Wyścig z życiem- K. A. Zysk (PRZEDPREMIEROWO)

Wyścig z życiem- K. A. Zysk (PRZEDPREMIEROWO)

"Przecież los jest nam z góry pisany i nie da się go zmienić. Nawet gdybyśmy nie wiem
 jak mocno próbowali. Nie da się i tyle w temacie."

Na ogół nie czytam żadnych książek na Wattpadzie z wielu powodów. Jednak, gdy książka już się przebije i trafia do wydawców to jest szansa, że mnie zaciekawi. Tym razem autorka osobiście zaproponowała mi lekturę, a ja przekonałam się oczywiście z powodu motocykli. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ten tytuł zyska taką piękną, oryginalną okładkę. Olivię polubiłam od samego początku, więc szybko wczułam się w jej historię. Jak wypadła całość?

OLIVIA to młoda dziewczyna po studiach, która przeniosła się do Warszawy po stracie przyjaciela. Dziewczyna pracuje, jest odpowiedzialna i stara się ruszyć dalej. Pewnego dnia przyjaciółka zabiera ją na imprezę motocyklową, co wywołuje w niej falę wspomnień. Nowa znajomość z przystojnym mężczyzną staje pod znakiem zapytania, gdy w grę wchodzą urazy z przeszłości. IGOR to facet, który jeszcze się nie wyszalał. Motocykle to jego pasja, a przygodny seks to sposób na dobry weekend. Chłopak nieco się zmienia, kiedy na jego drodze staje zupełnie inna dziewczyna. Mimo wszystko popełni on wiele błędów, które pokażą mu, że utrzymanie takiego związku to ciężka praca. Ta dwójka przejdzie przez wiele dróg, a zakończenie nie będzie takie proste.

Język powieści jest dość prosty, przez co książkę czyta się szybko i lekko. Jest to romans z wątkiem straty, tajemnic, barier, pełen wzlotów i upadków. Główna bohaterka zaplusowała mi swoją stabilnością charakteru. Poznajemy ją jako dziewczynę z zasadami, kobietę uczuciową, kogoś pewnego swoich uczuć. I taka pozostaje do końca. Choć miłość ją lekko zmienia, to nie sprawia, że z normalnej dziewczyny dostajemy nagle totalnie inną bohaterkę. Igor nieco mnie irytował, momentami wydawał się zbyt porywczy i samolubny. Zależało mu na kobiecie, ale nie do końca potrafił ją wysłuchać czy porozmawiać. Nawet życiowy zwrot akcji nie wywołał w nim większych przemyśleń. Choć na koniec obronił się swoim zachowaniem, to wyjątkowo był to motocyklista, który nie zawrócił mi mocno w głowie. Podobnie rzecz miała się z przyjaciółmi naszych bohaterów. Nadia to naprawdę dobra koleżanka, która wnosi ciekawe wątki fabularne. Za to Rafał wydawał się zbędny i wciśnięty na siłę. Miałam wrażenie, że tylko drażnił głównego bohatera. W książce pojawia się jeszcze jedna, bardzo ważna fabularnie postać, która sieje mocny zamęt. Całość sprytnie się łączy, przez co książka nas wciąga i intryguje.

"Wyścig z życiem" to debiut polskiej autorki pod pseudonimem, który według mnie jest godny polecenia. Książka nie uniknęła niewielkich minusów, a styl pisarski nie jest do końca wyszlifowany, ale w tym wszystkim widać jest jakiś potencjał. Cenię sobie to, że K. A. Zysk podjęła się tematyki motocyklowej, która nie jest popularna wśród polskich autorek. W tej kwestii zrobiła rozeznanie, serwując nam opisy różnych trików motocyklowych oraz detali takich jak marka i model maszyny. Nie jest to książka motocyklowa bez motocykli. Wątek romansu jest lekko przewidywalny dla kogoś, kto ma za sobą już dużo książek tego typu. Jednak Olivia jest na tyle fajną postacią, że i tak czytałam to z ciekawością. Myślę, że takie debiuty to nadzieja na kolejne dobre książki w Polsce. To historia pełna tragizmu, bólu, szczerości, nowych szans i radości. Czytelnik znajdzie tu wachlarz uczuć, przez co miło się wspomina tę historię. Ja jestem za!

