Córka gliniarza- Kristen Ashley

Córka gliniarza- Kristen Ashley

Poprzednie książki Kristen Ashley, które zostały wydane w Polsce, nie zareklamowały się u mnie jakoś dobrze. Byłam na etapie, by nie dawać jej już szansy, ale kiedy zobaczyłam dobre oceny tej książki na GoodReads, to skusiłam się. Czy słusznie?

INDY jest właścicielką małej księgarni oraz córką policjanta. Dzieciństwo było dla niej trudne, z powodu braku matki, oraz nieustannych obowiązków ojca. Spędziła mnóstwo czasu na komisariacie oraz u zaprzyjaźnionej rodziny. Właśnie w tej rodzinie poznała chłopaka, który zawrócił jej w głowie. Tyle, że początkowo były to uczucia jednostronne. Spotkanie po latach odświeża te wszystkie emocje. LEE prowadzi agencję detektywistyczną, dzięki czemu może pomóc dziewczynie  w trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się przypadkiem. Jak przypadło na Kristen Ashley, Lee jest facetem dobrze zbudowanym, honorowym, pomocnym, i gorącym. Powiedziałabym, że taki mocno przeciętny przystojniak z romansów tego pokroju.

Kolejny raz autorka osadza głównych bohaterów w przedziale wiekowym około 30-stu lat, a ich zachowanie na poziomie nastoletnim. Decyzje, jakie podejmowali, dialogi, zachowania... to wszystko wydawało się jakieś nienaturalne i niedopasowane do tych postaci. Indy okazała się być kolejną płytką, przewidywalną i pustą bohaterką. To kolejna książka, w której dziewczyna ze stresu czy emocji nie jest w stanie dokończyć wypowiadanego zdania, tylko się jąka. W dodatku język w tej książce momentami jest tak potoczny, że aż oczy bolą. Tutaj na obronę mogę powiedzieć tyle, iż podobno po angielsku te książki podobno brzmią lepiej, więc to pewnie kwestia tłumaczki.

Niestety, kolejny raz się zawiodłam. Historia okazała się być przecięta, wręcz powiedziałabym słaba i oklepana. Znajdziecie tutaj wiele wątków, które nie zostały w pełni wykorzystane. Autorka zdecydowanie miała jakiś pomysł, ale kolejny raz "zabiła go" wystawiając słabych bohaterów na przód. Całość składa się w przeważającej mierze z dialogów, więc czyta się to naprawdę szybko. To w końcu... stanowi jakiś plus. "Córka gliniarza" to taka poczytajka, która może was odprężyć, albo i zirytować. Wszystko zależnie od tego, czego oczekujecie od tej książki. W całości raczej nie znajdziecie żadnego przekazu, więc to taka książka na raz, którą odłożycie później na półkę ;)

Za egzemplarz dziękuję:


Tolkien i pierwsza wojna światowa. U progu Śródziemia- John Garth

Tolkien i pierwsza wojna światowa. U progu Śródziemia- John Garth

"Jednak mimo zamiłowania do romansu i wysokiego stylu Tolkien nie widział 
w wojnie nic przygodowego, szykownego czy świętego."

Po tę książkę sięgnęłam z prostego powodu: uwielbiam twórczość J. R. R. Tolkiena. Do tej pory czytałam jedynie jego powieści, nie miałam jeszcze okazji czytać książek biograficznych na jego temat. Świat, jaki wykreował Tolkien jest ogromny, pełen szczegółów i tajemnic. To właśnie to przyciągnęło mnie do tej książki. Ciekawość wobec tego, skąd czerpał on inspiracje do swoich dzieł.

Na początek kilka słów na temat wydania, gdyż książki tego typu mają też dla mnie wartość wizualną. To taka literatura, którą zostawiam na półce i nigdy nie sprzedaję. Książka została wydana w twardej oprawie z bardzo fajnym tłoczeniem na tytule oraz autorze, co nadaje całości uszlachetnienia. Całość jest szyta, więc czyta się bardzo wygodnie, a książka się nie niszczy. Niestety mój egzemplarz od wydawnictwa został najprawdopodobniej uszkodzony przez kuriera (wgniecione rogi), co przyprawiło mnie o mały ból serca. W środku ciekawa oprawa graficzna, tekst w logicznej chronologii oraz mapy, które są przydatne w trakcie lektury. Znajdziecie również fotografie nawiązujące do treści, co dla mnie zawsze jest świetnym plusem. 

Byłam naprawdę zaskoczona dokładnością i rzetelnością informacji, jakie zostały tu przedstawione. Autor nie operuje plotkami, ale każdą informację stara się prezentować w sposób zweryfikowany, potwierdzony. Wydarzenia z życia Tolkiena porównuje z procesem powstawania książek oraz detalami, które zostały zaczerpnięte z życia rzeczywistego. Całość to naprawdę obszerne omówienie tego, jak pierwsza wojna światowa wpłynęła na jego postrzeganie życia, kreowanie bitew, czy wyobraźnię. W tej książce przeczytacie nie tylko o samej wojnie, ale też o życiu przed wojną, o studiach na uniwersytecie, jego miłosnych przeżyciach, szkoleniach wojskowych oraz chorobie. Całość nie jest raczej lekką poczytajką, którą pochłoniecie w jeden wieczór. Analizie historii towarzyszy również analiza tego, jak zmieniała się pomysłowość i twórczość Tolkiena w czasie. Przy konkretnych wydarzeniach z życia, autor zamieszcza fragmenty dzieł Tolkiena, które pokazują poszczególne etapy jego życia i twórczości. Aby wychwycić niuanse, o których pisze John Garth, trzeba się zdecydowanie skupić, ale mimo to, lektura była dla mnie czystą przyjemnością. 

