać dalej. Ciekawość zwyciężała.
Fabuła i tematyka książki jest wprost niepokojąca. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że to fikcja, ale sama świadomość, że coś podobnego mogło się na świecie wydarzyć, wprawia w osłupienie. Liv jest postacią, która jest sterowana przez wszystko co, co ją otacza. Poznajemy ten dziwny świat z jej perspektywy, jako nieświadomego dziecka, że coś jest nie tak. Z czasem dziewczynka dorasta i widzi, że jej sytuacja nie jest do końca normalna, tyle, że nie wie, co to jest normalność i jak o nią zawalczyć. Ze zgrozą obserwujemy to, jak matka zamyka się w sobie, jak trawi ją choroba. Z jeszcze większym lękiem obserwujemy to, jak stacza się ojciec, pchany w objęcia szaleństwa, przez swoje zainteresowania. Jest to niezwykle intrygująca książka o tym, jak można zapaść się w szaleństwie, jak pewne zainteresowania mogą przerodzić się w coś niebezpiecznego i szkodliwego.
"Żywica" okazała się być stosunkowo krótką, ale pełną emocji książką. Wątki, jakie tu poznajemy wydają się być niesamowicie okrutne, niesprawiedliwe, brutalne, ze względu na to, że dotyczą one zniszczonego dzieciństwa. Ojciec Liv boi się straty, dlatego kolekcjonuje mnóstwo niepotrzebnych rzeczy. Zbieractwo okazuje się chorobą, która niszczy ich domostwo, zabiera przestrzeń do życia. Jeszcze większym niebezpieczeństwem jest tytułowa żywica, która staje się jego rosnącym obłędem. Życie w zgodzie z naturą, tajemnice bursztynów, samotność, to coś, co wpływa na szaleństwo tego człowieka. Ofiarą jest nie tylko on sam, ale jego żona oraz dziecko. Historia trzyma w napięciu od początku do końca. Radzę nie zdradzać Wam sobie zakończenia i nie spoglądać na ostatnie strony książki. Ostatni akapit zmiecie Was z nóg i sprawi, że z szoku, naprawdę otworzycie szeroko buzię. Bardzo polecam!
Za egzemplarz dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz