Nieoficjalny przewodnik po Grze o Tron- Kim Renfro

Nieoficjalny przewodnik po Grze o Tron- Kim Renfro

"Wieczorem 2 czerwca 2013 roku przed nieświadomymi widzami telewizyjnego serialu
 otworzyła się nagle otchłań bólu i rozpaczy. Miliony fanów Gry o Tron spędziły 
z górą dwa lata, obsesyjnie rozmyślając o okrutnej polityce Westeros".

Ten nietypowy przewodnik to książka skierowana do fanów (czy po prostu widzów) serialu, którzy poznali już wszystkie jego odcinki. Autorka zaznacza bardzo wyraźnie, że jest tam pełno spoilerów i nie powinno się czytać tej treści przed zakończeniem oglądania. Kim na samym początku przedstawia nam krótko swoją historię z tą serią, początki George R. R. Martina oraz początki serialu, w tym głównych aktorów z tej produkcji. Wszystko to zdradza nam ciekawe smaczki, które umknęły fanowi średniego poziomu na przestrzeni tych sześciu lat. 

Niezwykle mocno spodobał mi się rozdział piąty pt. "Gdzie w naszym świecie leży Westeros?". Nie miałam pojęcia, że mapa tej fikcyjnej krainy opiera się na realnie istniejących miejscach, takich jak Szkocja, Wielka Brytania oraz Irlandia. W tym miejscu poznajemy też niezwykle ciekawą historię na temat tego, czym autor książek zainspirował się w tworzeniu Wielkiego Muru. W ten subtelny sposób autorka połączyła kwestię związaną zarówno z serialem, książkami, jak i samym Georgem Martinem. Niestety następny, szósty rozdział pt. "Autentyczne pieśni lodu i ognia" nie wywołał we mnie aż takiego entuzjazmu. Analiza tego, jak kompozytor Ramin Djawadi tworzł muzykę to poszczególnych momentów to nie było coś, co ujęło moje serducho. Być może Was ten temat zainteresuje w większym stopniu!

Dalej było zdecydowanie to lepiej, gdyż następuje mój ulubiony, bardzo dopracowany, siódmy rozdział przewodnika. "Słowa to wiatr: najwspanialsze chwile w historii serialu" pokazują, jak twórcy za pomocą słów przekazywali charaktery postaci, ważne kwestie polityczne, czy zmiany zachodzące w tym uniwersum. Znajdziecie tam z pewnością wiele ciekawych wypowiedzi, które z pozoru wydawały się być normalną rozmową, a po przeanalizowaniu całości okazuje się, jak duże miały znaczenie. Przykład? Już daję!

"Wszyscy muszą umrzeć. My jednak to nie wszyscy".

(Daenerys Targaryen, sezon 3, odcinek 3: Ścieżka kar)

Daenerys odrzuca maksymę "Valar morghulis" (co w język powszechnym znaczy "Wszyscy muszą umrzeć" w chwili, gdy jej wątek nabiera rozpędu. Matka Smoków musi zdobyć w Astaporze armię Nieskalanych i wydaje się, że nic nie powstrzyma jej przed osiągnięciem wszystkiego, czego pragnie. Nawet zapowiedź nieuchronnej śmierci. Choć te dwa zdania wypowiedziane przez Daenerys są na granicy złego smaku i budzą skojarzenie ze słynną sceną z Władcy pierścieni, gdy Eowina mówi "Nie jestem mężem!" zanim zabije wodza nazguli, choć widzimy uśmieszek zaskoczonej Misanei... Mimo to ta scena nigdy nie przestanie nas zachwycać. 

(fragment przewodnika, strona 123).

Na moją uwagę zasłużył również rozdział dziewiąty, poświęcony teoriom fanowskim i kontrowersyjnym rozstrzygnięciom. Tam zdecydowanie odnajdzie się każdy z nas, który choć trochę "główkował" nad losami poszczególnych postaci i próbował zgadnąć, jak potoczą się dalsze losy Westeros. Jedno jest pewne: Kim Renfro zdecydowanie pokochała sagę Pieśni Lodu i Ognia oraz zrobiła bardzo duże rozeznanie w tym temacie. Pasję, zainteresowanie i serce autorki tej przewodnika czuć w każdym napotkanym fragmencie. 

Całość wykonana jest w sposób niezwykle precyzyjny i przemyślany. Byłam zaskoczona tym, jak bardzo zainteresowała mnie ta książka, wewnętrznie chyba naprawdę bałam się, że napotkam tu suche fakty, które mnie zanudzą. Kim pisze w sposób prosty i przykładowy, co daje nam wprost ciekawe informacje, a nie wymaga główkowania i domysłów. Teksty ułożone są w taki sposób, że poznajemy wszystkie smaczki w dość chronologiczny, zrozumiały i logiczny sposób. Co Wam powiem: według mnie to nie jest książka "na raz". Po obejrzeniu całej "Gry o Tron" takie ciekawostki świetnie czyta się partiami, być może najlepiej po jednym rozdziale. Jeżeli ta tematyka Was interesuje, to raczej nie siadajcie do lektury jak do typowej książki, ogrom informacji może spowodować u Was przesyt materiałem. Ogromnym plusem jest też wydanie powieści: ciekawa grafika, twarda oprawa i uszlachetnienia w tekście. Wygląda świetnie na półce, jak i w środku. Czyżby idealny pomysł dla siebie od siebie, albo przyjaciela?

"Razem z Jonem przyglądamy się z bliska puntowi wyjścia i patrzymy w przyszłość
 wzrokiem pełnym melancholijnego optymizmu. Jon był pieśnią lodu i ognia.
 Nigdy już nie ujrzymy drugiego takiego jak on".

Za egzemplarz dziękuję:
Pierwszy rok- Rachel E. Carter

Pierwszy rok- Rachel E. Carter

"Byłam próżna? Być może. Ambitna? Zdecydowanie. Ale przecież właśnie
 takiego maga potrzebowano w Jerarze. Nie zostawało się najbardziej
 potężnym państwem od samego ściskania dłoni".

Ta książka kusiła mnie odkąd tylko zobaczyłam okładkę i przeczytałam jej opis. Nie mogłam się do niej finalnie przekonać, póki nie zmusiła mnie to tego Emilia z Po drugiej stronie okładki. A ta diablica, jeśli chodzi o fantastykę, ma bardzo podobne gusta do moich. No i nie zawiodłam się!

RYIAH ma piętnaście lat i jedno poważne marzenie: zostać magiem. Jej brat bliźniak wykazał już zdolności magiczne, jednak u niej nadal cisza. Z racji tego, że bliźniacy na ogół dzielą się magią, postanawia wyruszyć razem z nim do akademii na roczne szkolenie. Ryzykuje, nie wiedząc, czy w ogóle obudzi swoją magię. A szkolenie w tej placówce nie jest przyjemnym odpoczynkiem, to walka o każdy dzień. Po drodze następuje przełom, dziewczyna używa magii w swojej obronie, to jednak byłoby na tyle, jeśli chodzi o ułatwienia. W szkole korzystanie z talentu wcale nie idzie jej najlepiej. Sytuację pogarsza fakt, że oboje pochodzą z niższych warstw społecznych, aby się tam utrzymać, oboje muszą dać z siebie 200 procent. 

Realia tej książki bazują na trochę młodzieżowej fantastyce, choć fabuła tej książki według mnie mieści się w takim young adult. Bohaterowie owszem, mają po kilkanaście lat, ale ich sposób myślenia, dojrzałość emocjonalna i wydarzenia z książki, znacznie podnoszą ten próg. Zdecydowanie nie jest to fantastyka, przy której dorosły czytelnik będzie się nudził. Znajdziecie tutaj wartką akcję, walki, zemstę, brutalność, krew, a nawet śmierć. Nauka w Akademii to nie jest szkolna sielanka, jaką można zaprezentować dzieciom. Myślę, że klimatycznie najbardziej mogę porównać tę książkę to takich powieści jak Dwory od Sary J. Maas, czy "Szóstka wron" od Leigh Bardugo. Jest to dla mnie naprawdę dobry przykład fantastyki, takie coś, jak lubię. Mamy mapkę, rozwój głównych bohaterów, wątki polityczno-bitewne, mały wątek miłosny. Co najważniejsze romanse nie przyćmiewają innych wątków, są subtelne i nie sprawiają, że książkę odbiera się jako romantyczną. Fantastyka pozostaje powieścią pełną akcji, tajemniczości i śmiechu, a to się naprawdę ceni!