PREMIERA 23.06 pod patronatem Iskierka_czyta.

Za egzemplarz dziękuję Autorce.
QualityLandia- Marc-Uwe Kling

QualityLandia- Marc-Uwe Kling

"Przypadki już nie istnieją. Nie. Większy zastrzyk finansowy na jakiś zbożny cel 
tu czy tam może zdziałać cuda, i to nie tylko w polityce."

Jeśli odpowiednikiem udanego romansidła jest potrzeba dużej ilości chusteczek, to w tym przypadku musicie naszykować co najmniej dobry popcorn. Od pierwszych stron ta książka jest jak dobry serial. Autor zaczyna od świetnego stylu pisarskiego i totalnie nowej, ciekawej i świeżej tematyki. Dodatkowym plusem jest fakt, że pisze on o przyszłości (dla nas jeszcze nieznanej), jednocześnie parodiując sytuacje z obecnych czasów, które kojarzymy w poszczególnych wątkach. Zaintrygowani?

Głównym bohaterem jest Piotr Bezrobotny. Piotr wbrew swojemu nazwisku ma zawód: jest złomiarzem. Jednak jego praca nie jest taka, jak oczekuje tego system. Mężczyzna w ramach swojego zakładu zobligowany jest do niszczenia wszelkich popsutych urządzeń, gdyż naprawy w QualityLandii są zabronione. Wykorzystuje on fakt, że nikt nie sprecyzował dokładnie, kiedy powinno nastąpić takowe zniszczenie. W ten sposób, w tajemnicy, Piotr posiada w swojej piwnicy kilka ciekawych maszyn. Jego bunt wobec utartego systemu zaostrza się, kiedy otrzymuje bardzo osobliwy przedmiot, którego nie zamawiał i którego nie potrzebuje. Okazuje się, że zwrócenie produktu do sklepu TheShop nie jest wcale takie łatwe. Od tego rozpoczyna się niezwykle zagmatwana przygoda, która wywoła w Was mnóstwo emocji...

Wspaniałe w tej historii jest to, że poznajemy tutaj nie tylko dzieje poszczególnych osób, ale też przedmiotów. Tak naprawdę niektóre z maszyn z piwnicy Piotra, są pełnoprawnymi bohaterami. Totalnie ciekawą i niezwykle zabawną jest historia przedmiotu, którego bohater stara się pozbyć. Przyznaję, że śmiałam się nie raz, a ulubione fragmenty zaznaczyłam sobie w książce znacznikami. Sam Piotr jest bohaterem nietuzinkowo zbudowanym: facet, któremu teoretycznie w życiu nic nie wychodzi. Społeczeństwo uznaje go za wyrzutka, podczas gdy on sam czuje się ofiarą społeczeństwa. To postać niepozorna, która z biegiem kolejnych rozdziałów odkrywa nam swoje dobre strony. Uważam, że ta historia zyskała bardzo wiele dzięki temu, że nie jest to postać wyidealizowana, nie jest to osoba z elitarnego i uprzywilejowanego środowiska, jak to bardzo często bywa w książkach. Piotr odnosi swoje porażki i pewne sukcesy. Jednak wszystko, co pokazuje nam ta postać wydaje się być realne i nieprzerysowane. 