John Garth podkreśla szczególne znaczenie bitwy nad Sommą, w której J. R. R. Tolkien brał udział. Poznajemy jak w tym okresie zmieniał się jego światopogląd i jak wpłynął on na finalny całokształt Śródziemia. W tym miejscu poznajemy również realia pierwszej wojny światowej, czyli życie obozowe, szkolenia, potyczki, śmierć tysięcy ludzi, stres, strach, dezinformację żołnierzy. Choć omawianie wojny i wojskowości nie jest celem tej książki, to nie da się ukryć, że i w tym temacie możecie zdobyć tutaj solidną dawkę wiedzy. Całość książki to niezwykle ciekawa analiza życia i psychologii Tolkiena. Analiza skupia się na najważniejszym okresie jego życia i wpływie, jaki ten okres miał na uwielbiane przez nas książki. Myślę, że nie jest to lektura dla każdego, ale zdecydowanie jest to świetna propozycja dla fascynatów tego człowieka i jego twórczości. 

Za egzemplarz dziękuję:
 
Toń- Marta Kisiel

Toń- Marta Kisiel

"- Zawsze powtarzam, że nie wolno ufać niskim ludziom, bo im się serce w gównie macza."

Marta Kisiel to autorka, która kusiła mnie już dłuższy czas. Doskonale pamiętam wysyp postów na temat tej książki, kiedy miała ona premierę. Opis jakoś nie do końca mnie przekonywał, zastanawiałam się skąd aż takie zachwyty. Czas mijał, a ja jakoś nie miałam okazji się za nią zabrać. Ale jak to mówią na wszystko kiedyś przyjdzie czas, tak więc "Toń" trafiła na moją półkę i ukazała mi swoje oblicze. Jak było?

Na samym początku poznajemy główne bohaterki, czyli siostry Stern. Dwie młode kobiety łączy wiele, choć tak naprawdę drastycznie się od siebie różnią. Jedna z nich jest cicha, spokojna i poukładana. Druga to wulkan energii, spontaniczności i szalonych pomysłów. Dziewczyny będą musiały umieć się dogadać, gdyż czeka je nietypowa i niezapomniana podróż do przeszłości: znajda się w 1945 roku w Breslau. W tym wszystkim uczestniczy również tajemniczy Ramzes, lekko dziwaczny zegarmistrz oraz nauczycielka ciotki Klary. W całym tym zamieszaniu rzecz ma się właśnie o tej ciotce. Pełna tajemnic i przesądów Klara zniknęła, a za tym zniknięciem kryje się niezwykle skomplikowana i ciekawa historia. Odkrywanie jej krok po kroku, to naprawdę nie taka mała zabawa!

Musiałam chwilę się wkręcić, aby zrozumieć świat, jaki stworzyła dla nas autorka. Historia ma kilka nietypowych wątków i stale czymś mnie zaskakiwała. Mogę śmiało powiedzieć, że styl pisarski urzekł mnie już po kilku stronach. Jeżeli ktoś z Was lubi książki z humorem (wspomniałabym tu coś na styl Jakuba Ćwieka) to zdecydowanie też Wam podpasuje. Przez całą książkę znajdziecie tutaj kilka aktywnych wątków. Głównym nurtem jest zaginięcie ciotki Klary, ale po drodze Marta Kisiel serwuje kilka naprawdę fajnych i dobrze rozpracowanych wątków pobocznych. Jedno jest pewne: nie ma nudy, cały czas coś się dzieje.

"Toń" to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i muszę stwierdzić, że zdecydowanie pozytywne. Byłam zaskoczona dbałością o detale, humorem dialogów oraz staranną kreacją bohaterów. Tak naprawdę każda postać jest inna, każda odgrywa w książce jakąś rolę. Nie znajdziecie tutaj pustych pionków, osób, które pojawiają się na chwilę jedynie dla zapełnienia kartek. Niektóre detale i rola poszczególnych postaci mocno zaskoczyły mnie pod koniec. Z pozoru mało znaczące gesty, w ostatecznym rozrachunku nabrały naprawdę ciekawego wymiaru. "Toń" to historia pełna tajemnic, a jednocześnie niesamowicie lekka i przyjemna w odbiorze. Całość czytało mi się jak niezwykle dobrą komedię z wątkami fantastyki i kryminału. Myślę, że Marta Kisiel zyskała u mnie naprawdę dużego plusa, więc z wielką chęcią sięgnę po kolejne tomy tej serii, a nawet i inne jej książki.