"Nie ufaj im, wtedy cię nie zranią".

To, co mnie urzekło w tej książce to relacje między bohaterami powieści i sieć powiązań, jaka tworzy się z rozdziału na rozdział. Ryiah trafia do Akademii razem ze swoim bratem, Alexem. Szybko poznaje przyjaciół, jak i ludzi, którzy są jej wrogami. Postacią w odcieniach szarości okazuje się być książę Darren. To młody mężczyzna, który posiada dużą moc, wiedzę jak i znajomości. Dla naszej bohaterki jest ostry jak brzytwa, choć zaczyna dostrzegać w niej potencjał. Dialogi między tą dwójką są pełne emocji i gniewu, co sprawia, że czekamy na więcej ich spotkań. Postacie drugoplanowe ogrywają znaczną rolę w książce, a nie stanowią jedynie pionków do zapełniania stron. Książka dzięki temu staje się bardziej wielowymiarowa i rozbudowana, co wciąga czytelnika jeszcze mocniej. 

Muszę to powiedzieć: cud, miód, malina i orzeszki. Uwielbiam takie książki, a ta urzekła mnie całą sobą. Polubiłam główną bohaterkę bardzo mocno, za to, że nie jest idealna, nie jest wystawiona na przód, ani przekoloryzowana. Ryiah obdarzona jest dużą mocą, ale o każdy sukces musi walczyć, swoje osiągnięcia zawdzięcza ciężkiej pracy. Nie jest to bohaterka, która znalazła się w centrum z powodu jedynie swojej "wyjątkowości". Ryiah swoją wyjątkowość musi przed czytelnikiem wypracować, a to czyta się naprawdę dobrze. Akcja książki stopniowo nabiera tempa, tak aby nas wciągnąć, zaciekawić i już pozostawić przy czytaniu. Pod koniec wszystko się rozpędza i sprawia, że nie chcemy odłożyć tej książki na bok. Zakończenie zaskakuje w sposób emocjonalny, dzięki temu, jak zostało poprowadzone. Zdecydowanie BARDZO cieszyłam się, że miałam od razu drugi tom na swojej półce. Kac czytelniczy macie tutaj gwarantowany!

"Lepiej usłyszeć prawdę od kogoś szczerego niż fałszywe pochlebstwa".

Za egzemplarz dziękuję:


Następnym razem- Karolina Winiarska

Następnym razem- Karolina Winiarska

"Ludzie wstawiają nas w ramy ale tylko od nas zależy czy w nich zostaniemy".

Polskie debiuty mają do siebie coś takiego, że mnie kuszą i namawiają, aby dać szansę kolejnej autorce czy autorowi. W ostatnim czasie szaleńczo szłam w stronę erotyków, aż napotkałam taką propozycję: coś delikatniejszego, z romantyczną okładką. Skusiłam się, bo czemu nie?

OLGA spotkała Michała na wycieczce we Włoszech. Jako nastolatka była nieśmiała, skromna i spokojna. Zaczęła do niego coś czuć, jednak nie pozwoliła sobie na więcej, gdyż w Polsce miała chłopaka. Wróciła do domu z motylami w brzuchu, o których starała się zapomnieć. Lata mijają, jej związek okazał się nie być idealny, aż w końcu się skończył. Przez cały ten czas zamieniła z Michałem zaledwie kilka zdań, za pomocą pocztówek i sms-ów. MICHAŁ zakochał się na tych wakacjach, ale wrócił i zajął się studiowaniem. Przez cały ten czas jego życie miłosne nie było dość wesołą historią, wolał więc skupić się na pracy. Odniósł sukces, ale otaczała go dziwna pustka. Jego myśli wciąż kierowały się w stronę dziewczyny, która ukradła kawałek jego serca. Jednak Olga ma swoje życie, ma męża, ma dzieci, a on nie chce wpraszać się tam na siłę. Po wielu latach wzdychania do siebie, ta dwójka spotyka się ponownie. Czy pierwsze emocje, jakie ich połączyły, nadal są tak mocne?

W tej książce dzieje się naprawdę dużo. Autorka przedstawia całą historię dość skrótowo, podaje nam fragmenty z życia Olgi i Michała tak, abyśmy sami łączyli je w całość. Bohaterów poznajemy przed maturą, jako nastolatków, a historię kończymy z dorosłymi ludźmi po trzydziestce. Podczas zaledwie 320 stron poznajemy ich życie, emocje i pragnienia. Ten zabieg był o tyle pozytywny, że ciężko było odłożyć tę książkę, cały czas coś się w niej działo, napędzało, interesowało czytelnika. Z drugiej strony miałam poważny niedosyt względem tego, że czytam "po łebkach", nie mogę bliżej zżyć się z bohaterami. Taki sposób pisania książki zdecydowanie nie przypadnie każdemu do gustu. 

To, co najbardziej mi się podobało w tej powieści to jej realizm, to, że bohaterowie nie są idealni. Zarówno Olga jak i Michał popełnili w swoim życiu kilka dużych błędów, jednak zawsze starali się być dobrymi ludźmi. To bardzo życiowa historia o tym, jak można stracić swoją szansę, jak można się zagubić. Ta dwójka była sobie niemalże pisana, jednak ich losy się rozeszły, spróbowali stworzyć swoje przeznaczenie na nowo. Serce jednak nie zapomina, myśli przez kilka lat kierują się tam, gdzie nie powinny. To opowieść o dylematach. O tym, czy rzucić pracę i sukces, zaryzykować i napisać do tej jedynej? A może rzucić męża i dzieci, spróbować odnaleźć prawdziwą miłość, a nie tkwić w nieszczęśliwym małżeństwie? A co jeśli "ten jedyny" tak naprawdę nie jest dla niej, dla niego? Bo przecież ta dwójka znała się zaledwie chwilę, i to paręnaście lat temu. 

"Następnym razem" łączy ze sobą bardzo dużo wątków: miłość, stratę bliskiej osoby, tęsknotę, sukces zawodowy, trudne wybory życiowe. W tym wszystkim uczestniczą nie tylko główni bohaterowie, ale też postacie drugoplanowe, które mają wpływ na podejmowane przez nich decyzje. Na ogół doceniam fakt, kiedy bohaterowie dodatkowi faktycznie mają wpływ na fabułę, tym razem jednak nie wiedziałam na czym się skupić. Miałam wrażenie, że poruszanych zagadnień jest zbyt wiele. Historia w całości bardzo mi się podobała, jednak lekko mnie przytłoczyła swoją formą. Niestety wydaje mi się, że niewiele ponad 300 stron to za mało, by przekazać całą esencję tej historii. W tak krótkim czasie nie zdążyłam wczuć się w bohaterów, zżyć się z ich problemami, czułam się, jakbym czytała streszczenie z ich życia, a nie przeżywała to życie na równi z nimi. Karolina Winiarska miała zdecydowanie ciekawy pomysł na tę książkę, zdecydowanie ma też potencjał do tego, aby pisać o różnorakich problemach życiowych. Myślę, że ta książka byłaby dla mnie idealna, gdyby podzielona została chociaż na dwa obszerniejsze, dokładniejsze tomy. Mimo wszystko polecam wszystkim tym, którzy lubią realistyczne romanse z nietypowymi zakończeniami :)

"- Niczego nie wolno w życiu żałować. Wszystko dzieje się po coś. Pamiętaj".

Za egzemplarz dziękuję:

Nasze jutro- Anna Szafrańska

Nasze jutro- Anna Szafrańska

"Czasami nie chcemy, by ktoś dowiedział się o naszych tajemnicach".

Pierwszy tom tej historii naprawdę mocno mnie zaskoczył. Choć wiek głównych bohaterów był wtedy małym minusem, to i tak z całego serca czekałam na ich dalsze losy. Okazało się, że tym razem bohaterowie wkraczają już w dorosłość, mają poważniejsze problemy zarówno życiowe, jak i emocjonalne. Powieść Anny Szafrańskiej zyskała w moich oczach, zaczęła stawać się dobrze oszlifowanym diamentem. 