"QualityLandia" to powieść niezwykle osobliwa, która z jednej strony bawi, z drugiej strony przeraża. Marc-Uwe Kling w ciekawej, rozrywkowej historii porusza też tematy niezwykle ważne. Coraz większa automatyzacja przeróżnych sfer z naszego życia obecnie wydaje się nieszkodliwa i przyjemna. Ta książka otwiera nam oczy na to, co dzieje się z naszymi danymi w sieci i do czego to wszystko może doprowadzić. Jednym z głównych wątków w tej książce jest fakt, że maszyny zastępują pracę ludzką, jednocześnie odbierając ludziom cel i poczucie przydatności. Autor świetnie opisuje też rozwój superinteligencji i stawia poważne pytanie: czy maszyny będą rządzić światem? Gdybym mogła porównać tę książkę do czegoś, to na myśl przychodzi mi serial Black Mirror. To historia, która potrafi rozbawić, ale pozostawia w nas zalążek strachu i wizję tego, jak to wszystko może się potoczyć. Temat niezwykle ważny i ciekawy!

Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, co pochłonęłoby mnie bez reszty. Doprawdy rzadko się zdarza, żebym od razu po skończeniu lektury otwierała laptop, żeby podzielić się z Wami przemyśleniami. Całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie i bardzo się cieszę, że zdecydowałam się wziąć tę książkę do oceny. Czuję się jednocześnie rozbawiona, jak i poruszona. Momentami odnosi się wrażenie, że nie jest to powieść science-fiction. To coś, co zaczyna się już teraz, jeśli nie zaczniemy zwracać uwagi na to, co dzieje się wokół nas. Autor porusza nie tylko kwestie związane z elektroniką i mechanizacją, ale również analizuje zachowania społeczne. Stworzył powieść wielowątkową, która zachwyca od początku do końca. Myślę, że będzie to dla mnie książka, która znajdzie się w topce tego roku. Zdecydowanie polecam i uważam, że warto się zapoznać! 

"Dzisiejszym problemem jest przekonanie ludzkości by zechciała przeżyć"

Za egzemplarz dziękuję:

Dragon's Lair- Chantal Fernando

Dragon's Lair- Chantal Fernando

"Czuję się z nim bezpieczna, ale to pewne, że mną drugą stronę, 
stronę, której najwidoczniej nie znam."

To, że kocham książki o tematyce motocyklowej wie chyba każdy (a przynajmniej Ci, którzy tu systematycznie zaglądają). Przyczyna jest prosta: sama jeżdżę i to lubię. Poza tym niegrzeczni chłopcy, kluby, motocykle, tatuaże to coś, co całkiem nieźle działa na moją wyobraźnię. No i nie da się ukryć, że w Polsce bikerzy w zdecydowanej większości nie wyglądają tak jak w książkach... No ale wracając do tematu głównego zaraz opowiem Wam co nieco o tym tytule. Jak wyszło?

FAYE jest młodą kobietą, której życie zdominowały marzenia rodziców. Kariera, żelazne zasady i posłuszeństwo to coś, co towarzyszy jej od lat. Dziewczyna zatraciła się w tej rzeczywistości i przestała tak naprawdę być sobą. Dzień, w którym nakrywa idealnego chłopaka na zdradzie jest tym, który zmienia wszystko. Ta noc doprowadza do spotkania z jego starszym bratem, który zawsze był bliski dziewczynie. Faye szybko orientuje się, że towarzystwo wiceprezydenta klubu motocyklowego nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. DEX opuścił miasteczko w poszukiwaniu swoich korzeni i samego siebie. Odnalazł w klubie spokój i akceptację. Spotkanie uroczej sąsiadki sprzed lat, która wyrosła na prawdziwą piękność, jest dla niego okazją do dobrej zabawy. Nie wziął pod uwagę, że to spotkanie połączy ich na dłużej. 

Zaczynając od pozytywów to podobał mi się główny bohater. Dex to rasowy motocyklista jak na książki tego typu przystało. Trzyma się klubowego kodeksu honorowego, szanuje kobiety swoich braci, jest odpowiedzialny i w miarę rozgarnięty. Chantal Fernando pisze w dość  prosty sposób, przez co książkę czyta się bardzo szybko. Autorka zwraca naszą uwagę na kilka kluczowych bohaterów drugoplanowych, którzy pojawią się w następnych książkach. Zdecydowanie moją aprobatę zdobył Arrow, któremu będzie poświęcony kolejny tom. To postać z dużym potencjałem, więc jestem bardzo ciekawa tej historii.