"Najchętniej strzeliłaby te widma w pysk, gdyby choć na 
mgnienie oka raczyły się trochę ucieleśnić."

Za egzemplarz dziękuję:
 

Ryzykowny rzut- Kennedy Ryan

Ryzykowny rzut- Kennedy Ryan

"Serce wypowiada się szeptem, ale gdy je wreszcie usłyszymy, może być już za późno."

Nie będę jakoś szczególnie ukrywać, że po tę książkę sięgnęłam z polecenia. Tytuł jakoś nie intrygował, a opis wydawał się być mało precyzyjny. Aczkolwiek jak usłyszałam kilka konkretnych (ale nie spojlerowych) zdań na jej temat, to od razu wiedziałam, że chcę ją przeczytać. 

IRIS to młoda kobieta, która ma niemalże idealne życie. Ma cele, plan na karierę, dobrych przyjaciół oraz idealnego chłopaka. Pewnego wieczoru spotyka w barze Augusta Westa, który jest zawodnikiem przeciwnej drużyny jej chłopaka. Iris jako wielka fanka świata koszykówki, pragnie zamienić z kim kilka słów. Te kilka słów wystarczy, żeby poczuła się, jakby spotkała bratnią duszę. Ich związek mógłby być idealny, ale dzieli ich Caleb. Dziewczyna została przez niego osaczona, a idealny związek, od wewnątrz tak naprawdę wcale nie jest idealny. AUGUST to wschodząca gwiazda koszykówki. Jest podziwiany, lubiany i szanowany. Choć koszykówka zawsze była jego marzeniem, to cała otoczka sławy, plotek, imprez i fałszywości to coś, co go nie kręci. To facet, który mimo wielu znajomych i tak czuje się samotny. Spotkanie idealnej dziewczyny i wiadomość, że jest zajęta przez jego największego wroga, to mocny cios w serce. Jednak August nie stosuje nieczystych zagrań i w honorowy sposób postanawia na nią poczekać.

Bardzo podobała mi się kreacja głównych bohaterów i kolejność ujawniania poszczególnych detali. Na początku poznajemy bohaterów w danym momencie oraz kilka faktów na temat ich przeszłości. Z czasem kolejne sceny odkrywają ich charakter i prawdziwe oblicze. Iris na początku stworzyła obraz silnej i niezależnej kobiety, jednak po chwili widzimy, jak związek wpakował ją w niebezpieczną klatkę. Szaleństwo Caleba też nie jest widoczne od samego początku, ta obsesja ewoluuje i zmienia się wraz z biegiem wydarzeń. August zdecydowanie dorasta emocjonalnie i zmienia swój światopogląd na wiele ważnych, życiowych spraw. To przykład sportowca, który chce mieć swoje zasady i honor, a nie jedynie okryć się blaskiem chwały. W tym wszystkim mamy też postacie drugoplanowe, które świetnie uzupełniają całość historii. 

To, że będzie to dobra książka, czułam tak naprawdę już po jakiś 30 stronach. Przede wszystkim tekst czyta się niezwykle płynnie. Autorka ma świetny styl pisarski i wie, jak zjednać sobie czytelnika. Emocje, które wisiały w powietrzu sugerowały, że czeka nas niezwykła przygoda. Początek książki jest jak taki mały krok w nieznane. Poznajemy głównych bohaterów, ich codzienność, zalążek ich historii oraz pierwszy zarys charakteru. Wydaje się, że będzie to kolejna, niewinna historia romantyczna. Jednakże wystarczy chwila, a wszystko się zmienia. Szybko dostrzegamy sygnały, że związek Iris z Calebem nie jest do końca normalny. Z dreszczem przechodzimy przez kolejne strony jej dramatu i z otwartą buzią (oraz łzami) czytamy najgorsze fragmenty. Kennedy Ryan nie oszczędza nas jako czytelników, serwuje nam mocną i przerażającą historię, która skłania do refleksji i na długo zapada w pamięci. Ta książka mną wstrząsnęła i pokazała, że nie zawsze dobra książka to całkowicie szczęśliwa książka. "Ryzykowny rzut" dostarczył mi naprawdę ogromu emocji, za co jestem niezwykle wdzięczna. Można tu pisać dużo pochwał, ale to wszystko sprowadzi się do jednego wniosku: musicie to przeczytać!

"Kiedy powiedziała, że ma chłopaka, odniosłem wrażenie, że czyta coś ze złego scenariusza. 
Bo to nie tak miało się potoczyć. Jakim sposobem wszystko zmierza w zupełnie inną stronę, 
gdy czuję to, co czuję?"

Za egzemplarz dziękuję:
Salvatore- Natasha Knight

Salvatore- Natasha Knight

"Nie mogłam się ukryć i nawet nie zamierzałam. Gdybym tak postąpiła,
 przyznałabym, że wygrał, utwierdziła go w przekonaniu, że mnie upokorzył,
 a ja ukrywam ukrywam się przed nim ze strachu."

Na polskim rynku wydawniczym był dość duży  wysyp książek mafijnych. Po "Salvatore" nie spodziewałam się jakiejś dużej świeżości, ale miałam nadzieję, że będzie po prostu dobra. Natasha Knight jest za granicą dość lubianą autorką, a ta książka jest pierwszym tomem cyklu "Benedetti Brothers". Jak wypadło to w mojej ocenie?