ŁUCJA po stracie jednego z rodziców, została w domu niemalże sama. Żałoba i smutek zjadły wszystko to, co było dla niej kiedyś esencją domu. Nie ma też Daniela, który wyprowadził się do osobnego mieszkania. Są puste ściany, cisza, wspomnienia i miłość w jej sercu, która nie powinna się pojawiać. Dziewczyna tęskni za tymi, których kochała całym sercem. W przeżywaniu tych trudnych emocji zdecydowanie nie pomaga fakt, że Daniel postanowił się od niej odciąć, zerwać łączące ich więzi, spróbować "normalnej miłości". Dramatyczne wydarzenie, jakie rozgrywa się w ich rodzinnym domu, łączy ich na nowo. DANIEL nie chciał zranić Łucji, ale wiedział, że nie mają szans na bycie razem, na szczęśliwe zakończenie. Choć pozornie zrobił krok na przód, zerwał z nią więzi, to emocjonalnie wciąż tkwi w przeszłości. Ta sytuacja rani ich oboje, ale niestety nie znają sposobu na to, jak ze sobą funkcjonować. Kiedy dziewczyna staje w niebezpieczeństwie, Daniel szybko dostrzega, że nie umie przestać się o nią troszczyć. Każda z chwil, którą spędzają razem, ożywia ich uczucia i przywołuje mentalne dylematy. Czy ta dwójka ma szansę na odnalezienie swojej drogi? Co na to ich przyjaciele, rodzina, dziewczyna Daniela?

Związek tej dwójki jest drażliwym i pełnym problemów wątkiem. Rodzeństwo, to coś, co w mniemaniu społeczeństwa, nie powinno wkraczać na drogę miłości. Łucja i Daniel zdają sobie z tego sprawę, ale jako młodzi ludzie popełniają jeden ważny błąd: unikają kontaktu ze sobą, ranią się wzajemnie, zamiast po prostu spróbować porozmawiać. Rozłąka nie wychodzi im dobrze, a ponowne wspólne spotkania ujawniają ich silne emocje. Bardzo mi się podobało to, w jaki sposób autorka pokazała ten proces: proces trudnej miłości, miłości w ukryciu oraz miłości dwójki młodych, niedoświadczonych nastolatków. Ich uczucia poznajemy poprzez gesty i subtelnie wykreowane dialogi. Całość odbiera się niczym tajemniczą zagadkę, strona po stronie, odkrywając kolejne karty tej historii. 

Bardzo ważną rolę w tej części ogrywa Zosia, dziewczyna Daniela. Jest to przykład osoby niezwykle zakochanej, można powiedzieć, nie do końca z wzajemnością. Dziewczyna nie widzi świata poza chłopakiem, ale jednak dostrzega, że ich uczucia nie są równe. Drażni ją to, jak Daniel opiekuje się swoją siostrą. Choć jej zazdrość ma jakieś uzasadnienie, to jednak obraca się w psychiczne uzależnienie go od siebie. Kiedy to wszystko nie do końca zdaje rezultat, Zośka podejmuje poważne kroki. Podejmuje decyzję, która silnie odbija się na jej życiu. Myślę, że historia tej dziewczyny i analiza jej emocji oraz przeżyć byłaby ciekawym pomysłem na odrębną książkę. Zdecydowanie był to wątek, który wprowadził tutaj dużo pozytywnego zamieszania. 

Całą książkę pochłonęłam w niespełna trzy godziny. Był to dla mnie wieczór pełen emocji i wzruszeń, ale wprost nie mogłam się oderwać (i to tak naprawdę). Czasami zdarza się tak, że książka jest bardzo ciekawa, bardzo dobra, bardzo mnie ciekawi. Jednak przypadki takie jak te, gdzie siadam i pochłaniam całość na jeden raz, to zdecydowanie jest rzadkość. Anna Szafrańska ma bardzo ciekawy styl pisarski, jednocześnie lekki, jak i mocno refleksyjny. Czyta się szybko, pochłania się strony, a jednocześnie analizuje się każde zdanie, analizuje się emocje, przeżywa się to wszystko. "Nasze jutro" to dla mnie doskonały przykład tego, gdzie pochłaniasz książkę, a książka pochłania Ciebie!

"Kochając, przejmujemy na siebie brzemię drugiej osoby. Walczymy dla niej i
 dla niej umieramy. Stawiamy czoło całemu światu. Bo kochamy. Bezgranicznie".

Za egzemplarz dziękuję:


Królik w lunaparku- Michał Biarda

Królik w lunaparku- Michał Biarda

"Moja znakomita pamięć i motorek w głowie, pracujący non stop na 
najwyższych obrotach, często przydawały się w życiu, ale nigdy nie pozwoliłem
 sobie uważać się za lepszego od innych."


Zacznę od tego, że książka, którą widzicie na grafice jest nową wersją tej książki z 2017 roku. "Królik w lunaparku" dostał nową okładkę oraz poprawiony tekst. Autor zdecydował się na wydanie samodzielnie, co zdecydowanie widać, gdy weźmie się egzemplarz do ręki. Okładka jest dopracowana, wydrukowana na dobrym papierze, a książka w środku ma cudowne detale. Ponadto zmienił się lekko tekst, choć historia jest ta sama, to została uporządkowana i poprawiona tak, aby jeszcze lepiej się ją czytało.

Michał Biarda prywatnie związany jest ze światem informatyki, co sprawiło, że byłam niezwykle zaskoczona taką pomysłowością, słownictwem i talentem pisarskim. Zdecydowanie przełamał on jakieś moje wyobrażenie o typowym informatyku. To, co spodobało mi się od samego początku, to lekkość języka. Michał pisze w taki sposób, jakby skradał moje myśli z głowy, bądź cytował najbliższą rodzinę. Pisze po polsku, ale bez "polskiej przesady". Wyjaśnię... czasami w książkach polskich autorów przeszkadzają mi takie kwestie jak nałogowe podkreślanie polskich imion, polskich miejsc, polskich miast, polskich zwyczajów, bądź nazw sklepów. Tutaj tego nie znajdziecie. Polskość tej książki jest naturalna, niezbyt nachalna i po prostu piękna. Najbardziej ujęło mnie powiedzenie, że "Polska to nie elegancja-Francja", czułam się, jakbym słyszała moją mamę! Książka dzieli się na 4 części, z czego 3 opowiadają nam historię innych bohaterów. Osobiście odnoszę wrażenie, że nie da tutaj się wybrać swojego ulubieńca.

PAWEŁ to pierwszy charakter, jaki poznajemy. Jest studentem, który może pochwalić się wyjątkowo dobrą pamięcią. Ma dość stabilną sytuację, ukochaną kobietę i życie, które szanuje. Pewnego dnia przydarza mu się pewien wypadek, który zaburza jego naturalny rytm dnia. Po tym wydarzeniu, wspomnienia zaczynają się mieszać i nikt nie jest pewny, co Paweł faktycznie przeżył, a co jest wytworem jego wyobraźni... KAŚKA to licealistka, która po wypadku na WF-ie dowiaduje się, że jej życie nie jest już takie kolorowe, jak do tej pory. Decyduje się na kilka nowych eksperymentów, które kończą się w nieprzewidywalny sposób. Poznaje nowych znajomych, wywołuje rodzinne spory, poznaje samą siebie. Na końcu swojej historii odkrywa prawdę, która zmienia całkowicie jej opinię o najbliższym otoczeniu. Na koniec poznajemy ZBYSZKA, kierowcę taksówki, który od wielu lat boryka się z dość wstydliwą chorobą. To człowiek nieco samotny, który stara się nawiązać kontakt z pokrewnymi duszami przez Internet. Pewnego dnia umawia się na spotkanie, które całkowicie zmienia jego życie. Wszystko idzie w dobrym kierunku, aż do pewnego dnia w lunaparku, który zmienia wszystko...

... który łączy wszystkie te wątki w całość. 


"Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest poznać datę własnej śmierci? (..) Ja się nie 
zastanawiałam aż do pewnego pięknego popołudnia, kiedy tę datę poznałam."


Byłam naprawdę w szoku.  Czytając pierwszą część zakochałam się w postaci studenta. Szczególnie dlatego, że sama nie tak dawno studiowałam w Warszawie, tam, gdzie dzieje się akcja powieści. Autor wywołał we mnie lawinę pozytywnych emocji oraz przywołał miłe wspomnienia. W pierwszym rozdziale poznajemy życie osoby, która stara się łączyć naukę z imprezowaniem i strefą towarzyską. Tutaj odkryjecie kilka fantastycznych miejsc, charakterystycznych dla warszawskich studentów. Całość jest niesamowicie realna oraz... odrealniona, kiedy poznajemy psychikę tego bohatera. Paweł nie wie, co w jego głowie wydarzyło się naprawdę, a co jest efektem alkoholu, urojeń, narkotyków? Następnie poznajemy licealistkę, która nie ma łatwego życia. Tutaj zastanawiamy się nad sobą, nad swoim postępowaniem, nad tym, jak sami zareagowalibyśmy na takie informacje. Staramy się wsiąknąć w głowę dziewczyny i dostrzegamy... pierwsze wątki, które powoli zaczynają się łączyć w całość. Na koniec mamy rozdział, który wydaje się być początkowo smutny. Pan Zbyszek, człowiek walczący z własnymi demonami, zbiegiem okoliczności odnajduje na nowo szczęście, ale niestety nie może się nim cieszyć zbyt długo. Kolejne puzzle tej historii układają się w całość, a my jesteśmy coraz bardziej zaskoczeni... zdanie po zdaniu... coraz bardziej wciągnięci w fabułę. 

