Milion nowych chwil- Katherine Center

"Nie można naprawić wszystkiego. Nawet w przybliżeniu. Ale można szukać 
powodów do wdzięczności. Powiem więcej: można starać się je stwarzać".

Na ogół bardzo rzadko czytam książki obyczajowe, ciężko jest mnie zainteresować. Tym razem to było jakieś przeczucie, bo okładka niczym się nie wyróżniała, ale jednak skusiłam się na przeczytanie opisu, który mocno mnie zaintrygował. Dałam szansę i uwierzcie mi: niesamowicie bardzo się cieszę, że to zrobiłam! 

MARGARET miała w życiu niemalże wszystko: szansę na nową, niesamowitą pracę, przystojnego chłopaka z aspiracjami do zaręczyn oraz poukładane życie. Choć do ślubu nie było jej śpieszno, to z ekscytacją czekała na ten dzień, w którym usłyszy magiczne pytanie. Nie spodziewała się jednak, że jeden z najlepszych dni w jej życiu zamieni się w koszmar. Wypadek samolotowy spowodowany przez narzeczonego zmienia wszystko: dziewczyna musi zmagać się ze swoim zdrowiem, a on z ogromnym poczuciem winy. Związek wisi na włosku, wracają rodzinne tajemnice, a Margaret ma ochotę się poddać. Jak zakończy się ta historia? 

Ta książka jest cudowna i pozostawia czytelnika z przekonaniem, że w życiu wszystko może się jakoś poukładać, zostawia nas z nadzieją. Główna bohaterka to mądra kobieta, która przeżywa różne etapy po wypadku. Szok, niedowierzanie, bunt oraz akceptację. Uczy się samej siebie na nowo zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. W tym wszystkim wyrabia sobie również opinię o otaczających ją ludziach: dostrzega prawdziwe oblicze swojego chłopaka, odkrywa tajemnicę matki, odzyskuje po latach kontakt z siostrą, dostrzega szczyptę dobra w gburowatym rehabilitancie. Najbliżsi potrafią oddalić się w bardzo krótkim czasie, a nieznajomi okazać się ogromnym wsparciem w trudnych chwilach. 

"Jeżeli nie wiesz, co zrobić dla siebie, zrób coś dla innych".

Autorka w bardzo piękny sposób pokazuje trudy szpitalnej rekonwalescencji i rehabilitacji. Pisze obrazowo, ale nie na tyle szczegółowo, aby zniesmaczyć czytelnika. Dowiadujemy się jak to jest słyszeć informacje na swój temat zza ściany, jak cieszyć się małymi sukcesami w postaci samodzielnej toalety oraz jak odnosić pierwsze, wielkie sukcesy na sali ćwiczeń. Od samego początku kibicujemy głównej bohaterce w dobrych momentach oraz płaczemy razem z nią, kiedy życie lub rodzina ją zawodzi. Wszelkie dobre dusze i uprzejme osoby, jakie napotyka na swojej drodze są jak światełko w tunelu i mnie przypominały kultowy klimat z filmu "Nietykalni". Dawno nie byłam tak mocno pewna tego, że daną książkę przeczytam jeszcze kolejny i kolejny raz. Poleciłam ją już mamie i siostrze, a obie były równie zafascynowane. Według mnie to pozycja obowiązkowa, jedna z najlepszych ostatnich premier, coś, co warto mieć na swojej półce!

"Ale jedno widziałam na pewno: im więcej doznawałam smutków, tym większa była moja zdolność do odczuwania radości. O pewnej rzeczy nie możemy się dowiedzieć, dopóki życie nie da nam porządnie w kość; dzięki temu stajemy się lepsi. Jestem lepsza, ponieważ przetrwałam".

Za egzemplarz dziękuję:



2 komentarze:

  1. Rzadko kiedy czytam obyczajówki – wolę lektury, których akcja jest nieco żywsza... ale ta jakoś mnie zaciekawiła. Lubię taką tematykę, więc może się skuszę, zwłaszcza po tak pozytywnej recenzji ;)

    Pozdrawiam cieplutko^^
    Książki bez tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobnie - patrzę nieufnie na tytuły obyczajowe, a ostatnio jak sięgnęłam byłam zaskoczona ilością emocji, jakie ta książka wywołała. Zdecydowanie warto się raz na jakiś czas przełamać :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Iskierka czyta , Blogger