SALVATORE jest tutaj zdecydowanie korzystniejszą postacią. To syn szefa mafii, który ma w sobie namiastkę dobra. Wszystkie okrutne rzeczy, jakie robi, robi ze względu na to, że musi. Większość decyzji, jakie podejmuje ma sens i jest w jakiś sposób usprawiedliwione jego psychologią. Kilka lat temu podpisał kontakt, według którego stał się właścicielem córki wroga. Choć ojciec oczekuje, że potraktuje ją jak zło najgorsze, to on nie zamierza całkowicie podporządkować się jego woli. Zdecydowanie nie spodziewał się jednak, że ona podbije jego serducho. LUCIA to taka bohaterka, która zgrywa waleczną ofiarę. W sumie ma mało do powiedzenia, musi się dostosować i słuchać, ale przy każdej okazji próbuje pyskować i uciekać. Później tych decyzji żałuje, a cała ta dziwna "bijatyka" trwa do momentu, w którym orientuje się, że jednak coś czuje do swojego właściciela. W zasadzie jest ona tutaj słabszym, mniej rozwiniętym bohaterem.

"Salvatore" opiera się na wątku kontaktu, podpisaniu własności drugiego człowieka. Wątek mafijny nie jest tutaj w żaden sposób odkrywczy, czy niesamowicie oryginalny. Autorka wprowadza ciekawe postacie oraz kilka zwrotów akcji, które potrafią zaskoczyć. Zdecydowanym plusem książki są sceny seksu, które nie są nachalne, a wręcz napisane są bardzo dobre (jest ta nutka pikanterii!). Całą książkę oceniam na dobrą. Nie złą, nie wspaniałą, ale po prostu dobrą do poczytania, szczególnie, jeśli ktoś ma ochotę na lekki erotyk z nutką mafijnego dreszczyka. Natasha Knight nie skradła mojego serca, ale wywarła raczej pozytywne wrażenie. Jestem pewna, że jeszcze dam jej szansę!

Za egzemplarz dziękuję:
Dziecko z Auschwitz- Lily Graham

Dziecko z Auschwitz- Lily Graham

" - Tu powinno być napisane "Auschwitz".
Ale urzędnik twierdził, że to miejsce oficjalnie nie istnieje. Piekło też nie, 
ale wszyscy wiemy, gdzie się znajduje."

Z literaturą tematyki obozowej jest mi coraz częściej po drodze. Chyba dotarłam do takiego momentu w swoim życiu, kiedy bardziej rozumiem te tematy i poważniej je przeżywam. Jak tylko mam okazję do zaznajomienia się z realiami obozowej rzeczywistości, to staram się z niej korzystać. Taką właśnie okazją była propozycja od wydawnictwa Wab. Jak oceniam?

Główną postacią, której losy śledzimy jest EVA ADAMI. To młoda kobieta, która będąc w obozie przejściowym, zgłosiła się do Auschwitz dobrowolnie, aby odnaleźć swojego męża. Realia tych dwóch obozów okazują się być drastycznie odmienne. Ubóstwo, bestialstwo i tragizm tego miejsca, uderza w nią niezwykle mocno. Przybyła tam pełna nadziei, a już pierwszy dzień pokazał jej, że odnalezienie Michala może nie być takie proste, jak się to wydawało. Kontakt z mężem nawiązuje dzięki pomocy kilku więźniów, w tym swojej przyjaciółki Sofie. Po kilku miesiącach od spotkania z mężem, Eva dowiaduje się, że jest w ciąży. Jej życie od tego momentu jest o wiele trudniejsze, choć serce przepełnia jej nadzieja. 

To, co cenię w tej książce to zaznaczenie, że jest to powieść inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Dzięki temu chociaż trochę wiedziałam, czego się mogę spodziewać. Książka skupia się na przedstawieniu życia kobiet w obozie i uczuć, jakie towarzyszyły ciąży w takim miejscu. Autorka opisuje nie tylko przeżycia głównej postaci, ale pokazuje też zachowania i reakcje innych osób. Możemy zastanowić się nad tym, jak wyglądała taka sytuacja. W niezwykle emocjonalny sposób czytamy zarówno o przyjacielskiej pomocy, jakiej doświadczyła Eva, jak i o wrogach, których spotkała na swojej drodze. Na końcu książki Lily Graham wymienia z nazwiska osoby, na których inspirowała się pisząc tę książkę, dzięki czemu wiemy, że podobna historia wydarzyła się naprawdę.

"Dziecko z Auschwitz" to niezwykle przejmująca i szokująca książka. Kolejny raz wchodzimy w obozową rzeczywistość, ale tym razem z nieco innej perspektywy. Historia Evy to przykład na to, że dzieci w obozie rodziły się również po kryjomu. Kobiety z powodu wychudzenia, często nie rozpoznawały ciąży, nie miały widocznego brzucha, rodziły wcześniaki, które były niedożywione już w brzuchu matki. Opisy codziennych zmagań i problemów sprawiają, że łzy cisną się czytelnikowi do oczu. Równie mocno zaangażowała mnie historia Sofie, kobiety wykorzystywanej seksualnie przez jednego z oficerów. Jej sytuacja była tragiczna, choć takie kontakty pozwoliły na zdobycie dodatkowego jedzenia czy informacji. Książka według mnie jest kopalnią emocji i ciekawym przeżyciem. Jestem bardzo zadowolona, że zdecydowałam się na tę lekturę.