Po przeczytaniu całości książki muszę stwierdzić, że jest to pozycja, która na ogół nie wpisuje się w gatunek literatury, jaką czytam. Czy mi się nie podobało? Absolutnie nie. Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, że coś takiego wkradło się w moje serce. Ostatnio takie zaskoczenie przeżyłam na początku swojej przygody z bloggowaniem, w przypadku książki "Projekt królowa". Michał Biarda oferuje nam książkę o fabule, która nabiera tempa wraz z kolejnymi kartkami. Odkrywamy coraz więcej tajemnic, a jednocześnie łączymy coraz więcej punktów wspólnych dla poszczególnych historii. Zakończenie jest totalnie zaskakujące i dostarcza Nam, jako czytelnikom wielu emocji oraz frajdy. To, co jest tutaj pewne, to oryginalny pomysł oraz staranność wykonania. Tutaj każde zdanie wydaje się mieć znaczenie, całość jest naprawdę dobrze napisana i choć się porządnie starałam, to nie znalazłam (nie)stety  żadnych minusów. Jeżeli ktoś z Was jeszcze się waha, to niech da jej szansę. Nie daj Boże, jeżeli, ktoś tak jak ja, ma ją na swojej półce... niech czyta jak najszybciej. Ja jestem szczerze zadowolona, że poznałam tę historię i czekam na więcej powieści spod ręki tego Autora!

"Przemykając po kolejnych ulicach, rozmyślałem o swojej piętnastej rocznicy. 
Nie ukrywam, byłem z siebie dumny, aczkolwiek to trochę jak dostać złoty 
medal w grupie dla początkujących."

Za egzemplarz dziękuję Autorowi, Michałowi Biardzie.
Twist- Kylie Scott

Twist- Kylie Scott

"Brodacze to paskudne, zarośnięte sukinsyny. Niech ich piekło pochłonie".

Kylie Scott pojawiła się u mnie wraz z serią "Stage Dive" oraz bardzo dobrym wrażeniem. Byłam niesamowicie zaskoczona, jak mocno te książki mnie pochłonęły. Każdy tom był równie dobry, Kylie Scott uniknęła tendencji do obniżania się poziomu książek wraz z kolejnymi tomami. Później zawitała do nas kolejna jej seria, która nawiązywała lekko do tej już wspomnianej. Pierwszy tom "Dive Bar" nie zaskoczył mnie tak pozytywnie, jak tego oczekiwałam. Mimo wszystko dałam kolejnej części szansę. 

ALEX to młoda dziewczyna, która nawiązała tajemniczą znajomość przez Internet. Wiemy, że została kiedyś skrzywdzona przez innego mężczyznę, ale przez długi czas nie wiemy o co tak naprawdę poszło. Gdy prawda wychodzi na jaw miałam wrażenie, że to żart, a bohaterka lekko wyolbrzymia. Ponadto oszukiwała samą siebie: wchodziła wgłąb internetowej znajomości z myślą, że nic z tego nie będzie, a przy pierwszej lepszej okazji poleciała spotkać się z kolesiem osobiście. Tyle, że facet ze zdjęcia, to nie ten, z którym pisała. ERIC jest kobieciarzem, który nie skłania się do stabilnego związku. Pewnego razu pod wpływem emocji, z pomocą brata zakłada konto na portalu randkowym, ale szybko o nim zapomina. Sytuację tę wykorzystuje właśnie JOE, który poznaje tam wspaniałą kobietę. Mijają tygodnie, miesiące, fajnie się im pisze, a jemu trudno jest przyznać się do kłamstwa. Czyli jest to po prostu jak dla mnie kłamca bez odwagi, który krył się za fajną buźką swojego brata. Odkrycie prawdy prosto w oczy zrozpaczonej Alexy to zdecydowanie nie była ciekawa sytuacja. 

Miałam wrażenie, że główna bohaterka zachowuje się jak gimnazjalistka. Niby dorosła kobieta, a zaufała obcemu facetowi totalnie na ślepo, porywając się w ramach niespodzianki na daleką podróż. Tam pogoda jej nie sprzyja i poważnie choruje, co jest oczywiście szansą dla Joego. Przez jakąś 1/3 książki czytamy, jak autorka próbuje pogodzić mało romantyczny katar z czymś, co połączy naszych bohaterów. Niestety wiem jak wygląda poważne chorowanie, więc ciężko mi było się wczuć w ten słabo napisany flirt. Następnie robimy wielki skok, a raczej fabuła skacze z kwiatka na kwiatek. Nagle pojawia się wątek wspólnego wyremontowania pewnego lokalu. Cała otoczka tej sytuacji jest opisana dość sztywno i mocno nieprawdopodobnie. Końcówka to niestety powielanie schematów, gdzie wraca jego była, ona nie chce im przeszkadzać, ale jednak gdzieś tam później się spotykają i zostają ze sobą. Zapomniałabym: jest jeszcze wątek "zwierzątka" tej dziewczyny, czyli wiewiórka z jej ogródka. Jest on totalnie bez sensu i nic nie wnosi do fabuły.

Jedyne, co naprawdę podobało mi się w tej książce to rozwiązanie kwestii znajomości internetowej z wydarzeniami bieżącymi. Autorka na początku każdego rozdziału wrzuciła kilka maili między głównymi bohaterami, które ujawniają nam stopniowo różne detale. Później te detale łączą się z książką, co stanowiło dość fajne rozwiązanie. Tym razem miałam wrażenie, że psychologia głównych bohaterów kuleje, jest jakaś dziurawa i niekompletna. Tak naprawdę gdyby przeczytać zaledwie dialogi, to można byłoby zrozumieć, o co w tej książce chodzi. Niestety, ale "Twist" mnie nie oczarował, wręcz okazał się być bardzo średnią książką. 

"… okazało się, że jestem tylko kolejną głupiutką dziewczyną marzącą o
 miłości i o nowym, lepszym życiu".

Za egzemplarz dziękuję:



Lodowy smok- George R. R. Martin

Lodowy smok- George R. R. Martin

"Lodowy smok przynosił na świat śmierć. Śmierć spokój i zimno".

Jedyna i dość nietypowa bajka autorstwa George R. R. Martina. Niezaprzeczalnie jestem fanką twórczości tego Pana, więc byłam bardzo ciekawa tego, co wymyślił jako historię dla dzieci. W końcu znany jest z zabijania głównych bohaterów i dość mocnych zwrotów akcji. 

Muszę powiedzieć dwa szybkie słowa o wydaniu tej książki. Piękna okładka z obwolutą, pod którą kryje się bardzo ciekawa faktura papieru, z jakiego wykonana jest twarda oprawa. W środku znajdziecie piękne grafiki i ilustracje, które są uszlachetnieniem całej książki. Całość idealnie nadaje się na prezent lub jako część kolekcji książek tego autora. 

Opowieść jest dość krótka i skupia się na postaci małej, kilkuletniej dziewczynki o imieniu Adara. Dziewczynka urodziła się w jedną z najzimniejszych zim ostatnich lat, a przy porodzie zmarła jej matka. Jej rodzina przyszyła jej łatkę zimnego dziecka: osoby, która nie ma uczuć, jest oddalona od innych, przyniosła im nieszczęście. Dziecko nie do końca rozumie dlaczego inni traktują ją w taki sposób, ze swoim smutkiem musi radzić sobie samodzielnie. Ukojeniem faktycznie okazuje się być dla niej zima, to wtedy na dalekich łąkach spotyka Lodowego Smoka. Z czasem stwór, który budzi postrach mieszkańców okolicznych wsi, dla niej jest swego rodzaju przyjacielem. Pewnego razu okazuje się, że Adara i jej przyjaciel mogą stać się ratunkiem dla wszystkich tych, którzy darzyli ich niechęcią i odrzuceniem.