Czas na minusy, których nie ukrywam jest dużo. Zacznę od tego, że w książce motocyklowej nie czuć tego czegoś. Autorka kojarzy jakieś hasła typowe dla klubów (prospekci, kuty, prezydent, chaptery), ale nie do końca umie pokazać ten klimat. Samych maszyn tutaj w ogóle jest mało, a ich opis jest tak minimalny, że aż tylko liźnięty dla zachowania pozorów. Cała struktura klubu jest okej, ale Chantal rzuca nam losowe osoby jako pionki bez większego wkładu w fabułę. Odniosłam wrażenie, że chce nam po prostu te postacie pokazać, żeby napisać kolejne książki. Ciężko się przywiązać bliżej do tych bohaterów drugoplanowych. Ponadto autorka w jednej książce wykorzystała tyle rozbudowanych wątków, że widać przesyt i niedokładność. "Dragon's Lair" nie ma nawet trzystu stron, a to co tutaj się dzieje to pomysły na przynajmniej dwie, dobrze rozbudowane powieści. Pomiędzy poszczególnymi rozdziałami jest bliżej nieokreślony upływ czasu. Raz jest to tydzień, raz miesiąc, a wszystkiego czytelnik musi domyślać się z jakiegoś kontekstu. Czytając czułam chaos, nie wiedziałam czy fabuła pędzi jak szalona, czy to po prostu kwestia przeskoków czasowych. Główna bohaterka jest cóż... pełna sprzeczności. Najzwyczajniej mnie irytowała i były momenty, w których zachowywała się jak dwunastolatka. Dodatkowym paradoksem są jej studia prawnicze i "pomoc" w klubowych sprawach, gdzie tak naprawdę jeszcze nie ma do tego uprawnień (zresztą jest to raczej chęć pomocy niż realna pomoc, a wątek wydaje się zapychaczem stron). Końcówka książki chwilami była jak streszczenie wydarzeń: autorka miała pomysł, ale coś bardzo spieszyła się z opisywaniem całości. Fabuła książki rozwija się, rozwija, aż nagle bam i koniec. Zdecydowanie wyszło to niechlujnie.

Książka ma wiele niedociągnięć, ale i tak wiem, że dam jeszcze tej serii szansę. Arrow chyba jako jedyny bliżej mnie zaintrygował, więc na bank zobaczę co dzieje się tam dalej. Całość czyta się naprawdę szybko, więc jeśli ktoś chce spróbować to jak najbardziej można. Nie twierdzę, że historia jest całkowicie słaba, po prostu jest niedopracowana i ma pewne braki względem konkurencyjnych tytułów (chociażby świetne "Reaper's Property"). Troszkę się zawiodłam, ale to jeszcze nie koniec. Mam nadzieję, że dalsze tomy okażą się lepsze :)

"W powodzeniu, że dobrzy ludzie umierają młodo, jest sporo prawdy."

Za egzemplarz dziękuję:

Zapomnieć o przeszłości- Samantha Young

Zapomnieć o przeszłości- Samantha Young

"Wypracowałam sobie system obronny przed pańską niedżentelmeńskością.
 Mój układ immunologiczny może nie wytrzymać uprzejmego traktowania z 
pana strony. Mogę zejść na skutek szoku."

O tej autorce słyszałam dużo, naprawdę dużo. Nie wiedzieć czemu, długi czas unikałam jej jak ognia. Bywa, że jestem mocno sceptycznie nastawiona do tego, co jest popularne aż za bardzo. Nie wiedziałam od której książki rozpocząć tę przygodę, więc mój problem rozwiązało Wydawnictwo Burda, oferując "Zapomnieć o przeszłości" do oceny. Jak wypadło?

