Gentleman numer dziewięć- Penelope Ward

"Prawdziwą przyjaźń rozpoznaje się po tym, że nadal możesz do kogoś wrócić, 
nawet gdy okoliczności życiowe zupełnie się zmieniają".

Penelope Ward chłonę jak gąbka, co wiadomo nie od dziś. Lubię zarówno jej serie jak i pojedyncze książki, bo zawsze umie tak jakoś rozplanować fabułę, że jestem zadowolona. Tym razem opis wydawał mi się szalenie ciekawy i bardzo czekałam na tę książkę. I powiem Wam, że nie jestem jakoś bardzo zawiedziona, ale to nie było to, co spodziewałam się dostać. Najbardziej mylny wydał mi się tytuł, bo gentleman numer 9 to może jakieś 4 strony w książce. Reszta ma niewiele z tym wątkiem wspólnego. Liczyłam na to, że mężczyzna do towarzystwa okaże się ciekawym i pikantnym wątkiem, a tak się jednak nie stało.

AMBER to fajna dziewczyna, taka poukładana i spokojna. Przez kilka ostatnich lat żyła w stabilnym związku i tworzyła plany na coś więcej. Niespodziewanie partner z nią zerwał, a odezwał się do niej stary przyjaciel. Dziewczyna proponuje mu nocleg w swoim mieszkaniu bez podtekstów seksualnych, bo naturalnie nie sądzi, że żywi jeszcze tego typu uczucia do Channinga. On zresztą ma też swoje problemy, więc od wejścia nie wchodzą w gorący romans, ale po prostu spędzają razem czas przyjacielsko. Kobieta jednak ma swoje potrzeby, a obecność seksownego mężczyzny daje jej się we znaki, więc za namową przyjaciółki wyszukuje towarzystwo w internecie. Nie jest przekonana do tego pomysłu, ale chce zaryzykować. CHANNING okazał się być świetnym facetem, który potrafi słuchać i opiekować się przyjaciółmi. Nie mówi dziewczynie od razu, że od dawna mu się podoba, ale stara się ją szczerze wesprzeć w jej rozstaniu z ich wspólnym eks-przyjacielem. Wie, że gość będzie próbował odzyskać tak cudowną kobietę, ale nie wciska się w jej życie na siłę. Gra nieco się zmienia, gdy ten dowiaduje się o mężczyźnie do towarzystwa. Jego honor nie pozwala mu siedzieć spokojnie i nic nie zrobić, a jego decyzja może mieć różne konsekwencje...

Historia jest mało skomplikowana i dość przewidywalna. Podobało mi się to, jak autorka przedstawiła wieloletnią przyjaźń i jej problemy: rozłąkę, odnowienie kontaktów i wątek miłosny. Relacja głównych bohaterów ewoluowała powoli, bez jakiś sztucznych seksów po przekroczeniu drzwi mieszkania. Wprowadzone są dodatkowo wątki, które troszeczkę uszlachetniają tę historię: przygarnięty zwierzak, praca w wolontariacie, chorująca mama. To wszystko nadało bohaterom takich ludzkich cech, czegoś za co mogliśmy ich polubić. Dla mnie ta książka to nie było jednak nic nowego, typowe guilty pleasure od początku do końca, jednak spędziłam z nią miło czas. Myślę, że dla kogoś, kto lubi Penelope Ward to pozycja obowiązkowa do odhaczenia w kolekcji. 

Za egzemplarz dziękuję:


1 komentarz:

  1. Też bardzo lubię Penelope Ward i cieszy mnie, że Editiored wydaje większość jej tytułów. Często zaglądam na Twoje opinie, żeby wiedzieć jak się nastawiać, ale nawet przy lekkim obniżeniu poziomu i tak kupię tę książkę :)

    Pozdrawiam, Sandra

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Iskierka czyta , Blogger