Historię tę oceniam z dwóch perspektyw: tego, jak mi się podobała oraz tego, w jaki sposób została skierowana do dzieci. Dla mnie jako osoby dorosłej to ciekawe opowiadanie, które dość mocno zapada w pamięci. Lodowy smok skojarzył mi się z sagą PLiO, więc było to dla mnie podwójnie fajne doświadczenie. Czy jest to bajka dla dzieci? Myślę, że zdecydowanie tak, choć nie każdy rodzic dałby ją swojemu dziecku. George R. R. Martin postawił na baśniowy język z wprowadzeniem mocnych, chwilami brutalnych słów. Moim zdaniem to zabieg, który ma pokazać dzieciom, że świat nie jest idealny, nie jest tylko słodki, przyjemny i bezproblemowy. W tak krótkiej historii autor zawiera elementy wojny, odrzucenia w rodzinie, śmierci kogoś bliskiego, okrucieństwa ze strony żołnierzy. Smok jest elementem abstrakcyjnym, który pokazuje marzenia i indywidualność małej dziewczynki. Autor pokazuje, że warto być innym, sięgać po to, co nam się podoba i nie oglądać się na tych, którzy źle nam życzą. Jeżeli nie chcecie trzymać Waszych dzieci w ochronnej bańce, która ukrywa brutalność świata, to zdecydowanie będzie ciekawa propozycja. Myślę, że maluch po przeczytaniu takiej bajki może mieć do Was kilka bardzo ważnych, życiowych pytań.

"Zima jej dotknęła, zostawiła na niej swój znak i od tej pory Adara należała do niej".

Za egzemplarz dziękuję:

Kobieta z blizną- Katarzyna Dacyszyn, Irena A. Stanisławska

Kobieta z blizną- Katarzyna Dacyszyn, Irena A. Stanisławska

"Obcowanie z bólem, ze śmiercią, z przemijaniem, sprawia, że czujesz, jak 
doświadczasz życia. Już nie unosisz się lekko nad ziemią, tylko szorujesz po niej gębą".

Po książki w formie wywiadu sięgam bardzo rzadko, chyba, że temat jakoś szczególnie trafia w moje gusta. Ciężko mi tym razem powiedzieć, że temat to moje gusta, bo nieszczęście człowieka raczej nie jest gustowne. O tragedii p. Dacyszyn słyszałam jak pewnie większość z nas: z telewizji. Temat mocno mnie zaszokował, ale nie śledziłam go później w ogóle. Miałam swój własny, ciężki okres, a ponadto chyba po prostu nie jestem wścibskim człowiekiem. Gdy zobaczyłam zapowiedź książki, w której ta kobieta sama, z własnej inicjatywy chce opowiedzieć o tym, co się stało, byłam bardzo ciekawa. Ciekawa tego, jak potoczyły się jej losy i tego, co do tej całej sytuacji doprowadziło.

Nie będę zagłębiać się w mocne detale książki, gdyż sądzę, że są one jej kwintesencją, czymś, co najlepiej przeczytać samemu. Pani Katarzyna w momencie, kiedy ktoś zaczął komentować jej życie, wysyłać wiadomości, była kwitnącą kobietą biznesu. Dążyła do swoich celów, cechowała się odwagą i uporem, a w tym wszystkim zyskała w swoim otoczeniu opinię osoby przyjaznej, uśmiechniętej i ambitnej. Tematyka odzieży to totalnie nie moja sfera, ale myślę, że gdybym się tym interesowała, to z pewnością zwróciłabym na nią uwagę. Uwagę zwrócił też pewien mężczyzna, z pewnością psychicznie chory. Zaczęło się od niewinnych wiadomości przez Internet, aż Pani Katarzyna zaczęła dostrzegać go w życiu prywatnym, pod jej domem, w drodze do pracy. Sytuacją, która zmieniła jego podejście, było odrzucenie wyznań miłosnych, zdenerwowanie tego człowieka. Zaczęły się groźby na temat jej zdrowia, a nawet życia. Niestety w polskich realiach pomoc była znikoma: Policja twierdziła, że nic nie może zrobić, póki on nie zrobi jej krzywdy. Katarzyna była nieustępliwa i złożyła oskarżenie do sądu o prześladowanie. Z pewnością nie spodziewała się, że w budynku publicznym, tuż przed rozprawą on naprawdę zrobi jej krzywdę. Na tym jej losy się nie zakończyły, czekała ją długa i ciężka walka o swoje ciało oraz psychikę. 

To, co zyskało niesamowicie moją aprobatę to forma książki. Pytania od Pani Ireny były trafne, wystarczająco otwarte na to, aby Katarzyna Dacyszyn opowiedziała tę historię po swojemu. Można tutaj naprawdę odczuć to, że w książce chodzi o nią, a nie o rolę redaktora, pytającego. Zaskakuje też swoboda wypowiedzi: zarówno język, życiowe sformułowania, proste i jasne przekazy, jak i podejście Katarzyny do sytuacji, jaka ją spotkała. W bardzo szczery i obrazowy sposób opisuje chwilę po oblaniu kwasem, pierwsze momenty w szpitalu jak i dalsze losy, z jakimi musiała się zmierzyć. 

Historia nie jest błaha, ani przyjemna z perspektywy czytelnika, który utożsamia się z postacią Katarzyny, jednak w tym wszystkim jest pewna pozytywna energia. Dostrzegamy, że w nieszczęściu można znaleźć szczęście, a raczej po prostu doceniać małe, dobre rzeczy. Katarzyna Dacyszyn nie skupia się na użalaniu, nie przytłacza nas swoimi smutkami, wręcz przeciwnie. Sposobem, w jaki się wypowiada, informacjami, jakie nam przekazuje, pokazała, że można. Można się podnieść nawet z bardzo wielkiego dołka, znaleźć szczęście i w tym wszystkim motywować jeszcze innych. Ta ksiażka to nie tylko historia Katarzyny, ponieważ ta w swoich opowieściach zawiera również wskazówki i informacje dla osób, które znajdują się bądź mogą znajdować się w podobnej sytuacji. To nie tylko emocje i przeżycia, ale też wiedza, jaką zdobyła w tym wszystkim, co ją spotkało. Jest mi bardzo miło, że ta kobieta chciała się podzielić ze mną i z innymi swoją historią. Nie była to dla mnie przygoda kierowana chęcią plotek czy wciskaniem swojego nosa w czyjeś nieszczęście. Była to dla mnie przygoda, która pozwoliła mi spojrzeć jeszcze inaczej na ludzi cierpiących, ucząca empatii i skłaniająca do refleksji. Dziękuję i bardzo Wam polecam!

"Stalking to manipulacja lękiem. Stalkerowi zależy na tym, by tak zastraszyć 
swoją ofiarę, aby ta odchodziła od zmysłów. Chce pociągać za sznurki".

Za egzemplarz dziękuję:
Miłość online- Penelope Ward

Miłość online- Penelope Ward

"... jestem pewien, że gdybym powiedział o tobie moim przyjaciołom, nikt by tego
 nie zrozumiał. Pomyśleliby, że zwariowałem. Ale jeśli to szaleństwo, to ja już 
nigdy nie chcę być normalny, bo nie pamiętam, kiedy byłem szczęśliwszy".

Książki Penelope Ward niemalże zawsze są przepisem na dobrze spędzony czas. Jak tylko zobaczyłam kolejną zapowiedź z tak fajną, uroczą okładką, to od razu wiedziałam, że będę chciała to przeczytać. Z opisu wychodziło na to, że będzie to niezwykle oryginalna historia. Czy tak właśnie było?

RYDER jest facetem, który może kąpać się w pieniądzach. Sukcesu jednak nie osiągnął sam, zawdzięcza pieniądze ojcu. To on rozwinął firmę i przygotowywał go do zajęcia swojego miejsca tak, aby Ryder znał wartość pieniądza i pracy. Jednak sława, znajomości i splendor to coś, czego z czasem ma dość. Trudno mu w tym świecie odszukać kogoś kto, wzbudziłby w nim jakieś większe emocje. Podczas pewnej imprezy wymyka się do swojego pokoju i włącza kanał z seks kamerkami. Nie jest pewny, czy to coś dla niego, ale zmienia zdanie, kiedy trafia na dziewczynę ze skrzypcami. Postanawia tam tylko zajrzeć, ale szybko okazuje się, że na jednym razie się nie skończy... EDEN to mądra i spokojna dziewczyna, która wieczorami zmienia swoje oblicze przed kamerą. Internetowy flirt to dla niej forma zarobku, do której została niejako zmuszona przez życie. Ma dość namolnych i chamskich obserwatorów, więc osoba, która prosi o jej śpiew, zdecydowanie wyróżnia się z tłumu. Ich relacja coraz bardziej się rozwija, aż w końcu dziewczyna chce ją zerwać. Nigdy nie wiadomo, czy po drugiej stronie kamery nie czai się jakiś psychopata...