ALEX po odkryciu tajemnicy ojca totalnie się załamała. Próbuje ułożyć swoje życie na nowo i lokuje swoje uczucia w mężczyźnie, który wydaje się być niedostępny. Momentami była mocno irytująca i głupia, ponieważ uparcie stawia swoje serce przed mężczyzną, który odtrąca ją na każdym możliwym kroku. Dziewczyna wręcz ściga Caine'a do samego końca, co chwilami wydaje się żałosne i desperackie. Paradoksalnie poza wątkiem miłosnym, Alexa jest bardzo mądra, zabawna, bystra, i naprawdę sympatyczna. CAINE jest facetem, który może przerażać. Początkowo wydaje się bardzo chłodny, niedostępny i zamknięty na nowe kontakty. Dopiero z czasem dostrzegamy jego drugie dno i zaczynamy rozumieć psychologię tej postaci. Jest uosobieniem uszkodzonego bohatera, czym kupił moje miękkie serducho. 

Ta książka to historia o dwóch uszkodzonych, złamanych życiem i niepewnych osobach. Ona chce się zakochać, a on nie sądzi, żeby na to zasłużył. Relacja tej dwójki jest skomplikowana i momentami dość mocno przedłużana na siłę. Mimo wszystko jest między nimi kilka pięknych i bolesnych chwil. W pewien sposób doceniałam to, jak Caine był zdeterminowany, aby udowodnić jej, że nie jest idealnym rycerzem, którym według niej mógłby być. Bardzo polubiłam sąsiadkę Caine'a. Wprowadziła ciekawe urozmaicenie do fabuły i pokazała nieco bardziej ludzką stronę tego mężczyzny. Ponadto dodała trochę humoru, którego ta historia naprawdę potrzebowała. 

Ogólnie byłam mile zaskoczona, że mimo minusów głównej postaci, podobała mi się ta historia. Całość ma swoje mniejsze czy większe mankamenty, ale złożona psychologia postaci sprawiła, że fajnie rozgryzało się poszczególne detale. Styl pisarski Samanthy Young okazał się niezwykle barwny, emocjonalny, uczuciowy, a jednocześnie lekki w odbiorze. Mimo, że nie polubiłam na początku Alex, to świetnie rozumiałam jej uczucia i sytuację życiową. Gdzieś tam, jako czytelniczka, rozumiałam jej desperacką potrzebę miłości. Książka nie trafi do grona moich ulubionych, ale zdecydowanie przekonała mnie do tej autorki. Jestem pewna, że nie będzie to ostatnia książka Samanthy, jaką przeczytałam. "Zapomnieć o przeszłości" jest ciekawą historią pełną emocji, dramatów,walki o lepsze jutro, a także miłości i tajemnic. Znajdziecie tutaj w sumie wszystko, czego można oczekiwać po dobrym romansie :)

Za egzemplarz dziękuję:



Księżycowe miasto. Część 2- Sarah J. Maas

Księżycowe miasto. Część 2- Sarah J. Maas

"Nie lękam się, bo moi przyjaciele są ze mną!"

Maas albo się kocha, albo nie czuje się tego czegoś. Od pierwszych stron "Szklanego tronu" ją pokochałam. Może nie tyle ją, co jej książki i styl pisarski. Kiedy słyszałam pierwsze negatywne komentarze na temat "Księżycowego miasta" to trochę się bałam, że Maas straci w moich oczach. Co prawda książka nie jest idealna, ale mój sentyment do autorki pozostał. Na dłuższą metę polubiłam Bryce i Hunta. Druga część tej książki według mnie była lepsza, gdyż więcej się tutaj działo. 

Historia w polskiej wersji podzielona jest mniej więcej w połowie. I od tej drugiej połowy zagłębiamy się już porządnie w wątek kryminalny. Przebrnęliśmy przez dość długi wstęp i w końcu coś ostrego zaczyna się dziać. Bohaterowie są coraz bliżej rozwiązania zagadki, a wszystko staje się podwójnie niebezpieczne. Mniej więcej od sześćdziesiątego rozdziału akcja nabiera już niezłego tempa i jest to właśnie ten moment, w którym już ciężko odłożyć książkę. Maas zdecydowanie poradziła sobie z książką dla dorosłych i rozpieszcza nas zabawnymi, kąśliwymi dialogami. Relacja między głównymi bohaterami nabiera mocy z biegiem stron, aż w końcu jest gorąco jak w piekle. W końcówce tej książki Maas nie oszczędza uczuć czytelnika i niestety są też różne ofiary w bohaterach. Dwie sceny były dla mnie tak mocne, że musiałam na chwilę odłożyć książkę by przetrawić to, co właśnie przeczytałam. Niesamowicie zżyłam się z tymi postaciami, więc były to dla mnie poważnie mocne przeżycia. 

