Śmiały podryw- Scarlett Cole
"Nie mam słów ani piosenki. Ale moje serce rozumie twoje w sposób,
którego chyba nigdy nie zdołam pojąć."
W tej serii sprawdza się jedno ważne powiedzenie: nie oceniaj książki po okładce. Pierwsze dwa tomy oceniałam naprawdę dobrze i czekałam na więcej. Pixi, recepcjonistka w studiu tatuażu była postacią owianą tajemnicą, lekko trzymającą się z boku. Byłam ciekawa skąd wzięły się jej mocne więzi z ekipą, skoro nie spędza z nimi wielkiej ilości czasu. Postać Dreda była ciekawa, ale obawiałam się, czy jego kariera muzyczna nie zdominuje tej książki. Jak wypadło?
PIXIE ma mocno skrajny charakter. Szalona, wygadana, dowcipna, z włosami pofarbowanymi na fioletowo. Z drugiej strony nieśmiała, skryta i nieufna. Stara się być sobą, ale jednocześnie nie chce wyróżnić się z tłumu. Z powodu złej przeszłości stara się nie zwracać na siebie uwagi, aby jej oprawca jej nie odnalazł. Kiedy nieziemsko przystojny wokalista chce zaprosić ją na randkę, ta wymyśla mnóstwo śmiesznych wymówek. Boi się rozczarowania, zawodu ze strony kobieciarza, otworzenia się na drugiego człowieka oraz jego popularności. Gdy w końcu daje mu szansę ich szczęście nie trwa długo, bo oboje mają wiele problemów. DRED to dobry facet. Mimo otaczających go narkotyków i mnóstwa alkoholu, ten stara się zachować umiar. Jest muzykiem z pasji, a nie pozerem, który ceni sobie jedynie imprezowanie. Choć nie stroni od seksu z fankami, to zawsze stara się traktować je szczerze i z szacunkiem. Pixie to jednak dla niego ktoś inny, szansa na stabilny związek. Długo zabiega o jej względy i podchodzi do sprawy poważnie. Nie zachowuje się jak rozpieszczony nastolatek, a wszystko to daje pozytywne efekty. Gdy ta dwójka zaczyna się szczęśliwie spotykać, Dred dostaje telefon, który jest dla niego mocnym szokiem.
Czy są książki idealne? Raczej bardzo rzadko. Zabawa w tym tomie była wspaniała i ciężko jest mi znaleźć minusy, jednak coś by się znalazło. Początkowo postać Dreda trochę zanudza i wpisuje się w przejedzone już schematy z książek o piosenkarzach rocka. Później zaczyna się poprawiać i jest super, aż do chwili przed zakończeniem. Tam jeden zwrot wydarzeń jest nieco mało prawdopodobny i zbyt idealny. Reszta książki to naprawdę dobra lektura. Bohaterowie mnie nie irytowali, ich losy wzbudzały moją ciekawość oraz dostarczały emocji. Bardzo podobało mi się, że autorka nie porzuciła tematyki tatuaży i muzyka nie przykryła tego głównego wątku. Tym razem poznajemy nieco studia od wewnątrz, gdyż Pixie segreguje tusze, przygotowuje stanowiska pracy, dba o narzędzia. Niby szczegóły, ale sprawiły, że czujemy ten klimat i tą pasję. Historia Dreda i Pixie nie jest słodka i perfekcyjna. Para napotyka wiele naprawdę trudnych problemów, z którymi nie zawsze od razu potrafią sobie poradzić. Widzimy ich wady oraz to, jak zmieniają się w trakcie książki. Całość kupiła moje serducho, bo kocham zarówno rocka jak i tatuaże.
"- Zapisz mnie na dwunastą. A jak już do was wpadnę, dasz się wreszcie zaprosić na randkę?
Uśmiechnęła się. Zawsze ją zapraszał i zawsze odpowiadała to samo:
- Prędzej śnieg spadnie na Saharze."
Mam pierwszy tom na swojej półce i już bardzo długo na niej leży. Wygrałam go kiedyś w jakimś konkursie i tak naprawdę zostawiłam na zapomnienie. Bardzo zainteresowałaś mnie tą serią i muszę sobie poczytać opinie o pierwszej części.
OdpowiedzUsuńNIe bardzo przepadam za romansami, więc sobie raczej odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że już sama okładka mnie zniechęca, ileż było ich w tym samym stylu. Ale w końcu najważniejsza jest treść, dobrze, że spełniła Twoje oczekiwania. :)
OdpowiedzUsuńMogłam ją wybrać i teraz trochę żałuje, ale może uda mi się po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com
Bardzo nie lubię tego typu okładek, ale sama powieść może być fajna :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko pierwszy tom z tej serii, ale dwa kolejne czekają na półce aby w końcu je przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńTe okładki mnie strasznie zniechęcają, żeby w ogóle sięgać po te książki..
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam książki z dosłownie taką fabułą, ale na razie je porzuciłam właśnie ze względu na schematyczność i okładki, które straszą :D
OdpowiedzUsuńMoże i historia dobra, ale okładka wygląda jak robota amatora. Nieee... To chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMuszę przestać patrzeć na te okładki, bo mój portfel będzie płakać, a przed sesją wolę nie kupować książek z takimi okładkami ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to okładka jest tandetna i to tandetą, która aż boli :P Nie moja bajka, jeśli chodzi o tematykę, ale cieszę się, że Tobie się spodobała :)
OdpowiedzUsuńMimo, ze czuję się dobrze w tej tematyce, to książka bardzo odpycha. To zdecydowanie nie dla mnie. Na okładkę wrecz nie idzie patrzeć. Porażka na całej linii. Sorki, ale tym razem pas. Kinga
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście nie powinno się oceniać książki po okładce, ale ta okładka odstrasza mnie skutecznie. Tematyka tatuaży też mnie nie interesuje, więc tym razem się nie skuszę na tę powieść.
OdpowiedzUsuńMoże i książek po okładce się nie ocenia, ale jak widzę gołą klatę, to nic mnie nie zmusi, żeby po nią sięgnąć
OdpowiedzUsuń