Historia zaczyna się naprawdę oryginalnie. Znajomość Internetowa jest zabawna i stopniowo się rozwija. Autorka miała ciekawy pomysł na tła psychologiczne głównych bohaterów oraz trafione, zabawne dialogi. W tym wszystkim świetnie przedstawia ideę seks kamerek, gdzie obcy ludzie płacą za konkretne usługi. Przedstawia perspektywę osoby, która w ten sposób pracuje oraz perspektywę osoby, która jest "klientem". Z biegiem stron widzimy przemianę, jaka zachodzi Ryderze, jak i w Eden. Ona dostrzega, że nie każdy jej widz jest prostakiem, chamem i gburem. On dostrzega, że za kamerą kryje się nie tylko piękne ciało, ale też piękna dusza.

Jak przystało na tę autorkę główni bohaterowie i ich wątek miłosny to nie jedyne, co tutaj znajdziemy. Poznajemy również losy ich rodzin, czyli relacje Rydera z ojcem oraz sytuację życiową Eden. Penelope Ward wprowadziła kwestię problemów zdrowotnych oczu, ale tym razem ta kwestia wydała mi się wrzucona tu nieco na siłę, nieco sztucznie. Podobieństwo przeżyć między głównymi bohaterami było mało realne i zbyt idealistyczne. Mimo to, znajdziecie tutaj fajny życiowy przekaz, który skłania do refleksji. Choć pod koniec wydarzenia wydają się zbyt słodkie i zbyt pomyślne, to całość sprawia naprawdę dobre wrażenie. Za co cenię tę książkę, jak i inne książki tej autorki? Za szczerość, lekkość pióra, zabawne dialogi oraz ciekawą tematykę. Szczerze i mocno polubiłam głównych bohaterów już po kilkunastu stronach. Myślę, że śmiało można kupować tę książkę, bo warto!

Za egzemplarz dziękuję:

Tylko martwi mogą przetrwać- D. B. Foryś

Tylko martwi mogą przetrwać- D. B. Foryś

"Miłość ma oczy anioła, śmierć - diabła, zemsta właśnie zyskała moje".

Pierwszy tom totalnie zawładnął moim sercem i sprawił, że na nowo pokochałam ten gatunek literacki. Zakończenie pozostawiło mnie w tak mocnej niecierpliwości, że wprost nie mogłam się doczekać momentu, w którym sięgnę po kontynuację. Czy autorka pokonała klątwę drugiego, słabszego tomu?

TESSA w poprzedniej części straciła kilku bliskich. Niektórzy zawiedli jej zaufanie, inni po prostu odeszli. Czuje się skrzywdzona, ale pracą stara się poprawić swoje samopoczucie. Polowanie na demony również przybrało u niej inną formę, od teraz jest obserwowana przez Watykan. Codzienna walka ze swoimi słabościami sprawia, że chciałaby zaznać nieco odpoczynku, jednak nie jest to możliwe. Ziemia nadal jest zagrożona, a ona musi pomóc odszukać pewne tajemnicze skarabeusze. Tym razem uważniej patrzy na to, komu ufa i z kim pracuje. Gdy na horyzoncie pojawia się nowy, tajemniczy zabójca demonów, Tessa nie do końca jest przekonana czy z nim współpracować. Jednak wiele rzeczy w jej życiu jest zaskakujące, więc dziewczyna będzie musiała zaryzykować...

Autorka z niesamowitą lekkością wprowadza nas w kolejne losy głównej bohaterki. Połączenie między tymi tomami jest płynne i ciekawe. Początek co nieco zaznajamia nas z sytuacją Tessy po szokujących wydarzeniach z 1-szej części, jednak nie mamy zbyt dużej chwili wytchnienia. Już po kilkunastu stronach akcja przyśpiesza i trzyma nas w swoich emocjonujących objęciach do samego końca. Wydarzenia, jakie spotykamy tym razem są równie ciekawe. Wychodzimy poza kraj USA, poznajemy Meksyk oraz Europę. Zaczęłam z biegiem kartek doceniać sposób, w jaki napisane są te książki. Ogromny punkt za dialogi, które są zabawne, pomysłowe i po prostu nieziemsko (słowo klucz) trafione! Ponadto malownicze krajobrazy, jakie pokazuje nam autorka, są pięknie, a nie nudzące. Akcja, bijatyki i romantyczne momenty opisane w dokładny i trafny sposób. Czytając miałam wrażenie, jakbym oglądała bardzo dobry film.

Tym razem grono postaci, jakie poznajemy, poszerza się. Spotkacie tutaj wróżkę, nowego Władcę Piekieł, a nawet pewnego Anioła Stróża. W książkach D. B. Foryś znajdziecie różnorodność i dobry pomysł. Na kolejna pozytywną uwagę zasługuje rozeznanie tematyczne, nawiązania historyczno-mitologiczne w tej książce. Każdy z charakterów ma swoje tło psychologiczne i ciekawą adnotację/nawiązanie do różnorodnych kultur religijnych lub społecznych. Autorka świetnie wykorzystuje różne podania i modyfikuje je tak, aby tutaj stały się jeszcze bardziej interesujące. Główny wątek ma tyle możliwości i potencjału, że przez całą książkę głowimy się nad tym, jak zakończy się ta książka. Tajemniczość, dokładność i symbolika w tej powieści to dosłownie wisienka na torcie.

Czy ta książka pobiła klątwę drugiego tomu? Zdecydowanie tak, pokochałam obie na równym poziomie. Czuję tak OGROMNY niedosyt, że aż swędzą mnie dłonie, żeby jeszcze raz przeczytać wszystko od początku. Poprzednim razem napisałam Wam, że ta seria z dumą zagości na moich ulubionych półkach z tego gatunku. To się totalnie nie zmieniło, z wyjątkiem tego, że powiem Wam coś więcej. Ja bym sobie bardzo życzyła, aby ta seria posiadała kilka tomów, aby trwała dalej i dalej, bo dwa czy trzy tomy, to zdecydowanie za mało. Język autorki, główne postacie, zabawne wypowiedzi, cudowny pomysł - to wszystko sprawiło, że całość niesamowicie zapadła mi w pamięci. Czuję się jak na kacu po ulubionym filmie, czy nieziemsko dobrej książce, bo te książki zdecydowanie są naprawdę dobre. Brakuje mi słów, żeby bardziej ją pochwalić (naprawdę chciałabym jeszcze coś dodać!), więc po prostu powiem Wam: POLECAM!

"Wyobraźcie sobie, że kiedy ja opróżniałam flaszkę do sucha, on wykonał 
kilka pospiesznych telefonów i wszystko załatwione. Tak o. Co oni mieli?
 Jakąś gorącą linię? Dzwonisz sobie na 666, Władca Podziemi zakłada
 gajer, otwiera bramę i gotowe?"

Za egzemplarz dziękuję:

Wroga miłość t.2- Ana Rose

Wroga miłość t.2- Ana Rose

"Łzy szczypią mnie w oczy. Moje serce krwawi, ale wiem, że ból po jakimś czasie będzie słabszy. Może będzie mi dane, że uleczy się i znajdę kogoś wartego mojej miłości.."

Pierwszy tom tej dylogii zakończył się w taki sposób, że po prostu nie można było nie czekać na kontynuację losów Damiona i Adeline. Ana Rose wpisała się w tematykę dramatycznych zakończeń w książkach o tematyce mafijnej. To wszystko pobudziło moją ekscytację, jako czytelniczki i wypalało dziurę w sercu z każdym dniem, kiedy czekałam na więcej. 

ADELINE spotkało wyjątkowe nieszczęście. Zagrożona została nie tylko jej wolność, ale przede wszystkim miłość jej życia. Choć z czasem jej sytuacja nabiera lepszej perspektywy, to dziewczyna musi jakoś poukładać sobie to wszystko w głowie. Nieszczęśliwe wydarzenia nie działają na nią niszcząco, wręcz przeciwnie: obserwujemy, jak bohaterka staje się twardsza, odważniejsza i waleczna. Los jednak jest przekorny i okazuje się, że nie wszystkie plany, jakie w swojej głowie ułożyła Adeline, mogą się spełnić. Czasami zaskakują nas najbardziej oczywiste rzeczy, a jedną z nich jest serce. DAMION stanął na krawędzi, niepewny, w którą iść stronę. Poznał tożsamość swojej ukochanej i dowiedział się, że to jej śmierci pragnął przez lata. Jego serce płacze z powodu dylematu: wybrać lojalność rodzinie, czy lojalność miłości? Każdy jego krok od tego momentu jest pod uważną obserwacją, choćby chciał pomóc dziewczynie, to nie może tego zrobić. Aby zmylić ludzi mafii, musi skrzywdzić jej uczucia. Czy kiedykolwiek ona zdoła mu przebaczyć? 

