Wiatrodziej- Susan Dennard

„ - Gdzie ten cartorriański kuter?
- Na dnie morza. 
Kłamstwo wielkie jak stąd do Venazy. To dobry moment, by Safi wkroczyła do akcji.
 W końcu ona tez potrafiła grać w tę grę.
- Tam, gdzie twoja uroda i młodość?”

Witajcie moi Drodzy na kolejnej recenzji! Niestety, ale czuję, że wyniki w tym miesiącu będą słabe (w wersji naprawdę słabe). W skrócie powodem jest sesja, plus kilka innych obowiązków, jakie teraz mnie obsiadły. Nie będę się jakoś szczególnie usprawiedliwiać, tylko po prostu powiem Wam szczerze co takiego dzieje się w "Wiatrodzieju". Zakładam raczej, że większość zainteresowanych, która tutaj zagląda czytała już pierwszy tom serii. Ale na spokojnie, nie będzie żadnych spoilerów. Po prostu chciałam Wam powiedzieć, że w mojej opinii ta część dużo nadrabia i jest o wiele lepsza. W sumie znalazłam mniej minusów, a bohaterowie stali się jakby mniej irytujący. Ciekawi co dalej?

Zacznę może od mini krytyki, bo jej będzie stosunkowo niewiele. Kwestia, która mnie lekko rozczarowała to fakt, że bohaterowie książki nadal nie "osiedli" w jednym miejscu, ale w trakcie niemal całego tomu non-stop się przemieszczają, uciekają, chowają i tak dalej (i jeszcze dalej). Szczerze liczyłam na to, że skoro Safi miała towarzyszyć cesarzowej to poznamy jakieś dworskie intrygi, a autorka opisze nam nieco więcej o budynkach, miastach i życiu społeczeństw. A tak to nadal obraz książki znamy tylko z krótkich wrażeń dotyczących tego, co działo się na ulicach odwiedzanych miast oraz tego, jakie były przygody postaci. No i magia, magia i magia. Mam nadzieję, że bohaterowie w trzecim tomie (chociaż niektórzy!) w końcu się spotkają, spędzą ze sobą trochę czasu, a ja będę mogła poczytać trochę o tym jak toczy się życie w miasteczkach i dworach.

Czas na moje klasyczne dwa słowa o wydaniu. Uwielbiam okładki SQN, ale jakoś tym razem średnio podobała mi się kolorystyka. Niebieski był taki cudowny, a nuta pomarańczu na tym tomie jakoś średnio pasowała mi do tej książki. Wszystko utrzymane jest jednak w dobrej jakości no i jest MAPKA, która jak zwykle bardzo pomagała się odnaleźć.

Bohaterowie? Tak ja wspominałam rozwijają się w pozytywnym sensie. Safi przestaje być taka lekkomyślna i swawolna jak była w pierwszym tomie. Mam wrażenie, że po wydarzeniach, które ją spotkały dorasta, przez co bardzo miło czyta się jej fragmenty. Najciekawiej zaczyna dziać się wokół Iseult, która powoli odkrywa swoją naturę. Ciekawa jestem jak potoczy się dalej jej wątek oraz fakt, że Więziodziejka nawiązałą pewnego rodzaju kontakt z Krwiodziejem. Ten typ z kolei okazuje się nie być typowym, złym charakterem. Możemy poznać jego pochodzenie, skryty charakter oraz garść pozytywnych cech. Zaskakuje i to mocno. Zapewne ciekawi Was co z Merikiem, czyli tak naprawdę głównym bohaterem? Niestety nadal mnie w sobie nie rozkochał. W tym tomie jego fragmenty czytało mi się najmniej ciekawie, ponieważ chłopak z pewnych powodów zaczyna ukrywać się w rodzinnym mieście. Poznajemy więc dużo faktów jakby z boku, z dystansu, nie znamy pełnej wersji wydarzeń. Najciekawiej jest pod koniec, kiedy dzięki Merikowi poznajemy pewne tajemnice miasta Lovats oraz garść informacji na temat jego siostry, Vivii. Postacie mimo wszystko nie zanudzają, a wręcz zachęcają do przewijania kolejnych stron i zarywania nocek.

Po przeczytaniu "Prawdodziejki" pisałam, że OK, niby książka fajna, ale bez szału. Byłam przekonana, że "Wiatrodzieja" kupię dla zasady, żeby go po prostu kupić. I że okaże się słaby. Że przyjdzie taki czas, gdzie napiszę Wam niestety (lub stety, skoro wszystkie książki zachwalam) jakąś negatywną recenzję. Ale Susan Dennard jednak wkupiła się w moje łaski, zaskoczyła mnie. Książka mnie wciągnęła i zdecydowanie będę teraz czekać na moment, kiedy ukaże się "Krwiodziej". Niestety, ale w tym miejscu muszę Wam polecić kolejną serię. Dla tych, którzy jeszcze nie kupili, a się nad tym zastanawiają mam informację- szykujcie się na wydatki, bo jednak okazuje się, że warto mieć te egzemplarze na półce!



"Wszystko na tym świecie ma wiele kolorów- przypomniała sobie
słowa Cadena- wiele odcieni szarości  niemieszczących się w twojej
czarno-białej wizji świata, w której istnieje tylko prawda lub fałsz"

11 komentarzy:

  1. Aaaa spoilery, uciekam! Wrócę, jak w końcu nadrobię pierwszą część xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma takich znowu spoilerów poza tym, co jest już na okładce :D
      Już dawno Ci mówiłam "przeczytaj Prawdodziejkę" :P

      Usuń
  2. Ja jednak sobie odpuszczam tę serię, nie ciągnie mnie do niej a mam mnóstwo innych, które chce kupić.
    Znów muszę pozachwycać się Twoim zdjęciem *.* To pierwsze podoba mi się najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie, że chociaż fotki się jakoś udały. Trzy dni szukałam kwiatka pasującego kolorystycznie :D

      Usuń
    2. Haha, te poświęcenia dla ładnych zdjęć <3 :D

      Usuń
  3. Po Twojej recenzji mam problem z Wiatrodziejem. Prawdodziejka mnie nie przekonała chociaż pisząc jej recenzję pisałam, że jestem ciekawa co dalej. Po zastanowieniu uznałam, że chyba jednak szkoda czasu, a tutaj okazuje się, że kontynuacja może być lepsza! Mam teraz dylemat, póki co nie kupię, ale dam szansę i chociaż przemyślę decyzję, nie przekreślając Wiatrodzieja na starcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym polecała się jednak skusić, może kiedyś natrafisz na jakąś promocję! :)

      Usuń
    2. Właśnie na to liczę! Jeśli uda mi się gdzieś dostać w promocji to przeczytam, jeśli nie to trudno :)

      Usuń
  4. a mi się okładka podoba, chociaż normalnie nie jestem fanką pomarańczowego :D zgadzam się, że Wiatrodziej był o lepszy niż Prawdodziejka. teraz tylko czekać na Krwiodzieja :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie sięgnę po tą książkę jak tylko nadrobię pierwszą część :D

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam zamiar przeczytać. Narazie 1. tom leży na półce, ale niedługo się za niego zabiorę 😊

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Iskierka czyta , Blogger