Za egzemplarz dziękuję:

Niegodziwi święci- Emily A. Duncan

Niegodziwi święci- Emily A. Duncan

Podobno tę książkę jedni nienawidzą, drudzy uwielbiają. Po "Niegodziwych świętych" sięgnęłam głównie ze względu na inspiracje mitologią słowiańską. Fantastyka w takich klimatach to coś, co mnie mocno kusi. Ponadto chciałam się przekonać, czy mnie spodoba się ta książka (wiele sprzecznych opinii z Internetu tylko podkręciło moją ciekawość). Jak wypadło?

NADIA to młoda kleryczka z Kalazinu, która stara się całe życie iść zgodnie z wolą bogów. Jest poniekąd marionetką wykorzystywaną w wojnie z Tranawianami. Bezpośredni atak, jaki ją spotyka, to zaskoczenie i początek ogromnych zmian. Dziewczyna spotka na swojej drodze nietypową grupę ludzi, która odmieni jej sposób postrzegania świata oraz wciągnie ją w skomplikowany plan, mający na celu wprowadzenie pokoju. SERAFIN to mag krwi oraz książę Tranawii. Wojna jest w zasadzie tym, co go napędza, gdyż większość swojego życia spędził poza pałacem, na polu walki. Nieoczekiwane wezwanie od ojca podpowiada mu, że szykuje się coś złego. Młody mag może okazać się marionetką, choć spróbuje temu zapobiec. MALACHIASZ jest zagadkową postacią, która skrywa wiele tajemnic. Daje się poznać jako osoba szczera, dobra i uczynna. Jego cele pokrywają się z celami Nadii oraz Serafina, choć to wszystko ma jeszcze drugie dno. Zdecydowanie będzie on postacią, która najbardziej was zaskoczy!

Mitologia, czy faktycznie tu jest? O dziwo tak, i to w bardzo dobrym wykonaniu. Znajdziecie tutaj inspiracje religijne, odniesienia do pewnych tradycji, słowiańskie imiona oraz szczególne nazewnictwo broni, miast, fragmenty mowy. Widać, że autorka zrobiła naprawdę duże rozeznanie w temacie, a wszystko to wykorzystała w stu procentach. Może zabrzmię niepoprawnie, ale słowiański klimat tej powieści jest naprawdę z klasą, a nie na poziomie żula z piwkiem wykonującego słowiański przykuc. To wszystko zostało po prostu zgrabnie wplecione w ciekawą, pełną wątków i detali fabułę. Akcenty nie są nachalne, a jedynie uszlachetniają całość książki. 

Początkowe 50 stron to czas dla czytelnika na zaznajomienie się ze specyfiką świata przedstawionego. Chwilowo możecie być zdezorientowani, gdyż trafiamy w środek akcji, a realia nie są nam jeszcze dobrze znane. Wystarczy naprawdę chwila, aby poczuć "to coś" i wkręcić się bez końca. Przyznaję, że po tych kilkudziesięciu stronach, naprawdę ciężko było mi się oderwać od czytania. W książce według mnie nie ma nudy. Autorka zasypuje nas różnorodnymi pomysłami, detalami, wątkami, historiami w taki sposób, że każda karta powieści coś znaczy. Być może bohaterowie nie są jakoś mocno rozbudowani, ale miałam swoje sympatie i antypatie. Zdecydowanym plusem jest oryginalność i fabuła. Czytając, czułam powiew świeżości i chciałam więcej. Okazuje się, że trafiłam do grupy, której ta książka się podoba. Nie żałuję, gdyż słyszałam, że drugi tom jest podobno jeszcze lepszy :)

Za egzemplarz dziękuję:


Mój ukochany wróg- Karolina Głogowska

Mój ukochany wróg- Karolina Głogowska

"Podobno każda kobieta przynajmniej raz w życiu spotyka psychopatę. 
W życiu psychopaty jest jednak wiele kobiet..."

W ostatnim czasie czytałam dwie książki o podobnej tematyce i obie mi się bardzo podobały. Co ważniejsze, obie były książkami polskich autorek, a to jeszcze mocniej przekonało mnie do tego, by dać szansę pani Karolinie. Wątek psychopaty, stalkera nie jest prosty ani w odbiorze, ani do wykonania. Tak naprawdę każda z nas, kobiet, podświadomie boi się takiej sytuacji. Naprawdę niebezpieczny jest moment, kiedy granica między miłością, a poczuciem bezpieczeństwa się rozmywa. Okazuje się, że musimy zawsze uważać. Jak odebrałam tę książkę?