Początek tej powieści ma dość szybkie, ostre tempo. Zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń zaraz po tym, jak skończyła się historia w poprzednim tomie. Dziewczyna musi uciekać przed niebezpieczeństwem i naprawdę dużo zmienia się w jej życiu. Natomiast Damion dostaje nowe zlecenia, które wywołują w czytelniku lekki dreszczyk grozy. Tak w połowie akcja nieco zwalnia, a my możemy bliżej przyjrzeć się wewnętrznym rozterkom głównych bohaterów. W Adeline budzi się gniew i chęć zemsty za to, co zgotował jej los. W Damionie budzi się wątpliwość wobec tego, czy podjął słuszną decyzję. Każde z nich ma twardy orzech do zgryzienia, a czas zdecydowanie zbyt szybko leci do przodu. Dwa rody mafijne są coraz bliżej osiągnięcia swoich celów. Jeżeli ta dwójka pragnie cokolwiek zmienić w swoim życiu, to musi zacząć się spieszyć.

Ana Rose miała bardzo ciekawy pomysł na pociągnięcie tej dylogii oraz jej nietypowe zakończenie. Całość naprawdę fajnie się czytało, a losy bohaterów szybko zapadły mi w pamięci. Jednak było kilka detali, które mi przeszkadzały. Ja nazywam to "za mało mafii w mafii". Wątek gangsterów, gdzie faceci są zabójczy, a ich otoczenie ostre i niebezpieczne, to dość trudny temat do opisania. Dla mnie w takiej sytuacji liczą się każde detale, czasami pojedyncze słowo, czy gest. Tym razem zabrakło mi brutalności, krwi, niesprawiedliwości. Miałam wrażenie, jakby główni bohaterowie zostali otoczeni cienką bańką ochronną (cienką, bo jednak los finalnie nie jest dla nich zbyt pieszczotliwy, ale... nadal było tego za mało). Choć dostałam to, czego oczekiwałam, to jednak gdzieś tam czułam mały niedosyt. Myślę, że pierwszy tom tej serii wyznaczył naprawdę wysoką poprzeczkę, a moje wyobrażenia o drugim tomie były po prostu bardziej brutalne, bardziej nastawione na akcję. O ile postać głównej bohaterki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, o tyle Damion lekko stracił w moich oczach. Po prostu przestał być gangsterem z krwi i kości, było w jego zachowaniu kilka sprzecznych fragmentów. Choć całość ma minusy, to nie znaczy, że była zła. Według mnie ta dylogia to idealna propozycja dla kogoś, kto chce się zasmakować w klimatach mafii, ale nie przepada za zbyt wielką dawką okrucieństwa względem bohaterów. Drugi tom "Wrogiej miłości" dostarczy Wam zarówno radości, jak i chwil wzruszających, a zakończenie przytrzyma Was w lekkiej chwili niepewności ;) 

"Zostałam sama. Nie ma ochrony. Nie ma Kelly. Jestem całkowicie sama. Zdana 
wyłącznie na samą siebie. Nie mogę od teraz nikomu ufać, prócz samej sobie..."

Za egzemplarz dziękuję Autorce.
Warta ryzyka- K. Bromberg

Warta ryzyka- K. Bromberg

"Jesteś ryzykiem, które wybrałam. Jesteś tym, którego wybieram".

Pierwsze dwa tomy tej serii (są to odrębne historie) były naprawdę bardzo dobre. Drugi tom podobał mi się w zasadzie tak mocno, że nie byłam pewna, czy kolejny zdoła pobić ten poziom. No i jak się szybko okazało, nie zdołał. Ale muszę zdecydowanie przyznać, że okładka jest cudowna. Piękna kolorystyka i bardzo urocze zdjęcie!

Zacznę od tego, że wydawnictwo opisem wprowadziło mnie w ogromną irytację. A opisu jasno wynika, że mężczyznę zostawiła z dzieckiem bogata snobka. A bogatą snobką była główna bohaterka, Sidney. Jednak ta kobieta nie ma dziecka, ba nigdy nie była w ciąży! Głównego bohatera z dzieckiem zostawiła inna kobieta, a dowiadujemy się o tym dopiero po kilkudziesięciu stronach. Tak więc czytanie początku książki było dla mnie nieco niejasne. 

GRAYSON jest pilotem w ratownictwie medycznym. Złamanie rozkazów w celu uratowania kogoś, kogo znał, sprawiło, że został zawieszony. Pozostaje mu jedynie praca biurowa, która nie spełnia jego wymagań w kwestii dostarczania sobie odpowiedniej ilości adrenaliny. Pragnie pomagać i jest mocno zirytowany bezsensownym siedzeniem. Ukojeniem jest dla niego syn, którego kocha ponad życie. Sprawy komplikują się, kiedy puka do jego drzwi kobieta sprzed lat, mówiąc o konkursie na gorącego tatuśka. Tyle, że Grayson sam nie zgłaszał się do takiego konkursu. Wszyscy dookoła namawiają go do udziału w finale, jednak on chce pozostać anonimowy. SIDNEY jest jednak bardzo uparta, tym konkursem pragnie uratować gazetę, ale też zdobyć dla siebie awans. Jest mocno zaskoczona, kiedy Grayson widzi w niej osobę, którą kiedyś była (a może jest nadal?). Usilnie walczy ze stereotypem bogatej, rozpuszczonej dziewczynki, ale ten facet postawił wokół siebie solidny mur. Jej porażka wpłynie nie tylko na nią, ale też przyczyni się do zabrania miejsc pracy wielu osób. Czy uda jej się nakłonić go do współpracy w seksownym konkursie?

Pomysł na historię z konkursem i próbą ratowania gazety jest naprawdę ciekawy. W tym wszystkim obserwujemy przemianę głównej bohaterki oraz to, jak uczy się swojego fachu, nabiera pokory, dojrzewa. K. Brobmerg w bardzo fajny sposób pokazuje, że każdy może dorosnąć i zmienić się po latach. Podobało mi się również to, jak opisała relacje głównej bohaterki z rodzicami. Jej ojciec, człowiek sukcesu, dopiero po latach dostrzega, że dawanie córce wszystkiego bez wymagań, tak naprawdę szkodziło jej wychowaniu. To naprawdę ważny aspekt, aby rodzice również dostrzegali swoje błędy względem swoich dzieci. Czasami mniej znaczy więcej, a samodzielna praca kształtuje w ludziach szacunek do drugiej osoby.

Spodziewałam się po tej książce czegoś innego, czegoś, gdzie będzie więcej akcji. Tak naprawdę zawodu głównego bohatera było tutaj niewiele. Liczyłam na jakąś akcję, która postawi go w niebezpieczeństwie, czy wzbudzi moje emocje. A tak naprawdę jedyne, co dostałam w tym temacie to jego wspomnienia i rozżalenie brakiem pracy. Główna bohaterka jest lepiej rozbudowana, ma swoje dylematy, przechodzi zmianę i faktycznie wnosi coś do fabuły. Jednak ich związek, który kształtował się na relację hate-love, tak naprawdę rozpoczyna się zaraz po pierwszym spotkaniu. Miałam wrażenie, że bohaterowie rzucają się na siebie i lgną do siebie jak muchy, podczas gdy Grayson miał podobno mieć jakieś obiekcje. Dziecko było małym dodatkiem w książce, które tak naprawdę było testem dla głównej bohaterki, poza tym niewielki jego udział w całości. Jak dla mnie ta część wypadła zbyt słodko-pierdząco, zabrakło jakiś zwrotów akcji czy dużych emocji. To po prostu książka, którą można przeczytać i odłożyć na półkę, zdecydowanie wypadła słabiej, niż dwa poprzednie tomy (które bardzo polecam!). Z pewnością jeżeli polubicie pozostałe powieści, to warto się z nią zapoznać dla uzupełnienia sobie tej serii.

"Chcę wiedzieć, że wiesz, kto sprawia, że ​​krzyczysz".

