Neverwold wake- Marisha Pessl


"Jesteśmy antologiami. Każdy z nas liczy tysiące stron, wypełnionych baśniami i poezją,
 tajemnicami i tragediami, zapomnianymi opowieściami upchniętymi gdzieś na końcu,
 których nikt nigdy nie przeczyta."

Na ogół nie czytam thrillerów, ale jak zobaczyłam tę piękną okładkę i ciekawy opis, to wiedziałam, ze chcę to mieć u siebie. Wydawnictwo Jaguar ostatnio kilka razy zaskakiwało mnie bardzo pozytywnie, więc idąc tym tropem liczyłam na dobrą lekturę. Totalnie nie wiedziałam, czego mogę spodziewać się po tym gatunku, więc całość zaczęłam z czystą kartą, bez żadnych spekulacji odnośnie tego, co znajdę w środku. Jak wypadło?


Marisha musi być jakąś wiedźmą. Stwierdzam to po tym, że już po kilku stronach totalnie mnie oczarowała. Jej styl pisarski jest lekki i w pewien sposób magiczny. Miałam wrażenie, że sama mogłabym być główną bohaterką. Jej myśli skonstruowane są w tak cudowny sposób, że ma się wrażenie przebywania w głowie tej postaci. Pozostali bohaterowie są również bardzo dobrze skonstruowani. Nietuzinkowi, wielowarstwowi i zagadkowi. Całość rozpoczyna się niepozornie, a już po kilkunastu stronach zrzuca na nas pierwszą, zaskakującą bombę. Od tego momentu akcja trzyma w napięciu i nie zwalnia do samego końca. 

BEATRICE była szczęśliwą nastolatką, która z sukcesem funkcjonowała w popularnej na całą szkołę paczce przyjaciół. Było ich sześcioro, ale piękny sen skończył się, kiedy ich przyjaciel Jim ginie w tajemniczych okolicznościach. Jim był też chłopakiem Beatrice, więc dziewczyna nie może się z tym pogodzić. Policja przypisuje całe wydarzenie samobójstwu, ale Ci, którzy znali tego chłopaka raczej wiedzą, że nie byłby do tego zdolny. Po roku postanawia wyjść z domu i porozmawiać z przyjaciółmi, być może oni pomogą jej rozwikłać tę zagadkę. Wracając z koncertu cudem unikają zderzenia z ciężarówką, jednak nad rankiem okazuje się, że to wydarzenie przeniosło ich do alternatywnej rzeczywistości nazywającej się Nieświat. Opuszczenie go jest możliwe tylko pod jednym warunkiem... Wszyscy muszą zagłosować jednogłośnie na to, kto z nich może przeżyć. 

"[...] tak naprawdę nigdy nie widzimy tej drugiej osoby. Pamięć okazuje się leniwym
 pracownikiem, który stara się nie przemęczać. Nie rejestruje wszystkich szczegółów, kiedy 
ktoś żyje i przebywa obok ciebie niemal przez cały czas, a kiedy ta osoba umiera,
 pamięć tylko wykonuje kolejne słabe kserokopie i wszystkie szczegóły przepadają:
 piegi, krzywy uśmiech, linie wokół oczu."

PETARDA. Książka zaskakiwała mnie od samego początku. Bohaterowie w nowej rzeczywistości przechodzą przez kilka etapów. Bunt, zaprzeczenie, pogodzenie się z sytuacją, a na końcu działanie. Ich dni zapętlają się, codziennie mają nową szansę. Jedni imprezują, drudzy szukają wyjścia, inni popadają w depresję. Autorka w ciekawy sposób pokazuje nam to, jak różnie reagują ludzie na sytuacje krytyczne w ich życiu. Rozkłada psychikę poszczególnych postaci na małe puzzle i pozwala nam zastanawiać się nad tym, jak zakończy się ta rozgrywka. Kto zostanie wybrany? A może nikt? Może wszyscy tak samo zasługują na życie, więc nie powinno się wybierać nikogo?

Całość tej książki była bardzo ciekawa. Choć zakończenie w pewnym stopniu możemy przewidzieć, to mechanizmy, jakie prowadzą do takiego finiszu są całkowicie zaskakujące. Każda z postaci ma swój wkład zarówno w fabułę, jak i koniec powieści. Książka pozbawiona jest sztucznych wypełniaczy stron, a zapełniona jest wartościową treścią, ciekawymi dialogami oraz różnorodnymi wątkami. Zobaczymy jak grupa przyjaciół spotyka się ponownie, kłóci się ze sobą, rozstaje, a wszystko to, żeby po latach poznać się tak naprawdę i osiągnąć wspólny sukces. W tym wszystkim jest jeszcze sprawa tajemniczej śmierci Jima. Śledzimy nie tylko bieżące losy głównych postaci, ale też ich próbę wyjaśnienia tego, co stało się z ich przyjacielem. Prawdy, jaka zostanie odkryta nie spodziewał się chyba nikt (ani bohaterowie, ani ja jako czytelnik). Uważam, że książka jest genialna i całkowicie warta uwagi. Bohaterowie nie irytowali mnie, lektura nie dłużyła się, a całość zostawiła mnie z ogromnym kacem czytelniczym. Oby więcej takich tytułów na naszym polskim rynku książkowym!

PS. Która okładka Wam się bardziej podoba? Nasza, czy zagraniczna?

"Jest świetlikiem w mojej głowie
niewypowiedzianym słowem
obrazem w pamięci,
który żyje wbrew śmierci.
I nawet gdy ciemność zapadnie
ona w echu ciszy
będzie istnieć dalej."

Za egzemplarz dziękuję:


6 komentarzy:

  1. Muszę po nią siegnąć, to chyba naprawdę dobrze zrobiona młodzieżówka. Koncept wydaje się bardzo ciekawy :)

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem bardzo ciekawa tego, jak autorka przedstawiła reakcję poszczególnych bohaterów na tak krytyczną sytuację. Teraz czytam książkę o nieco podobnej tematyce, więc fajnie będzie zestawić ze sobą te książki.

    Buziaki! 💋

    OdpowiedzUsuń
  3. Piątka! Mam identyczne zdanie, już po kilku stronach nie mogłam się od tej książki oderwać, zrobiła na mnie ogromne wrażenie :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy się tym podniecają i chwalą. A ja dalej nie jestem przekonana.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie nasza okładka rządzi !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta książka mega mnie przyciąga okładką, więc pewnie się na nią skuszę! :D
    ~Pola
    www.czytamytu.blogspot.com
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Iskierka czyta , Blogger