"Księżycowe miasto" jest książką świetną, pomysłową i oryginalną. Ja ogólnie uwielbiam urban fantasy, więc Maas zyskała tutaj plusa. Minusem jest nieco jej objętość i zbędne przeciąganie pewnych wątków. Wątek kryminalny miał chyba być dzięki temu bardziej tajemniczy, a tak naprawdę szybko domyśliłam się sprawcy haniebnych czynów z początku książki. Samo szukanie winowajcy było zbyt zagmatwane, gdyż późniejszy opis motywów tej osoby i wyjaśnień był według mnie o wiele ciekawszy. Według mnie esencją tej zagadki nie było "kto", a "dlaczego". Podobało mi się to, jak zmieniała się w takcie całej książki Bryce. Nie da się ukryć, że droga od szalonej imprezowiczki do silnej kobiety była mega interesująca i dobrze przedstawiona. Hunt no cóż... dejta mi tego faceta! Postać nietuzinkowa, wielowarstwowa i totalnie charyzmatyczna. Chodzą głosy, że w oryginale przedstawiony jest jeszcze lepiej także no... ja tam uwielbiam tego pana. Co do tłumaczenia to niestety ucinanie dialogów i łagodzenie wypowiedzi bohaterów jest bardzo słabe. Mam wrażenie, że zawiodła mnie nie Maas, a tłumacz książki i wydawnictwo, które wyraziło na to zgodę. "Księżycowe miasto" jest początkiem nowej serii tej autorki, a ja zdecydowanie chcę więcej!

"I o to właśnie chodzi, Bryce. O to chodzi w życiu. By je przeżyć. By kochać. By pamiętać, że wszystko może zniknąć następnego dnia. Wszystkie te uczucia czynią życie o wiele cenniejszym."

Za egzemplarz dziękuję:

Warci ocalenia- Riva Scott

Warci ocalenia- Riva Scott

"Nie byłem księciem z bajki. Byłem pieprzonym diabłem w ludzkiej skórze, 
a słodka Emily niedługo się o tym przekona."

Riva Scott to polska autorka pod pseudonimem, która ma na swoim koncie już 3 książki. "Warci ocalenia" to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością i nie ukrywam, że skusiła mnie rekomendacja Gypsy Girl. Książkę wzięłam tak naprawdę w ciemno, więc nie miałam żadnych konkretnych oczekiwań przed lekturą. Miałam nadzieję na coś ciekawego i powiem Wam szczerze, że nie zawiodłam się.

AMY jest kobietą, która w swoim życiu przeszła bardzo dużo i jedyne, czego teraz pragnie to spokój. Jest właścicielką kwiaciarki w małym miasteczku, ma dwójkę świetnych przyjaciół i do pełni szczęścia brakuje jej tylko faceta. Jedna wizyta w rodzinnym domu zmienia wszystko. Jej świat wywraca się do góry nogami, a ona nie ma pojęcia, czy wyjdzie z tego cała i zdrowa. To bohaterka odważna i waleczna, która nie jeden raz zaskakuje. Jest jeszcze dwóch tajemniczych facetów, których szczegółowo Wam nie opiszę, by nie zdradzać za wiele. Każdy z nich ma swoje "drugie ja", swoje tajemnice i skomplikowaną przeszłość. W pewnym stopniu każdy z nich skradał moje czytelnicze serce, co jest nieco dziwne, gdyż nie są to grzeczni i idealni panowie. Riva Scott nieźle miesza swoim czytelniczkom w głowie!