Myślały, że trafiły na księcia z bajki. Ale niestety, mocno się pomyliły. Oto historia tych trzech kobiet. WIOLA, NIKA i ADA są młode i pełne pozytywnego entuzjazmu. To, co je łączy, to wykształcenie, samotność i potrzeba bliskości. W sidła uroczego gentlemana wpadają z niezwykłą łatwością, naiwnie, ochoczo, z uśmiechem na twarzy. JONASZ  wydaje się być ideałem. Wszystko dzieje się w branży telewizyjnej, a on jest ich szefem. Tworzy otoczkę miłego pana, który chce pomóc. Starannie, stopniowo, krok po kroku otacza swoje ofiary, zdobywa ich zaufanie, korzysta z ich uczuć, mami, kłamie, wodzi, aż w końcu porzuca, by iść w stronę kolejnej ofiary. Dziewczyny są ślepe, zapatrzone w kogoś, kogo chcą widzieć. Nie pomaga im w tym wszystkim jego opinia: Jonasz w środowisku jest szanowany, elegancki, poukładany i uprzejmy. Dopiero po czasie okazuje się, w jakie piekło tak naprawdę weszły.

Historia napisana jest z niezwykłym wyczuciem. Początkowo jako czytelniczka sama miałam wrażenie, że lubię Jonasza. Pierwsze oznaki wydawały się zawsze niewinne, dopiero po kilku stronach pojawiało się czerwone światło, świadczące o tym, że coś jest tak naprawdę nie tak. Mężczyzna zapewnia swoim ofiarom huśtawkę nastroju, a my, jako czytelniczki przeżywamy to samo. Esencją tej historii nie jest tylko oczywisty przekaz, czyli kobieta jako ofiara, mężczyzna jako psychopata. Autorka pokazuje też momenty, w których manipulacja Jonasza sięga akceptacji środowiska. Jonasz pokazuje fragmenty pamiętnika i zdjęcia jednej z postaci publicznie, kreuje ją na stalkerkę. Jest kłamcą, ale zyskuje aprobatę ludzi, którymi się otacza. To pokazuje jasno: czasami patrzymy przez pryzmat przywiązania. Lubimy kogoś, więc łatwiej wierzymy w jego "prawdę", niż próbujemy rzeczywiście ocenić daną sytuację. 

To historia toksycznych miłości. Nie jednej miłości, gdyż psychopata skradł wiele serc. To książka o tym, jak nie ufać bezgranicznie od samego początku. To książka zdecydowanie pełna emocji. Zdecydowanie nie jest to łatwa książka, dla każdego, kto jest w związku, to pretekst do przemyśleń. Wzbudza niepokój, ujawnia nasze słabości, pokazuje nam, jak bardzo możemy stać się zależni od drugiego człowieka. Autorka naprawdę dobrze prowadzi nas, nasze uczucia, od początku do końca. Wsiąkamy w tę powieść stopniowo, tak jak ofiary psychopaty. Przeżywamy to, co one, by na koniec pozostać w szoku, z otwartymi ze zdziwienia ustami. Jest to pierwsza samodzielna książka pani Karoliny. Zyskała ona moje ogromne poparcie, mam nadzieję, że przeczytam kiedyś więcej!

Za egzemplarz dziękuję:
Ryzyko- Elle Kennedy

Ryzyko- Elle Kennedy

"Ryzyko" to moja pierwsza przygoda z tą autorką. Tak naprawdę miałam ochotę na jakiś lekki romans, który nie będzie kolejnym schematycznym erotykiem. Przekonała mnie delikatna okładka oraz opis. 

BRENNA to fajna bohaterka z charakterem. Jej marzeniem jest pracować w marketingu sportowym - dziedzinie zdominowanej przez facetów. Pracuje ciężko, analizuje statystyki i stara się nie wykorzystywać tego, że jej ojcem jest trenerem jednej z lokalnych drużyn. To typ dziewczyny, która chce udowodnić swoją wartość. Jednak rozmowa o pracę w stacji telewizyjnej nie idzie do końca po jej myśli. Dziewczyna w desperacji przyznaje, że kapitan konkurencyjnej drużyny hokejowej jest jest chłopakiem. To dla niej początek niezwykle skomplikowanej drogi, na której pozna zarówno wrogów, jak i przyjaciół. JAKE to typowy sportowiec z książek new adult. Jest pewny siebie, arogancki, zabawny i przystojny. Kiedy Brenna prosi go o wyjście na udawaną randkę, ten od razu korzysta z okazji i stosuje metodę "coś za coś". Z początku sam nie wie, dlaczego ta dziewczyna go intryguje, ale szybko odkrywa chemię, jaka powstaje między nimi. Problem jest jeden: co córka trenera przeciwnej drużyny, a takie związki nie mogą skończyć się dobrze.

