Więź- Anna Lewicka

"- Wiesz, nie miałam o czym z nimi gadać. Z moimi rówieśnikami znaczy. A nawet 
kiedy próbowałam, odnosiłam wrażenie, że w ogóle mnie nie słuchają. - Zaczerwieniła 
się. - Ale wiem, że ja tam nie pasuję. Oni uważają mnie za dziwaczkę. Kto by się 
chciał z taką użerać, jeśli nie musi?"

Ostatnio znowu przekonuję się do polskich autorów. Był czas, kiedy spotkałam naprawdę wiele rozczarowań i przestałam po nich sięgać. Jednak kiedy zobaczyłam tak piękną, delikatną okładkę u wydawnictwa Jaguar, to musiałam się skusić. Byłam przekonana, że będzie to mocno typowa młodzieżówka, tak jak większość książek z tego wydawnictwa. Dużym i bardzo pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, że główna bohaterka ma ponad 20 lat i jest początkującą studentką. Jak oceniam całość?

Autorka wie jak zaintrygować czytelnika. Zaczyna dość niepozornie i lekko. Dziewczyna idzie w las, średnio przygotowana i zagubiona. Jej celem jest tajemniczy punkt, a po kilkunastu stronach jesteśmy świadkiem trwożącej sceny. Od momentu, kiedy życie ratuje jej miejscowy samotnik całość akcji robi się jeszcze ciekawsza. W tym momencie zostają wplecione dodatkowe, ciekawe wątki, a co najciekawsze: słowiańsko-nordyckie wierzenia. Pani Lewicka wykazuje się dość szczegółową wiedzą na ten temat, a całość obraca w ciekawą powieść romantyczną. Wszystko to w otoczeniu zabawnych dialogów, nowoczesnego słownictwa pomieszanego ze staropolskimi wyrażeniami oraz pięknych opisów bieszczadzkiej przyrody. 

ALICJA to studentka, która nieco odstaje od swoich rówieśników. Od najmłodszych lat została wychowana w wierze w starych bogów. Nie obchodzi klasycznych, chrześcijańskich świąt, a tylko te, które są szczególne dla jej religii. Ponadto... wierzy w magię i moc natury. W wolnym czasie nie zajmuje się jedynie plotkami z Internetu, ale też obrzędami, które mają zmieniać bieg wydarzeń. Pewnego dnia postanawia przetestować działanie magicznego amuletu, jaki powierzyła jej ciotka. Wybiera się w Bieszczady, aby odnaleźć jakieś szczególne miejsce. Nie spodziewa się, że ta wycieczka poważnie zagrozi jej zdrowiu oraz przyniesie jej miłość. WIKTOR to samotnik, który wybrał otoczenie lasu i towarzystwo psa z wielu powodów. Ma szczególne poglądy, jest nieśmiało oraz boryka się z pewnym poważnym problemem. Dodatkowo ciągnie się za nim złe wydarzenie, które mocno zmieniło jego życie. Kiedy wyrusza na codzienny spacer nie spodziewa się, że spotka dziecko, które będzie potrzebowało jego pomocy. Jeszcze bardziej nie spodziewa się, że to dziecko okaże się drobną kobietą, która podbije jego serce. 

Książka wciągnęła mnie tak naprawdę od samego początku. Akcja rozpędza się powoli, a następnie utrzymuje naprawdę wysoki i ciekawy poziom. Największym zaskoczeniem było dla mnie interesujące pokazanie wierzeń oraz symboliki. Główny bohater ma intrygujące tatuaże, które pełną są ważnych dla niego przekazów. Główna bohaterka musi ukrywać się ze swoimi przekonaniami, aby nie zostać wyśmianą przez społeczeństwo. W tym wszystkim pewien smaczek, który kupił moje serce. W książce pojawia się wątek wilkołaków, który totalnie mnie rozłożył! Pierwszy raz spotkałam się z tak oryginalnym rozwiązaniem, które nie opiera się na stereotypowej przemianie w wilka. Cud, miód i orzeszki. Książka nieco skojarzyła mi się z "Szeptuchą", ale miałam wrażenie, że tutaj to wszystko zostało nam podane w lepszy i bardziej naturalny sposób. W książce Miszczuk czułam się nieco przytłoczona tymi słowiańskimi wierzeniami, które czasami były wciśnięte na siłę. Anna Lewicka serwuje nam interesującą historię miłosną, która nie jest idealna i bezproblemowa. To wszystko w pięknym i magicznym otoczeniu, które pożera czytelnika bez reszty. Ja jestem zdecydowanie na tak!

"Podjął decyzję. Nie. Właśnie przed chwilą po raz kolejny ujawniła się jego prawdziwa natura.
 Pal licho, że dziewczyna była taka młodziutka, pal licho, że taka niedoświadczona. (...) Nie
 mógł jednak zacząć czegoś, czego nie będzie mógł skończyć. Dobrze wiedział, że ta znajomość 
nie może trwać dalej, nie ma najmniejszej racji bytu."

Za egzemplarz dziękuję:

4 komentarze:

  1. Te słowiańsko-nordyckie wierzenia - normalnie wisienka na torcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie historie więc chętnie skuszę się na nią :)
    Pozdrawiam :)
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z polskimi autorami wciąż jestem trochę na bakier, ale staram się dawać szansę. Może dodam ją do listy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że z czasem dam szansę tej książce, szczególnie że co raz bardziej przekonuję się do polskich autorów. Mam lekki problem z tymi całymi wierzeniami, bo nie jestem pewna, czy mi się to spodoba. Jednak całość wydaje się intrygująca, więc w sumie czemu nie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Iskierka czyta , Blogger