Fabuła książki pędzi, pędzi, wciąga nas i nie zwalnia. Tak naprawdę w książce od samego początku coś się dzieje, przez co nie chce się jej odkładać. Całość czyta się niezwykle dobrze (ciekawe wydarzenia i dobre pióro do naprawdę super połączenie) co sprawiło, że przeczytałam książkę w jeden dzień. Na ogół jest tutaj kilka wątków, których się z góry domyśliłam, ale i tak udało się mnie zaskoczyć paroma detalami. Autorka świetnie pokazuje tą historię z perspektywy trójki bohaterów. Całość łączy się niczym sprytnie poukładane puzzle. Widać, że Riva Scott miała pomysł na tę książkę i wykonała go w stu procentach. Znajdziecie tutaj nietypową historię miłosną, nutkę mafijnego dreszczyku i spektakularne zakończenie. Mega mi się podobało, zdecydowanie polecam :)

"Był jak najgorszy z narkotyków, jak kolejna działka dla ćpuna, lub kolejny kieliszek 
dla alkoholika. Przerażał mnie, gdyż przez niego stawałam się bezbronna i podatna
 na ten urok niegrzecznego chłopaka."

Za egzemplarz dziękuję Autorce.

Płacz- Marta Kisiel

Płacz- Marta Kisiel

"- Podziękował! No, to kujmy, jak to się mówi, żelazo,
 póki nam młotka nie zapierdolili, nie?
- Znaczy w sensie: ruszmy dupy?"

Pierwsze dwa tomy tego cyklu zapewniły mi naprawdę dużo śmiechu. Zaczęłam przekonywać się do tego, że Marta Kisiel to gwarantowany sposób na świetną książkę. W zasadzie nie będę ukrywać, że w tej kwestii nic się nie zmieniło. "Płacz" okazał się równie dobry, co poprzednie pozycje. 

Nie chcę zagłębiać się w fabularne aspekty tego tomu gdyż myślę, że tym razem bardzo łatwo o duże spojlery. Powiem Wam jedno: dzieje się. Pojawia się tutaj kilkoro nowych bohaterów, a także wracają pewne osoby z początków tej historii. Siostry Bolesne stają przed nowymi, trudnymi wyzwaniami, a całość jest momentami zarówno zabawna, jak i straszna. "Płacz" zabiera nas w tereny Gór Sowich, co jest cudowną wycieczką dla naszej wyobraźni. Autorka w cudowny sposób łączy opis przyrody z nawiązaniem do historii. Kolejny raz książka jest bardzo dobrze dopracowana i każdy detal ma znaczenie. Czytając byłam przekonana, że żadne ze zdań nie znalazło się tam przypadkiem. To się naprawdę dobrze czyta!

Ta książka jest zamknięciem Cyklu Wrocławskiego i niejako jego wisienką na torcie. Fabularnie określiłabym ją najlepszą z całej trójki, ale mam jedno małe zastrzeżenie: ilość wątków przełożona na ilość stron. Ta historia była naprawdę dopracowana, ale niewiele ponad trzysta stron to dość mało, by to wszystko nie przytłoczyło czytelnika. Miałam naprawdę silne wrażenie, że wszystko jest aż za dokładne, aż za pełne. Gdyby rozpisać to w nieco obszerniejszy sposób, to zdecydowanie łatwiej i lepiej by się czytało. Bohaterowie w tej książce nabierają ostatecznych kształtów i stają się wyraziści, dopracowani i interesujący. Całość to świetna fantastyka osadzona w pięknych, malowniczych, polskich krajobrazach. Marta Kisiel totalnie kupiła mnie tymi książkami i jestem pewna, że teraz sięgnę po coś więcej jej autorstwa!

"- Co za skur...- Dziecko!
- Przecież sama pani klnie!!!
- Ale po łacinie, jak przystało damie."

Za egzemplarz dziękuję:


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Iskierka czyta , Blogger