Książka bazuje na często używanym schemacie - fałszywych randkach i nienawiści. Bohaterowie zaczynają od kłótni i wzajemnych oskarżeń. Z powodu ich poglądów oraz środowiska, pałają do siebie niechęcią, której źródłem jest po prostu hokej i podziały drużynowe. Kilka spotkań twarzą w twarz szybko pokazuje, że ta dwójka ma ze sobą wiele wspólnego, co mogłoby ich połączyć. Jednak droga do happy endu nie jest prosta, gdyż patrzą na nich znajomi oraz rodziny. Plotki o ich związku wywołują średnio pozytywne komentarze, co tylko powoduje kolejne problemy. Młodzi ludzie są niepewni tego, czy powinni angażować się w takie uczucia. Kłamstwo, jakie stworzyła Brenna, powoduje jednak, że nie mają wyjścia. Moment, w którym udawanie zmienia się w prawdę to kwestia chwili. Jednak moment prawdy, kiedy ujawnią się światu to krok, który zapoczątkuje wiele problemów i trosk.

Elle Kennedy dostarczyła nam ciekawą i lekką historię. Całość mi się podobała, choć uważam, że Jake zasługiwał na więcej uwagi, na większe rozbudowanie jego postaci. Brenna wykazuje się ciekawym tłem psychologicznym, widzimy zmiany, jakie w niej zachodzą oraz jej trudną sytuację. Natomiast Jake został nieco spłycony, jakoś nie do końca kupił moje serce. Podobało mi się to, że autorka wykorzystała wątek dyskryminacji kobiet w "męskich zawodach". Fajnie jest poczytać o tym, że kobiety też interesują się sportem i chcą się rozwijać w tej dziedzinie. Historia tej dwójki ma fajne tempo, bohaterowie nie rzucają się na siebie i nie zakochują na przestrzeni jednego rozdziału. Całość czytało mi się naprawdę dobrze, choć nie jest to nie wiadomo jak oryginalna książka. Według mnie to taka fajna "poczytajka" w klimacie sportowym :)

Za egzemplarz dziękuję:
Sentymentalna bzdura- Ludka Skrzydlewska

Sentymentalna bzdura- Ludka Skrzydlewska

"Dobry facet. To mi wyglądało na oksymoron."

"Sentymentalna bzdura" to kolejna książka z Wattpada, jaka ukazała się w ostatnim czasie na polskim rynku wydawniczym. Na ogół nie mam nic do książek z tego portalu, choć zawsze do nowych autorów podchodzę z dużym dystansem. Ten tytuł niezaprzeczalnie zwrócił moją uwagę okładką, a przekonało mnie wydawnictwo, które raczej w zdecydowanej większości trafia w moje gusta. Ciekawi jak było?

VERONIKA to dziewczyna ze wsi, która przeniosła się do dużego miasta. Jest dość charakterna, co przejawia się w nieustannym zmienianiu pracy, poszukiwaniu samej siebie i testowaniu życia. Choć otacza ją wielu ludzi, to ona jest samotna. Przeszłość, o której stara się usilnie zapomnieć, nie pozwala jej na związek. Swoim sposobem bycia wyrobiła sobie opinię "królowej śniegu", kobiety o zimnym sercu, niezdolnej do miłości. Jednak jej serce jest zdolne do miłości, tylko dziewczyna sama musi to w sobie odkryć. Osoba, która podkrada się do jej serca, to podstawiona randka, którą aranżuje nieświadomie sama Veronika. HENRY jest prawnikiem, który również ma za sobą trudną przeszłość. Kiedy jego brat wspomina o przyjaciółce w potrzebie, on bez wahania postanawia wejść w plan udawanego chłopaka. Wesele oczami Henrego nie jest takie beztroskie, jak mogłoby się wydawać. Spostrzegawczy umysł prawnika szybko wychwytuje spojrzenia, gesty oraz ostre zdania, jakie kierują się w ich stronę. To wszystko rozpoczyna sprawę wielu tajemnic, które doprowadziły do tego, że Veronika opuściła rodzinne strony.

"Sentymentalna bzdura" okazała się nie tylko romansem, ale książką wielu ciekawych wątków. Historia miłosna nie jest błaha, ani przewidywalna, co dostarcza nam podwójnej radości z lektury. Obserwujemy losy nie tylko dwójki głównych bohaterów, ale całej rodziny i środowiska Veroniki. Brnąc przez kolejne rozdziały zastanawiamy się, jakie jeszcze tajemnice odkryje nam jej przeszłość. Do połowy książki czytałam jak najęta, naprawdę mocno się wciągnęłam. Dalej dały się we znaki przedłużone opisy, sztywne dialogi oraz kilka błędów, które często pojawiają się wśród debiutantów. O ile główna bohaterka na początku z łatwością skradła moje serce, o tyle później fakt, że ciągle była w centrum uwagi, już mnie irytował. Ludka zaczęła bardzo dobrze, ale zbyt mocno wsiąknęła w sprawy wokół dziewczyny. Myślę, że usunięcie kilku pomniejszych scen oraz przyspieszenie końcowej fabuły to byłoby coś, dzięki czemu oceniłabym tę książkę o wiele lepiej. Pomimo pewnych niedociągnięć, całość odebrałam raczej pozytywnie. Historia mnie zaciekawiła, a kilka fragmentów, kiedy naprawdę mocno się śmiałam, to solidny plus. Podobało mi się to, jak w miarę sprawnie autorka połączyła wiele wątków, co nie zawsze udaje się początkowym pisarzom. Henry mimo wszystko podbił moje serducho, więc zdecydowanie dam kolejną szansę tej autorce!