Za egzemplarz dziękuję:

W domu Robaka- George R. R. Martin

W domu Robaka- George R. R. Martin

"W dół. Najgorszy ze wszystkich możliwych kierunków. W dół. 
Gdzie czają się jękole. W dół. Daleko od światła. Niemniej tam właśnie zmierzali."

Nie da się ukryć, że moja sympatia do tego autora zaczęła się od książek i serialu z cyklu Pieśni Lodu i Ognia. Serial czy książki "Gra o Tron" to coś, co w tych czasach kojarzy prawie każdy. Zaskakuje mnie jak to jest, że gdy ta seria obdarzana jest tak wielką uwagą, to inne książki tego autora stoją gdzieś z boku. Posiadam na swojej półce kilka dodatków do PLiO oraz kilka zbiorów opowiadań, w których ten autor wystąpił. Poza tą serią posiadam jeszcze serię Dzikie Karty, choć jeszcze całkowicie nie skończyłam jej czytać. I wiecie co Wam powiem? Dla mnie George R. R. Martin jest jak Pięćdziesiąt Twarzy Greya, tylko w pozytywnym aspekcie literackim. Każda z jego odrębnych opowieści ma swój klimat, jest unikatowa. Zdecydowanie jest to autor z wieloma pomysłami i ogromnym potencjałem. 

"W domu Robaka" to książka opowiadająca o tajemniczym mieście, które znajduje się na przymierającej planecie. Mieszkańcami tego miasta jest wielowarstwowa społeczność. Na górze, uprzywilejowani mieszkają yaga-la-hai, dzieci robaka, lud żyjący w ciemności, jednak okazjonalnie spoglądający na słońce. W dole żyje lud nieznany, wrogowie, owiani nutą grozy i tajemniczymi legendami, czyli jękole oraz inne robactwo. Z perspektywy dzieci robaka jawią się jako stworzenia niemyślące, szkaradne, okrutne. Gdy młody Annelyn zmuszony jest zejść wgłąb planety odkrywa coś zaskakującego, co zmienia jego punkt postrzegania. W swej nietypowej podróży ma ze sobą kompanów, ale żaden z nich nie jest tak naprawdę tam bezpieczny. Sam Annelyn gubi drogę i pokonuje wiele przeszkód, a cała ta historia zmienia go nieodwracalnie. 

Historia jest krótka, aczkolwiek niezwykle barwnie opisana. Na wyjątkowe gratulacje zasługuje gra barw oraz dźwięków, jakimi posługuje się autor. Choć jak na gatunek dark fantasy znajdziecie tu niemalże same ciemne kolory, to poznacie ich milion odcieni. George we wspaniały sposób opisuje otoczenie, pokazując nam jego wizję podziemi oraz planety skąpanej w skromnym blasku słońca, które już umiera. Dopracowany jest każdy detal: wygląd miasta, budowa pałacu, opis tuneli czy obiór postaci. W podróży Annelyna zwracamy również uwagę na dźwięki. Bohater kroczy w mroku, lecz jego przeżycia poznajemy na postawie tego, co słyszy, ewentualnie tego, jak głośno bije jego serce. Podczas całej lektury towarzyszy nam groza i dreszczyk emocji, czyli coś, co w tym gatunku jest wisienką na torcie. 

Nie spodziewałam się, że tak krótka historia zdoła kupić tak mocno moje serce. Jedyny minus, jaki tutaj widzę to niewykorzystany potencjał. Pomysł na opowiadanie jest naprawdę oryginalny i bardzo mi szkoda, że jednak nie powstała z tego książka. Zakończenie tej historii jest otwarte, co zostawiło mnie z lekkim niedosytem na temat tego, co było dalej. Z drugiej strony mam wrażenie, jakby ta historia jeszcze toczyła się w mojej głowie i nigdy tak naprawdę się nie zakończyła. W środku znajdziecie też kilka ciekawych ilustracji, które fajnie dopełniają całość książki. To historia, która porusza wątek bezsensowności wojny oraz pokazuje życiową prawdę, w której ludzie preferują postrzegać swoich wrogów jako bezmyślnych, morderczych obcych. To również historia, w której bohater przekraczając pewne granice dostrzega, że istnieje wiele szarości, a nie jedynie kolor czarny i biały. Dostrzega, że informacje, w jakich dorastał, niekoniecznie były w pełni prawdziwe. Opowiadanie "W domu Robaka" jest uzależniające, ekscytujące i pełne zaskoczeń, zdecydowanie polecam!

"Było ciemno. Nie widział świateł. Było cicho. Nie słyszał dźwięków.
 Echa zniknęły. W którą stronę gnał?"

Za egzemplarz dziękuję:

Tylko żywi mogą umrzeć- D. B. Foryś

Tylko żywi mogą umrzeć- D. B. Foryś

"Gdy wyczuwam w tłumie demoniczną energię, rozpoznaję swój cel po tym, że 
wygląda, jakby kroczył wśród cieni. Jest niewyraźny, jak gdyby spowijała go mgła".

Ach te okładki! Wprost cudowne! Jak tylko zobaczyłam tę zapowiedź, to wiedziałam, że dam tej autorce szansę. Ostatnio z wielką przyjemnością wracam do wszelkich książek z gatunku paranormal fantasy, więc nie mogłam się doczekać, aż paczka przyjdzie do mnie do domu. Dodatkowym aspektem był kuszący opis, który zapowiadał polowania na demony! Uwielbiam serial "Supernatural", więc takie klimaty to dla mnie wisienka na torcie. Ciekawi jak było?

TESSA jest pół-demonicą, która za dnia jest kelnerką, a nocą poluje na demony z Piekła rodem. Zasadniczo poluje na "swoich", ale nie do końca jej to przeszkadza, gdyż opowiada się po "dobrej" stronie barykady. To dziewczyna z mocnym charakterem, ciętym językiem i wielkim zapałem do walki. Ma kilku sojuszników, ale raczej trzyma się na uboczu. To wszystko się zmienia, kiedy podejmuje się sprawy dotyczące kradzieży pewnego tajemniczego artefaktu. Nowa sytuacja jest niebezpieczna, skomplikowana i skierowana do więcej niż jednej osoby... czas nawiązać znajomości! 

Czym według mnie wyróżnia się dobra książka z tego gatunku? Zdecydowanie różnorodnością, dobrym połączeniem świata fantasy ze światem rzeczywistym oraz akcją. Tutaj znajdziecie to wszystko. Tessa jest pół-demonem, ale przyjaźni się z księdzem, nekromantą i gościem od tajemniczych ziółek. Jednak życie stawia jej nowe wyzwania i będzie musiała przyjąć pomocną dłoń od tych, których nie znosi, czyli demonów. Jeden demon szczególnie zajdzie jej za skórę, co dostarczy nam mnóstwo śmiechu, bijatyk i dowcipów. W tym wszystkim spotkacie jeszcze duchy i wielkiego, potężnego Władcę Piekieł. Wieje wam nudą? Zdecydowanie nie! Ponadto autorka świetnie radzi sobie z opisaniem świata przedstawionego. Realia powieści nawiązują do znanego nam świata realnego, w tym wszystkim wplecione są legendy, magia i procesy magiczne, które zostały naprawdę dobrze przemyślane. Tutaj jest cud, miód, malina i orzeszki. 

Książka zauroczyła mnie od samego początku. Klimat powieści zdecydowanie nawiązuje do serialu "Supernatural", a główna bohaterka kojarzyła mi się co nieco z "Jessicą Jones", także macie tutaj przepis na sukces. Akcja rozwija się stopniowo do około 1/3 książki, a następnie zwalniają się hamulce, a ja jako czytelnik totalnie nie miałam ochoty odkładać tej książki. Myślę, że nie przesadzę, jeśli powiem Wam, że każda kolejna kartka wzbudzała moją ciekawość. Świat ludzi jest zagrożony, a całkiem nietypowa ekipa próbuje go uratować. Losy głównych bohaterów jednak nie są słodko-pierdzące i bezproblemowe. Walka jest ostra, leje się krew, a na koniec pojawią się też trupy. Jeżeli lubicie klimaty, w których znajdziecie zarówno humor jak i grozę, to zdecydowanie coś dla Was! Osobiście dawno nie czytałam czegoś aż tak dobrego w tym gatunku. Z wielką przyjemnością ustawię tę książkę obok takich autorek jak Patricia Briggs, Ilona Andrews, Jeanine Frost czy Kerrelyn Sparks!

Za egzemplarz dziękuję:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Iskierka czyta , Blogger