"Nie mów ani słowa o tym, że jesteśmy ze sobą blisko. Możesz co najwyżej chcieć seksu, 
nic więcej. A tego, bardzo mi przykro, ode mnie nie dostaniesz. Ja… Ja nie 
robię takich rzeczy. Nie chodzę do łóżka z facetami, których ledwie znam, rozumiesz?"

Za egzemplarz dziękuję:

Architekci śmierci- Karen Bartlett

Architekci śmierci- Karen Bartlett

"Tworzyli projekty instalacji do masowych mordów i likwidacji zwłok z takim 
zaangażowaniem, że można ich nazwać inżynierami Holocaustu. 
Aż do końca II wojny światowej snuli tak fantastyczne plany zagłady, że 
nawet SS nie było w stanie ich zaakceptować".

Tematyka holocaustu jest tym, co ostatnio czytam chętnie. Mam taki okres w życiu, że bardzo intensywnie przeżywam takie książki, a refleksje tłoczą się w mojej głowie na długo po skończonej lekturze. Jak tylko zobaczyłam zapowiedź "Architektów śmierci" od razu chciałam to przeczytać. Byłam zaintrygowana i ciekawa tego, jak ktoś mógł/chciał/musiał wytwarzać takie narzędzia. Jak tylko zaczęłam czytać, tak wsiąknęłam na dobre.

Historia zaczyna się od wspomnienia Hartmuta Topfa, który 22 marca 2017 roku był gościem honorowym w obozie Auscwitz. Poznajemy jego powiązania z firmą "Topf&Sohne" i jego wyobrażenie na temat jej działalności. Okazuje się, że ten mężczyzna przez całe życie żył ze swego rodzaju piętnem, jakie dostarczyło mu jego nazwisko. Sam Hartmut nie miał nic wspólnego z działalnością swoich krewnych, ale był z nimi kojarzony. To właśnie to nazwisko widniało na wielu piecach krematoryjnych używanych do masowej zagłady. Krótko poznajemy więc historię lalkarza, miłośnika teatru, który po wielu latach odwiedza miejsce zbrodni. 

Historię rodziny Topf śledzimy niemalże od samego początku. Poznajemy poszczególne osoby, to czym się zajmowały, jak doszło do tego, że założyły firmę. Wszystko to opisane jest w niezwykle klarowny, dokładny i chronologiczny sposób. Autorka pilnuje dat i przypisów, dzięki czemu wiemy, że są to informacje prawdziwe. Najbardziej interesującym momentem w książce jest analiza działalności firmy i chwili, w której podjęli się współpracy z SS. Karen niezwykle dokładnie opisuje nam rolę poszczególnych osób w tym przedsięwzięciu i przedstawia różne poglądy na tematy sporne. Dowiadujemy się, że początkowa fascynacja tematem masowych krematoriów nie wyszła tak naprawdę z inicjatywy właścicieli firmy, ale ze strony ich pracownika: Kurta Prufera. 

Bardzo podobało mi się wykonanie tej książki, to jak została napisana. Dostajemy tu nie tylko "puste" fakty historyczne, ale też analizę psychologiczną postaci i informacje na temat zwyczajów i praw, jakie obowiązywały w tamtych latach. W odpowiednich momentach autorka również przedstawia wypowiedzi więźniów obozowych, odpowiednio tłumacząc różne procesy i decyzje. Jedyną kwestią, która mnie lekko drażniło było to, że pewne wypowiedzi pojawiały się kilka razy. Miałam wrażenie, że przecież już to czytałam, choć z drugiej strony, kiedy pojawiały się one kolejny raz, to były omawiane w inny sposób, z innej perspektywy. Ponadto całość wydana jest w świetnej twardej oprawie, ze zdjęciami w środku i naprawdę fajnymi kartkami. 

Uważam, że nie powinnam Wam pisać tutaj za dużo. Tę książkę należy przeczytać osobiście, samemu przeżyć te emocje i przetrawić w swojej głowie tak ciężki temat. Opisy pomysłów na coraz doskonalsze piece, opisy spalania ciał, sposobów na niwelowanie smrodu z kominów... to coś, co zdecydowanie Was zaszokuje. Najbardziej pewny jest fakt, że nie jest to lekka, ani w pewien sposób nie jest to przyjemna książka. "Architekci śmierci" o świadectwo o najgorszym z aspektów holocaustu: o zabijaniu, o paleniu zwłok, o brutalnym traktowaniu więźniów, o braku szacunku do drugiego człowieka. Mówi się, że "ludzie ludziom zgotowali ten los", a ta książka jest tego doskonałym przykładem. To ludzie budowali te maszyny. To ludzie brali w tym świadomie i dobrowolnie udział. Myślę, że właśnie świadomość tego postępowania była dla mnie największym przeżyciem emocjonalnym. Wydarzenia z tej książki, z tej historii są wprost niewyobrażalne. Ale należy o nich mówić, czytać, myśleć, aby być świadomym tego, co człowiek ze złymi motywacjami może wyrządzić innym.

Za egzemplarz dziękuję:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Iskierka czyta , Blogger